Reklama

„Z biczem nie mamy nic wspólnego”

Niedziela bielsko-żywiecka 6/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z Andrzejem Sikorą, dyrektorem Śląskiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, rozmawia Mariusz Rzymek

Mariusz Rzymek: - Po co istnieje Instytut Pamięci Narodowej?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Andrzej Sikora: - Instytut Pamięci Narodowej (IPN) można traktować jako etap rozliczenia się Polaków z okresem postkomunistycznym i totalitarnym. W ramach IPN-u działa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, której celem jest ściganie zbrodni nazistowskich, komunistycznych i zbrodni przeciwko ludzkości. Oprócz pionu śledczego w IPN działa pion archiwalny i edukacyjny, w ramach którego prowadzone są badania naukowe oraz organizowane wystawy. Na naszym koncie jest szereg wystaw przybliżających społeczeństwu rzeczywistość tamtych lat, m.in. podziemie zbrojne na Podbeskidziu, represje wobec księży w latach 1939-56, deportację Górnoślązaków do ZSRR, stan wojenny i tragedię kopalni „Wujek”. W tym roku katowicki oddział IPN zamierza m.in. w ramach działalności edukacyjnej zorganizować wystawę pod roboczym tytułem Ucieczki z PRL, jak też konferencję poświęconą 25-leciu powstania NSZZ „Solidarność”.

- Czy IPN ma wpływ na decyzję o cofnięciu lub przyznaniu uprawnień kombatanckich?

Reklama

- IPN może jedynie wydać decyzję pomocną dla kierownictwa Urzędu ds. Kombatantów, czy okres pozbawienia wolności osoby ubiegającej się o uprawnienia kombatanckie, co do którego nie ma decyzji o aresztowaniu lub skazaniu, może być traktowany jako represja polityczna (np. zatrzymanie bez procesu chłopów, którzy nie oddali obowiązkowych dostaw).

- To są drobne przypadki, a co zrobić z ludźmi typu sędziny Wolińskiej i komendanta Morela, którzy oskarżeni o zbrodnie wobec narodu polskiego dalej korzystają z uprawnień kombatanckich?

- Salomon Morel był pracownikiem służby więziennej. W 1945 r. był komendantem obozu w Zgodzie (aktualnie dzielnica Świętochłowic). Wsławił się wyjątkowym okrucieństwem w traktowaniu więźniów, wielu z nich pobił, a przede wszystkim na skutek zbrodniczych zaniedbań w dziedzinie higieny doprowadził do wybuchu epidemii tyfusu w obozie. Prokurator zakwalifikował czyny Morela jako zbrodnię komunistyczną, będącą zarazem zbrodnią przeciwko ludzkości. Niestety, Izrael pierwszy wniosek o ekstradycję odrzucił z uwagi na przedawnienie, a drugi, który niedawno wysłaliśmy, wciąż rozpatruje. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, by Izrael zdecydował się wydać swojego obywatela. Co do Heleny Wolińskiej, jest ona odpowiedzialna za śmierć gen. Fieldorfa-Nila, którego skazała na śmierć. Zrobiła to z pełną premedytacją, mając świadomość, iż zasądza Generała na podstawie sfabrykowanych materiałów. Takie postępowanie określamy mianem przestępstwa sądowego. Wolińska, podobnie jak Morel, także przebywa za granicą, chodzi tu o Wielką Brytanię, i ze zrozumiałych względów nie kwapi się, by przyjechać do Polski. Na dodatek wniosek o jej ekstradycję został przez Brytyjczyków odrzucony.

Reklama

- Wiele środowisk o lewicowych przekonaniach postuluje, by tak skrupulatnie nie rozdrapywać powojennej historii Polski, by odciąć się od niej, „grubą kreską”?

- Nie tak dawno udzielałem wywiadu lewicowemu tygodnikowi Spojrzenia, ukazującemu się na terenie Śląska i Zagłębia. Redaktor tygodnika postawił w pytaniu taką tezę, iż IPN powstał po to, by znaleźć bicz na wrogów politycznych prawicy. Polemizowałem z tą kwestią posługując się rozmaitymi przykładami pokazującymi, iż nasza działalność nie ogranicza się do ścigania zbrodni komunistycznych. Chodzi tu o śledztwa IPN-u w sprawach dotyczących egzekucji furmanów białoruskich, dokonanych przez żołnierzy podziemia niepodległościowego, czy losu Żydów z Jedwabnego. Niekiedy historia jaką odkrywamy nie zawsze jest dla nas Polaków łatwa do zaakceptowania, niemniej, jeżeli chcemy żyć w prawdzie, musimy także i z nią się pogodzić.

- Komu IPN wydaje do wglądu materiały z teczek sporządzonych przez funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa?

Reklama

- Wgląd do nich mają osoby, które były przez SB czy UB represjonowane. Dla większości dzisiejszych osiemdziesięciolatków to zresztą ostatnia szansa na zdobycie informacji o ludziach, których donosy przyczyniły się do ich osobistej tragedii. Z kolei dla IPN-u każdorazowe zgłoszenie wniosku o udostępnienie dokumentów, to szansa na zdobycie dodatkowych materiałów historycznych. W 2001 r. otrzymaliśmy z Niemiec unikalne zdjęcia dokumentujące tragedię kopalni „Wujek” (16.12.1981). Co interesujące, autor tych fotografii przez szereg lat starał się komuś je przekazać, nikt jednak nie był nimi zainteresowany. Jedyną instytucją, która wzięła od niego te zdjęcia był IPN. Takie rzeczy utwierdzają nas w przekonaniu, że nasza praca jeszcze długo będzie miała rację bytu.

- Wiele osób stara się polemizować z faktami, które IPN upublicznia?

- Dzieje się tak dlatego, gdyż dla wielu osób są one powodem do wstydu. Nie jest łatwo powiedzieć publicznie: „przepraszam, byłem współpracownikiem”. Takie wyznanie jest na ogół wymuszone działaniem IPN-u. Tak było w przypadku Henryka Karkoszy i zobaczymy czy tak będzie w przypadku Małgorzaty Niezabitowskiej. Z drugiej strony, ludzie karmieni przez lata propagandą komunistyczną nie chcą pogodzić się z faktami, które dopiero teraz ujrzały światło dzienne. I tak, dla pewnej grupy osób, żołnierze „Bartka”, którym w Ciśćcu na Żywiecczyźnie postawiono pomnik, to zwykli bandyci, podobnie zresztą jak sprawcy śmierci milicjantów na Błatniej (917 m n.p.m.), szczycie górującym nad Brenną w Beskidzie Śląskim. Postument sławiący „utrwalaczy” władzy ludowej z wierzchołka łatwo dało się usunąć, trudniej to zrobić z ugruntowaną przez lata opinią.

- W dużej mierze dokumenty bezpieki zostały zniszczone przez samych funkcjonariuszy. Czy na podstawie tak zdziesiątkowanych materiałów źródłowych można racjonalnie odtwarzać historię?

Reklama

- Stopień zniszczenia materiałów operacyjnych jest bardzo różny, od mocno przetrzebionych po niemal kompletne. Szereg środowisk opozycyjnych starało się udaremnić w 1989 i 1990 r. akcję niszczenia archiwów przez ówczesne organy bezpieczeństwa. Dla wielu osób większym problemem niż niekompletność tych dokumentów jest kwestia ich autentyczności. Według nas materiały MSW nie były fałszowane, gdyż nikt z funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa nie przewidywał, że ustrój upadnie, a tym samym będą do nich miały wgląd osoby z zewnątrz.

- Czy nie sądzi Pan, że osoby z byłej nomenklatury są w przedziwny sposób chronione przez wymiar sprawiedliwości?

- W odróżnieniu od Rumunii, gdzie do despotów się strzelało, w Polsce wybraliśmy drogę prawa. Dlatego też najpierw przed sądem trzeba komuś udowodnić winę, by później móc pociągnąć go do odpowiedzialności. Oczywiście są w Polsce takie sprawy, które chluby wymiarowi sprawiedliwości nie przynoszą. Z drugiej jednak strony mało jest jeszcze osób, które chcą swoje krzywdy rozwiązywać na drodze prawnej. Dla przykładu: z terenu Bielska-Białej do Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu trafił zaledwie jeden wniosek o wszczęcie postępowania w sprawie pobicia członka NSZZ „Solidarność”. Postępowanie zakończyło się umorzeniem sprawy. Można w tym miejscu postawić pytanie: czy rzeczywiście w stolicy Podbeskidzia było tak idealnie? Sądzę, że nie. Ludzie nie chcą składać wniosków o ściganie swoich oprawców. Być może dlatego, że mają dość wracania do chwil, które najchętniej wymazaliby z pamięci. Po prostu nie chcą rozdrapywać ran, które już się zabliźniły. I też trzeba to zrozumieć i uszanować.

- Dziękuję za rozmowę.

Podziel się:

Oceń:

2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Stan ks. Michała Olszewskiego uległ pogorszeniu

2025-12-08 07:22
Ks. Michał Olszewski. Zdjęcie archiwalne

Księża Sercanie

Ks. Michał Olszewski. Zdjęcie archiwalne

Adwokat doktor Krzysztof Wąsowski, pełnomocnik księdza Michała Olszewskiego informuje w serwisie X o aktualnym stanie zdrowia kapłana i prosi o modlitwę.

Więcej ...

Co wiemy o życiu Chrzciciela?

2025-12-10 09:38

Bożena Sztajner/Niedziela

Są sytuacje, które zapraszają do poważnych rozważań. Zmuszają człowieka do zastanowienia się nad tym, co było i co może się stać, co robił i czy miało to sens, a jeśli miało, to jaki. Pyta się też, czy nie utracił talentów otrzymanych od Boga, czy dobrze wykorzystał swój czas, czy życia nie zmarnował. Czy wykorzystał wszystkie możliwości, by czynić dobro, podnosić na duchu, pocieszać, umacniać tych, którzy byli w potrzebie?

Więcej ...

Wartość edukacji w technikum - co warto wiedzieć przed wyborem szkoły i jak wybrać dobrze?

2025-12-11 09:55

Materiał sponsora

Wybór ścieżki edukacyjnej po ukończeniu szkoły podstawowej to moment, który często spędza sen z powiek zarówno ambitnym uczniom, jak i ich troskliwym rodzicom. Wiele osób wciąż żyje w błędnym przekonaniu, że jedyną słuszną drogą do osiągnięcia sukcesu jest liceum ogólnokształcące, podczas gdy rzeczywistość rynku pracy wygląda obecnie zupełnie inaczej. Technikum oferuje unikalne połączenie szerokiej wiedzy teoretycznej z praktycznymi umiejętnościami, co daje absolwentom ogromną przewagę na starcie dorosłego życia.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Kalendarz Adwentowy: Odpoczynek dla zmęczonych serc

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Odpoczynek dla zmęczonych serc

Trwają poszukiwania ks. Marka Wodawskiego. Policja...

Kościół

Trwają poszukiwania ks. Marka Wodawskiego. Policja...

Podlaskie: Śledztwo ws. śmierci 10-latki, która w szkole...

Wiadomości

Podlaskie: Śledztwo ws. śmierci 10-latki, która w szkole...

Kalendarz Adwentowy: Nowy początek!

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Nowy początek!

Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia...

Wiara

Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia...

Kalendarz Adwentowy: Wiara, która otwiera oczy

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Wiara, która otwiera oczy

Kalendarz Adwentowy: Litość, która staje się misją

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Litość, która staje się misją

Godzina Łaski

Kościół

Godzina Łaski

Kalendarz Adwentowy: Gdy królestwo przychodzi bardzo blisko

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Gdy królestwo przychodzi bardzo blisko