Reklama

„Przeszedł przez życie, dobrze czyniąc”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy późnym wieczorem 9 stycznia ub.r. otrzymałem telefoniczną wiadomość o śmierci ks. Andrzeja Świątczaka, po prostu nie uwierzyłem. Rodzina, która mnie o tym poinformowała, również zastrzegała się, że taką wiadomość otrzymała od swoich znajomych, ale niczego konkretnego i całkiem pewnego odnośnie tego faktu nie potrafiła przekazać. Powiedziałem więc, że to zapewne jakaś pomyłka co do osoby, bo z ks. Andrzejem widziałem się niedawno w refektarzu seminaryjnym i jak zwykle znalazłem go w zupełnym zdrowiu, pełnego życia i radości. Niestety, następnego dnia zarówno prasa, jak i telefony, które otrzymałem, potwierdziły ów fakt. To był dla mnie szok. Wbrew faktom powtarzałem jak w amoku: przecież to niemożliwe! Jak to - Andrzej - ten pełen energii i kapłańskiego zapału dla rozlicznych zajęć naprawdę nie żyje? Jednak - jak mówi łacińskie przysłowie - contra factum nullum alium argumentum. Tak więc i wola moja musiała ostatecznie skapitulować wobec tego faktu.
Śmierć bliskich i kochanych przez nas osób - mimo akceptowanej chrześcijańskiej perspektywy - zawsze jest sprawą trudną i bolesną. Jakże trafnie i pięknie ujął to ks. Twardowski w stwierdzeniu: „Wiara i nadzieja nie pozwalają płakać na pogrzebach - ale miłość czasem płacze”. Nie wstydzę się przyznać, że śmierć księdza Andrzeja także moje oczy niejedną łzą zrosiła. Ilekroć go wspomnę, to zawsze z wielką miłością.
Bo mimo sporej różnicy lat wiele nas łączyło. Najpierw, jako kleryk, był moim uczniem potem, gdy został dyrektorem łódzkiej filii ATK (obecnie USKW), zaproponował mi w tejże uczelni zajęcia z pedagogiki - a więc był moim przełożonym. Następnie przez długie lata łączył nas wspólny stół w seminaryjnym refektarzu i wspólne wspomnienia o pobycie i studiach we Francji, którą bardzo ukochał.
Tak więc najpierw pozwolę sobie przywołać szczupłą jeszcze wówczas sylwetkę alumna Świątczaka, gdy w latach 1964-70 odbywał studia filozoficzno-teologiczne w łódzkim Seminarium Duchownym. Miałem wówczas na czterech ostatnich latach zajęcia z psychologii wychowawczej i rozwojowej, pedagogiki i katechetyki. Zachowałem po dziś dzień wszelkie oceny alumnów, zarówno z ich egzaminów ustnych, jak i sprawdzianów pisemnych, czy prac pisemnych tzw. dysertacji na określony temat związany z przedmiotem danego roku studiów. I muszę stwierdzić, że zarówno egzaminy ustne jak i pisemne alumna Świątczaka były zawsze bardzo dobre. Wrodzona inteligencja oraz przykładna systematyczna nauka przynosiły właściwe efekty. Przy tym, pozostawał zawsze bardzo miły i koleżeński.
W 1970 r. otrzymuje święcenia kapłańskie i zostaje skierowany na Wydział Teologiczny ATK celem odbycia specjalistycznych studiów z zakresu teologii moralnej. W 1976 r. wraca do Łodzi i wykłada w tutejszym WSD teologię moralną. Wtedy właśnie poznałem bliżej piękną, szlachetną i bogatą osobowość ks. Andrzeja. Codziennie spotykaliśmy się z racji zajęć z alumnami i wspólnych posiłków w refektarzu seminaryjnym. Uczestnictwo ks. Andrzeja przy wspólnym stole wywoływało miłą, bardzo rodzinną atmosferę. Już jego pojawienie się w refektarzu - serdeczny szczery uśmiech, życzliwość, jaką żywił dla wszystkich, sprawiało, że wnosił do wspólnoty jakiś pozytywny klimat. Nie było w nim ducha krytykanctwa, ale zawsze starał się interpretować zachowania innych - czasem nawet mniej chwalebne - w sposób pozytywny, dostrzegając również i dodatnie cechy danej osobowości. To wszystko pozwoliło mi pełniej dostrzec całą jego bogatą osobowość: nie tylko wielkie walory jego umysłu, zdolności organizacyjne, wielość zaangażowań naukowych i duszpasterskich, ale i walory serca: prawość, dobroć, uczynność, wielką życzliwość, wrażliwość na biedę i cierpienie, umiejętność słuchania bliźnich - jednym słowem: „był naturalnie dobry” (bp Ireneusz Pękalski).
Z ks. Andrzejem łączyła mnie jeszcze jedna specyficzna relacja. Jak już wspomniałem, jako kleryk był moim uczniem. Ale zmieniły się czasy i mój dawny uczeń stał się moim szefem, gdy otrzymał nominację na dyrektora łódzkiej filii ATK (1988 r.). Zaproponował mi wówczas zajęcia z pedagogiki. Współpraca z ks. Andrzejem - dyrektorem (ok. 10 lat) układałasię bardzo dobrze.
Muszę jeszcze dodać, że dzięki Andrzejowi zawsze zdobywałem wejściówki na Dni Kultury Chrześcijańskiej, organizowane zazwyczaj w kościele Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny przy ul. Curie-Skłodowskiej. Jak zwykle za późno dobijałem się o bilet wstępu i dopiero interwencja ks. Andrzeja ratowała sytuację.
Obdarowywano jego osobę wieloma funkcjami i godnościami, ale „mimo tych wszystkich godności i tytułów był skromnym, serdecznym, pełnym życzliwości i zrozumienia ks. Andrzejem” (ks. Waldemar Kulbat). Bp Adam Lepa w rodzinnej parafii zgierskiej żegnał zasłużonego Kapłana słowami: „Ks. prał. Andrzej Świątczak był człowiekiem niezwykłym zawsze niezwykle zaangażowanym, a jednocześnie nietracącym nigdy z pola widzenia drugiego człowieka. Rozumiał go i spieszył z pomocą. Jego kapłaństwo było autentyczną służbą Bogu i ludziom”. Nie omieszkano też w egzorcie pogrzebowej zwrócić uwagę na prostotę, skromność i bezpośredniość jego kontaktów z innymi. „W obcowaniu z ks. Andrzejem nie czuło się dystansu, że jest kapłanem, doktorem, prałatem czy profesorem. Był człowiekiem nader skromnym, chociaż odznaczał się wyjątkową kulturą, wiedzą, osobistym urokiem. Nigdy nie wynosił się ponad innych...” (Ks. St. Gawroński).
Łacińskie przysłowie powiada: Si vis amari - ama! On naprawdę kochał bliźnich i dlatego tak bardzo był kochany.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

Karol Porwich/Niedziela

W Wielki Piątek rozpoczyna się Nowenna do Miłosierdzia Bożego. Pan Jezus polecił Siostrze Faustynie, aby przez 9 dni odmawiała szczególne modlitwy i tym samym sprowadzała rzesze grzeszników do zdroju Jego miłosierdzia.

Więcej ...

Chrystus nie musi udowadniać swojego zmartwychwstania

2025-04-15 10:00

Grażyna Kołek

Chrystus nie musi udowadniać swojego zmartwychwstania. On żyje niezależnie od tego, czy ja tego chcę czy nie, czy w to wierzę czy neguję. Kwestia zmartwychwstania nie jest problemem Jezusa, ale naszym problemem. To ja muszę podjąć decyzję, czy w to wierzę czy to odrzucam.

Więcej ...

Łódź: Być świadkiem Jezusa

2025-04-22 10:30

Piotr Drzewiecki

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Watykan/ Komunikat: Znana przyczyna śmierci papieża

Kościół

Watykan/ Komunikat: Znana przyczyna śmierci papieża

To znak, że papież odszedł w okresie wielkanocnym

Felietony

To znak, że papież odszedł w okresie wielkanocnym

Watykan: kanonizacja bł. Carlo Acutisa zawieszona!

Kościół

Watykan: kanonizacja bł. Carlo Acutisa zawieszona!

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Co z postem w Wielką Sobotę?

Wiara

Co z postem w Wielką Sobotę?

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

Wiara

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

Oleśnica: Dziecko zabite w 9. miesiącu ciąży

Wiadomości

Oleśnica: Dziecko zabite w 9. miesiącu ciąży

Odpusty Wielkiego Postu, Triduum Paschalnego i Wielkiej Nocy

Kościół

Odpusty Wielkiego Postu, Triduum Paschalnego i Wielkiej Nocy

Wandale zdewastowali kościół w Wielką Sobotę

Aspekty

Wandale zdewastowali kościół w Wielką Sobotę