Już biblijny mędrzec Kohelet dostrzegał prawdę o następstwie pokoleń. Ujmował ją w lapidarnym stwierdzeniu: „Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi, a ziemia trwa po wszystkie czasy” (Koh 1,4). Tak, rodzice wychowują swoje potomstwo, przekazują młodym wartości, światopogląd, wiarę, uczą wszystkiego, co potrzebne w życiu: od prostego znaku krzyża, po głębię chrześcijańskiej mądrości; od pierwszych kroków niepewnie stawianych przez niemowlę, aż po niełatwą umiejętność poruszania się w labiryncie dojrzałego już życia; rodzice - pokolenie usuwające się coraz bardziej w cień, żyjące w okresie późniejszym przede wszystkim dla swych dzieci.
Młodzi natomiast przejmują to, co im przekazano, „wdychają” niejako atmosferę rodzinnego domu. Zbierając bagaż dobrych i złych - niestety - doświadczeń, przygotowują się do dorosłego życia, do przejęcia wszystkich ról rodzinnych, zawodowych, społecznych i obywatelskich. W wielkim skrócie można powiedzieć, że ci, którzy wczoraj byli dziećmi, jutro będą rodzicami.
„Za naszych czasów”, czyli konflikt pokoleń
Reklama
„Młodzi myślą, że starzy są głupi, ale starzy wiedzą, że to młodzi są głupi”. Ten kąśliwy nieco aforyzm George´a Chapmana ukazuje odwieczne chyba napięcie między pokoleniami. Z jednej strony młodzi - przebojowi, często nieświadomi trudu życia, ze swą radością, żywiołowością, młodzieńczym buntem, pewnością swoich racji i projektów. Z drugiej - pokolenie dojrzałe, wiekowe, pokolenie, które przeżyło niejedną porażkę, pomyłkę, ludzie mający respekt wobec życia, ludzie, którzy budowali przez lata swoją stabilizację, ludzie coraz bardziej niechętni wszelkim nowościom i zmianom. „Czego ci młodzi nie wymyślą, za naszych czasów to się nawet w głowie nie mieściło! Kiedyś - kiedyś to były czasy. Nie to, co dziś. A ta muzyka! Jak tego można słuchać…”. Takie słowa słyszą dzieci dosyć często z ust rodziców zdumionych myśleniem, fascynacjami, zachowaniem swoich pociech. Młodzież zaś powtarza, że „starzy to nic nie rozumieją, przecież teraz są już inne czasy…”. I tak od jednego pokolenia po następne. Napięcia między nimi są jednak życiodajne - warunkują ustawiczny rozwój, szukanie nowych rozwiązań, lepszych dróg i innych możliwości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kiedyś było łatwiej?
Powszechną jest dziś opinia, że współczesna rodzina przeżywa kryzys. Socjologowie mówią o zaniku międzypokoleniowych więzi, o zmianie tradycyjnego modelu rodziny. Kiedyś kultura i obyczajowość z góry wyznaczały role, jakie pełnili poszczególni członkowie rodziny. Większą wagę w wychowaniu odgrywały autorytety dorosłych: rodziców, dziadków, nauczycieli, kapłanów. Dziś, na skutek cywilizacyjnych przemian, jest już całkiem inaczej. Choć biologiczne następstwo pokoleń zachodzi prawie tak samo jak kiedyś, to jednak młodzi ludzie coraz szybciej mentalnie oddalają się od dorosłych. Dzisiejsi czterdziestolatkowie często zaledwie potrafią włączyć komputer, wykonać na nim proste operacje, podczas gdy ich dzieci znakomicie poruszają się w ogromnym - często niedostępnym dorosłym - świecie cyberprzestrzeni. Dodajmy do tego jeszcze obecny w mediach „kult młodości”. Cały świat reklam, rozrywkowych programów, filmów, zasadniczo skierowany do młodego pokolenia, spycha na margines pokolenie starszych, jakby nieobecnych w „liczącym się świecie”. Wszystko to powiększa dystans między jednymi a drugimi, utrudniając międzypokoleniowy dialog.
Z opłatkiem w ręce
Mimo wszystko w polskiej tradycji i kulturze więzi rodzinne wciąż należą do najwyżej cenionych wartości. Polacy znajdują jeszcze czas na odwiedzanie swojej rodziny, pielęgnując je. Według badań, przeprowadzonych w roku 2003 przez CBOS, 2% dorosłych spotyka się ze swymi rodzicami raz w tygodniu, 62% ze swymi wnukami. Jednak najczęstszą okazją do spotkań rodzinnych pozostają ciągle uroczystości związane z życiem sakramentalnym: Pierwsza Komunia św., ślub, pogrzeb. Nieocenioną wartością w umacnianiu międzypokoleniowej więzi są obchody świąt religijnych. Święta Bożego Narodzenia rodzinnie spędza 92% procent Polaków, Wielkanoc tylko procent mniej, zaś uroczystość Wszystkich Świętych 90%. Religia ciągle jest zatem siłą jednoczącą pokolenia. Dopóki tak pozostanie, wolno nam wszystkim mieć nadzieję, że, przy ciągle „przyspieszającej” cywilizacji, nie zamilknie międzypokoleniowy, życiodajny dla świata dialog. Najpiękniej tę nadzieję wyraził w Toronto sam Ojciec Święty: „Jesteście młodzi, a Papież stary; mieć 82 czy 83 lata to nie to samo, co 22 lub 23. Papież jednak nadal utożsamia się z waszymi nadziejami, aspiracjami. Młodość ducha, młodość ducha! Choć w życiu doświadczyłem wielu mrocznych chwil pod rządami bezwzględnych reżimów totalitarnych, widziałem dość przykładów pozytywnych, aby żywić niewzruszone przekonanie, że żadna trudność, żaden lęk nie są tak wielkie, aby całkowicie zdusić nadzieję, która jest wiecznie żywa w sercach młodych ludzi”.