Polanica Zdrój świętowała ostatnio stulecie odwiertów tutejszych wód mineralnych. To jedno z najmłodszych śląskich uzdrowisk. I jedno z najbardziej modnych. Coraz chętniej zaglądają tutaj goście z zagranicy, wśród nich 85 proc. to Niemcy. Powód? Z Polanicy Zdroju do Niemiec jest niedaleko i dopóki Polska nie znajdzie się w sferze euro, polskie uzdrowiska będą trzy razy tańsze od niemieckich i austriackich.
Mogłoby być jeszcze lepiej, gdyby uzdrowisk nie pozostawiono samych sobie. Nikt nie pomaga im np. w promocji, a w sąsiednich Czechach - państwo pomaga. W dolnośląskich kurortach patrzą tęsknie w kierunku czeskich i słowackich uzdrowisk, gdzie płyną petrodolary, przywożone przez gości z Arabii Saudyjskiej. Ale jeśli na ziemi kłodzkiej nie powstanie lotnisko, nie ma co liczyć na arabskich kuracjuszy. Tutaj rodzi się pytanie: czy państwu naprawdę nic do tego?
Niestety, Zespół Uzdrowisk Kłodzkich - firma ze stuprocentowym udziałem Skarbu Państwa, ma niewielkie szanse na pozyskanie środków z Unii Europejskiej. W sanatoriach ZUK nie widać już jednak zgrzebności. Zbędne obiekty sprzedano, resztę doposażono i wyremontowano tak, że w niczym nie ustępują standardom światowym.
W Zespole Uzdrowisk Kłodzkich SA, obejmującym sanatoria w Polanicy, Dusznikach i Kudowie, wdrożono system zarządzania jakością ISO 9001 2000, co gwarantuje wysoką jakość usług. Firmę tę uznano za jedną z najlepszych spółek Skarbu Państwa w rankingu Ministerstwa Skarbu Państwa, dostała tytuł „Gazeli Biznesu”, rozlewaną przez nią wodę mineralną „Staropolanka” uznano za jedną z najcenniejszych marek polskich, a „Wielka Pieniawa” to jedyna polska woda mineralna na liście leków. Nie byłoby tego, gdyby nie realizowana z żelazną konsekwencją strategia. ZUK korzysta z każdej okazji, żeby sprzedać swe usługi. Jest na wszystkich najważniejszych targach turystycznych i medycznych w Niemczech, Austrii i od czterech lat w Rosji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu