Zgromadzeni w świątyni parafianie i goście, zatopieni w cudowny śpiew chóru, ze wzruszeniem delektowali się muzyką i śpiewem. Słuchając, miało się wrażenie, jakby świątynia wypełniła się anielskim śpiewem. Ktoś powiedział, że muzyka to „dotyk anioła”. Tak właśnie czuliśmy się podczas koncertu. Na uwagę i podziw zasługuje praca dyrygenta B. Mikity, który dla osiągnięcia doskonałego efektu wkłada dużo pracy. W prowadzeniu chóru pomagają Marzena Goc i Agnieszka Smolarz; obydwie panie posiadają przygotowanie muzyczne i pasję, jaką jest muzyka. Wyraźnie widać też zaangażowanie samych wykonawców, czyli chłopców, którzy tworzą chór.
Po koncercie odbyło się spotkanie z młodymi artystami, podczas którego można było dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Chór istnieje od 1986 r., a jego założycielem jest dyrygent B. Mikita. „Głosy chłopięce - swoimi spostrzeżeniami dzielił się dyrygent - są bardzo piękne i mają ciekawe brzmienie, jednak eliminuje je w pewnym okresie mutacja. Chłopcy mają szansę powrotu do grupy po mutacji i zdarza się, że najlepsi wracają. Prowadzenie chóru tego typu jest trudne, gdyż częsta zmiana składu jest nieunikniona”. Parafianie z Rudnika Szlacheckiego poznali także ciekawą historię związaną z nazwą chóru. Pierwotna nazwa brzmiała „Lubelski Chór Chłopięcy”. Jednak podczas koncertu w Warszawie spiker zapowiedział, że wystąpi Chór Chłopięcy „Słowiki Lubelskie”. Od tamtej pory w nazwie pojawiło się słowo „słowiki” i tak zostało do dzisiaj. Chórzyści to młodzi chłopcy w różnym wieku; edukację muzyczną zaczynają w wieku ośmiu lat. Śpiewanie w chórze jest dla nich wspaniałą przygodą. Przemek, zapytany o powód, dla którego śpiewa, odpowiedział: „mogę tutaj realizować swoje marzenia i dzięki temu jestem szczęśliwy”.
Parafinie z Rudnika Szlacheckiego serdecznie dziękują „Słowikom Lubelskim” za przybycie z koncertem oraz proboszczowi - ks. Zbigniewowi Szcześniakowi za zaproszenie chóru i dedykowanie koncertu swoim parafianom.
Pomóż w rozwoju naszego portalu