- A teraz posłuchajcie - ks. Walenty Brynczka przykłada do ust metrową piszczałkę, dmie. - Fajnie brzmi. Nie?!
- Fajnie - odpowiadają pracujący przy składaniu organów mężczyźni.
- O, a teraz ta - proboszcz Małych Kóz jest niezmordowany - dmucha w maleńką, dwucentymetrową piszczałeczkę. Wydaje cieniutki pisk. Ogląda ją pod światło. - Najmniejsza ma odrobinę mniej niż pół centymetra. Bardzo okazyjnie udało nam się je kupić - wyjawia.
- To prawda - włącza się do rozmowy Krzysztof Jakubowski, organmistrz instalujący instrument. - Takie organy jak te, byłyby w Polsce nie do zdobycia. Ponad 25-30 tysięcy za jeden głos.
- Proszę sobie wyobrazić, trzydzieści tysięcy! - Proboszcz robi długą pauzę - kolosalna cena! A nam się udało zdobyć za całkiem przyzwoitą kwotę!
- To ile one kosztowały? - pytam.
- Dużo mniej, proszę pani, dużo mniej!
- To znaczy?
- No, jakby to pani powiedzieć... - zastanawia się ks. Brynczka.
- A ile mają głosów?
Ksiądz Walenty nie ma problemów z odpowiedzią: - 41.
- O, to by było grubo ponad milion...
- Tak, to był dobry interes - mężczyźni nie mają wątpliwości. - A jak ładnie brzmią... Teraz będziemy się modlić jeszcze lepiej, żarliwiej - przekonują. - U nas w kościele to wszystko jest przygotowywane dla ludzi. Pani popatrzy, jak tu pięknie, a jakie wygodne mamy ławki!
Ks. Walenty Brynczka z satysfakcją rozgląda się po Domu Bożym. - To prawda. Budowaliśmy ten kościół na chwałę Bożą, ale dla ludzi. I ludziom powinno być w nim dobrze. Ja zawsze się staram, by było ciepło, sucho i żeby lud był rozmodlony. Teraz będzie jeszcze lepiej, radośniej, bo święta Narodzenia Pańskiego są radosne!
Przechodzimy do kancelarii. O wiele skromniejszej. Wysoko zabudowane półkami wnętrze, duże biurko, z boku dość sfatygowane ksero, dwa krzesła, telefon. Proboszcz wyciąga kronikę budowy kościoła.
- O, proszę popatrzyć, jak to się wszystko rozwijało. Gdy tu przyszedłem w 1985 r. z krakowskich Łagiewnik, zastałem szczere pole. Nawet nie bardzo wiedzieliśmy, gdzie ten kościół ma stanąć. Przecież nie od razu utworzono tu parafię. Ja byłem skierowany przez ks. kard. Franciszka Macharskiego do założenia ośrodka duszpasterskiego w Małych Kozach. Dopiero w grudniu 1987 r. poświęcono tymczasową kaplicę - barak i tam można już było odprawiać Najświętszą Ofiarę. Pomysłów mieliśmy wiele, ale dopiero w czerwcu 1990 r. poświęcono plac pod budowę kościoła.
- Dlaczego akurat w tym miejscu? - zamyśla się - bo ludzie mieli daleko do kościoła. A jak człowiek ma już swoje lata, to nie może sobie po tych pagórkach bezkarnie biegać. Więc modlili się przy kapliczce Matki Bożej Łaskawej. I, co było charakterystyczne, każdy ciągnął w swoją stronę; mieszkańcy Kóz dbali o tych z Kóz, a bielszczanie - o siebie. Obecnie jest to jedna parafia i nie ma takich podziałów. Nie mówimy już, że ci to są z Lipnika, ci z Hałcnowa, a ci z Kóz. Każdy, kto ma tylko ochotę i czas, przychodzi pomagać w kościele, ale również przychodzi po to, by pobyć z sąsiadami, ze znajomymi. Prowadzimy różnego rodzaju działalność społeczno-religijną, bo przecież patronem naszej parafii jest
Święta Rodzina. Robimy wszystko z radą parafialną, z księdzem wikarym, by każdy w parafii czuł się jak członek rodziny, parafialnej rodziny.
Trzeba to sprawdzić. Spacerując po parafii, oglądam domostwa; w większości zadbane, obsadzone drzewkami, wygrabione. Słońce odbija się w blaszanych dachach. Ślicznie.
- Jaki piękny kościół macie tutaj! - zwracam się do grupy rozmawiających pań.
- Nowiutki! - podkreślają z dumą kobiety. - Dziesięć lat żeśmy go wszyscy, gromadą budowali. Z księdzem proboszczem!
- Przecież w Kozach też jest piękny kościół! Potrzebny był tu drugi?
- Ale, co też pani mówi - żachnęła się jedna z nich - przecież do tamtego to kawał drogi! O, a mnie się już żylaki porobiły, jakże mogłabym tam dojść? A tutaj bliziutko, czyściutko... Ksiądz pięknie Msze św. odprawia...
- I mądre kazania mówi! Napiszcie to, takie życiowe...
- Dba o nas. Nigdy nie było zimno...
- No w tamtym roku, gdy były te mrozy, pamiętacie, to trochę zaszczypało w nogi..
- A co też opowiadacie! - żachnęła się inna - też wam zaszczypało! Niech pani napisze, że mamy najładniejszy kościół. I ciepły. Bo ksiądz proboszcz twierdzi, że, by się dobrze pomodlić, to trzeba zadbać o to, by było nam dobrze w kościele.
- No, mamy najwygodniejsze ławki w okolicy. Tak dobrych to nawet w katedrze nie mają!
Przypominam sobie, że pierwsze cegły położono dokładnie w dniu ogłoszenia papieskiej bulli „Totus Tuus Poloniae Populus”, która ustanawiała diecezję bielsko-żywiecką. Było to dokładnie 25 marca 1992 r. Świątynia w Małych Kozach jest więc rówieśnicą naszej diecezji! 31 grudnia 1995 r. bp Tadeusz Rakoczy dokonał wmurowania kamienia węgielnego w nowej świątyni (kamień proboszcz Brynczka otrzymał w darze od prowincjała o. Adama Błachuta, który sprowadził go z Custodii di Terra Santa w Nazarecie). W tym samym dniu została erygowana parafia pod wezwaniem Najświętszej Rodziny, a ks. Walenty Brynczka ustanowiony proboszczem. To nie koniec dokonań parafian Małych Kóz wraz ze swoim kapłanem. W jubileuszowym 2000 r. dokonano kolejnego ważnego czynu, zainstalowano mianowicie płaskorzeźbę Świętej Rodziny (wykonano ją w pracowni Czesława Dźwigaja, profesora krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych).
Dalej ozdabiano kościół na chwałę Bożą. Parafianie lubią się modlić w bocznej kaplicy, gdzie, obok obrazu Jezusa Miłosiernego, dokładnie w dniu jej kanonizacji, 30 kwietnia 2000 r., umieszczono relikwie siostry Faustyny. Tak przygotowaną i ozdobioną świątynię bp Tadeusz Rakoczy poświęcił 14 października tego samego roku. Powiedział wtedy: „Niech Święta Rodzina pozwoli każdemu postępować w duchu Nazaretu, niech pomoże każdej rodzinie pogłębiać świadomość własnego posłannictwa w społeczeństwie i kościele przez słuchanie słowa Bożego i braterskie współżycie”.
Dzisiaj lud Małych Kóz w każdą niedzielę wzywają na Msze św. ważące 1120 kg trzy dzwony poświęcone: Najświętszej Rodzinie, Papieżowi Janowi Pawłowi II i patronowi ks. proboszcza: św. Walentemu. W Mszach św. można uczestniczyć o godz. 8.00, 10.00, 11.30 a w soboty 18.00.
Przy parafii działa kilkanaście różnych grup wiernych: są to Rada Parafialna, Akcja Katolicka, 5 grup Róży Różańcowych, 2 grupy lektorów, ministrantów, schola (44 osoby - w tym roku została zgłoszona do konkursu przez działającą również od kilku lat Akcję Katolicką), zespół charytatywny. Sprawdziłam - wszystkie rzeczywiście działają, nie są to twory sztucznie stworzone. Na plebanii budzi zainteresowanie duża biblioteka (ok. 2 tys. książek), z punktem rekreacyjnym (stół pingpongowy, bilard, futbol, stoliczki do siedzenia dla starszych itd.). Przez 5 lat parafianie wydawali gazetę pt. Nasza Rodzina.
Ks. kanonik Walenty Brynczka jest pierwszym proboszczem Małych Kóz. Wcześniej przez trzy lata pełnił posługę kapłańską w kościele w Łagiewnikach. Pochodzi z okolic Zalewu Czorsztyńskiego. Absolwent Krakowskiego Seminarium w Krakowie. Gra na gitarze, posługuje się komputerem, chętnie fotografuje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu