Domem Chleba
który z nieba zstępuje
mogłabym być
Betlejem zatopionym w Majestacie Wcielonego Słowa
Każdego dnia Boże Narodzenie mogłoby być
we mnie
Cud który spowszedniał
Śpię
choć świta
Zagłuszona dzwonkami Mikołajów
Zakrzyczana kolędami wypłukanymi z Istoty
- Równie dobrze mogłoby brzmieć disco polo -
Obciążona błyszczącymi pakunkami
tak jakby od nich zależało zbawienie
***
Jak się we mnie narodzisz
ubogi i niekomercyjny
bezbarwny
i cichy
Co mi powiesz
by wskrzesić we mnie skrawki Twojej Ojczyzny
Nie pasujesz mi
Chlebie z nieba -
Tylko w krużgankach świątyni jak ulał
Stałeś się kolejnym gadżetem
po który sięgam okazjonalnie
Dwa razy do roku
Jestem jak plastik
który uparłam się kolekcjonować
To moje powołanie
***
Nowonarodzony
Do kogo przyjdziesz
Kto się Tobą przejmie
Kto przywita
Kamienie bardziej wdzięczne ode mnie
i świerszcz w kominie
Kim jestem
skoro „Bóg z nami”
to dla mnie za mało
***
Pęknięta struna
Nastrój ją Panie
Niech zadźwięczy „chwałą”
Niech zabrzmi „glorią”
Eucharystyczny
Żywy
Biały Opłatku
którym się łamię
Połam we mnie plastik
i stwórz na podobieństwo
Własne
Urodź mnie na nowo
Z daleka od blichtru
Z ubóstwa
Z ciszy
która pozwala usłyszeć
Twój oddech
***
Bo Żyjesz
Jedyny Żyjący Naprawdę
Z Boga Narodzony
Pomóż w rozwoju naszego portalu