Obraz Matki Bożej Licheńskiej jest znany w całej Polsce, ale nie każdy zna jego historię. Nie wszyscy wiedzą, że obraz ten pochodzi z miejscowości Lgota, w parafii Kalej niedaleko Częstochowy.
Na początku XIX wieku Tomasz Kłossowski posiadał majątek ziemski w pobliżu Izbicy Kujawskiej. Dziedzic brał udział w powstaniach i wojnach przeciwko zaborcom, za co zabrano mu majątek, grożono niewolą, był zmuszony do ukrywania się. Przebrany za chłopa przybył do Izabelina w parafii Licheń, zakupił kawałek ziemi, wybudował dom i kuźnię. Gdy Napoleon dał nadzieję Polakom na niepodległość Tomasz Kłossowski zamknął kuźnie i wyruszył na wojnę. Walczył w październiku 1813 r. w Wielkiej Bitwie Narodów pod Lipskiem. Przegrana doprowadziła do czwartego rozbioru Polski. W bitwie tej Tomasz został poważnie ranny, ostatkiem sił doczołgał się w pobliskie zarośla i tam, wyciągnąwszy medalik Matki Bożej Częstochowskiej, gorąco modlił się o ocalenie. Nie chciał umierać na obcej ziemi, chciał wrócić w rodzinne strony i prosił o cud, bo tylko cud mógł go ocalić. Legenda głosi, że Maryja wysłuchała modlitwy Tomasza i przybyła mu z pomocą. W złocistym płaszczu w amarantowej sukni ukazała się rannemu. Idąc przez pole bitwy smutnymi oczami patrzyła na Orła Białego, którego przytulała do piersi. Obiecała żołnierzowi, że będzie zdrów i powróci do swego domu. Napomniała go też, aby szukał wizerunku najbardziej oddającego Jej twarz, którą zobaczył na polu bitwy. Następnie wizerunek ten niech znajdzie miejsce w jego stronach „Naród mój będzie przed tym wizerunkiem się modlił i będzie czerpał moc łask z rąk moich w najtrudniejszych dla siebie czasach”. Wtedy obcy ludzie znaleźli Tomasza i pomogli wrócić mu do zdrowia. Po powrocie do domu w 1814 r. nieopodal Lichenia w Izabelinie Tomasz Kłossowski otworzył ponownie kuźnię i każdego roku miesiąc poświęcał na pielgrzymowanie do jakiegoś świętego miejsca, szukając wizerunku Najświętszej Panienki. Bezskutecznie.
Po 22 latach nastąpił kres poszukiwań. 9 września 1836 r. Tomasz wracając z odpustu Matki Bożej Siewnej z Jasnej Góry zatrzymał się przy kapliczce zawieszonej na drzewie we wsi Lgota, oddalonej 9 kilometrów od Jasnej Góry. Ujrzał tam obraz od tak dawna poszukiwany. „Na desce modrzewiowej namalowany był farbami olejnymi wizerunek Matki Bożej. Twarz Najświętszej Panny była pełna bolesnej zadumy, smutku, a zarazem uroku. Spod lekko opuszczonych powiek, wyraziste oczy patrzyły na Białego Orła rozpostartego na Jej piersiach, a zarazem głęboko przenikały w serce Tomasza (...). Na złocistym płaszczu widniały symbole Męki Pańskiej: cierniowa korona, bicze, gwoździe, włócznie. Na głowie-korona królewska. u stóp Orła napis: Królowo Polski, udziel pokoju dniom naszym” - zapisano w kronice. Tomasz był przejęty swym odkryciem, tyle lat swego skarbu szukał, aż tu niespodziewanie odnalazł go. Dzielny pielgrzym przysiągł sobie, że nie odejdzie bez cudownego wizerunku, który zabierze w rodzinne strony.
Właścicielem pola, na którym stała kapliczka z Matką Bożą był Niemiec, protestant. Przekazał więc wizerunek Najświętszej Panienki Tomaszowi za darmo, mówiąc tylko, że „On tu usiadł, ten obraz, na tym drzewie pewnej nocy i od tego czasu mam na polu wielkie szkody. Bo wszyscy ludzie co idą do Częstochowy, albo wracają, zatrzymują się koło tego obrazka, klękają, modlą się i chodzą na kolanach przed nim. Przez to pole jest zdeptane i nic na nim nie rośnie. Weź pan darmo ten obrazek, ja nie chcę żadne pieniądze”. Tomasz przyniósł obraz do swego domu w Izabelinie, gdzie w późniejszych latach zasłynął on wieloma łaskami.
Kto umieścił obraz na drzewie w miejscowości Lgota? Kto go namalował na desce modrzewiowej? Na te pytania do dziś nie znamy odpowiedzi. Sposób wykonania obrazu świadczy, że może on pochodzić z czasów Konfederacji Barskiej w 1772 r., gdyż w ten właśnie sposób malowano wówczas obrazy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu