Pod koniec ub.r. w Białej koło Zgierza miały miejsce uroczystości pogrzebowe śp. Franciszka Kuszyńskiego, najstarszego uczestnika Pieszej Zgierskiej Pielgrzymki na Jasną Górę. Pan Franciszek pielgrzymował jeszcze w zeszłym roku, mając aż 94 lata, dzięki czemu można go z pewnością zaliczyć do grona najstarszych pątników w dziejach Jasnej Góry.
Na jego pogrzeb, pomimo niesprzyjającej pogody, przybyło bardzo wiele osób, których nie był w stanie pomieścić miejscowy kościół. Dużą grupę stanowili właśnie pielgrzymi. Mszę św. koncelebrowali: miejscowy proboszcz ks. Stanisław Ochotnicki, twórca i pierwszy kierownik Pieszej Zgierskiej Pielgrzymki na Jasną Górę ks. Zdzisław Sudra oraz obecny kierownik tej Pielgrzymki ks. Krzysztof Florczak.
W kazaniu ks. Florczak wspominał postać śp. Franciszka Kuszyńskiego. Podkreślił jego skromność i bezgraniczne oddanie się pod opiekę Matki Bożej. Nawiązał też do wywiadu, jakiego pan Franciszek udzielił zgierskiej telewizji podczas ostatniej pielgrzymki. Mówił wówczas o tym, że bardzo dobrze się czuje wśród pielgrzymów, że do każdej peregrynacji zaczyna się przygotowywać duchowo już zimą. Podczas codziennej modlitwy zwracał się z pokorą do Matki Bożej, zawierzając Jej swoje uczestnictwo w pielgrzymce.
Pan Franciszek Kuszyński urodził się 16 marca 1910 r. na ziemi lubelskiej. W czasie wojny walczył przeciwko okupantom. We wrześniu 1939 r. udało mu się uciec przed sowiecką niewolą, dzięki czemu nie podzielił losu wielu polskich żołnierzy pomordowanych przez NKWD. Mimo ran odniesionych w walce przeżył wojnę, za co zawsze był wdzięczny Matce Bożej. Ożenił się i zamieszkał wraz z żoną w Besiekierzu koło Białej. Był bardzo pracowitym człowiekiem. Choć życie doświadczało go niejednokrotnie (śmierć syna, a następnie żony), nigdy nie zwątpił w swojej wierze. Na modlitwę i rozmowę z Matką Bożą poświęcał bardzo dużo czasu.
Po raz pierwszy na pątniczy szlak wybrał się w wieku 80 lat, co było wydarzeniem niezwykłym. Nikt wtedy nie przypuszczał, że tych pielgrzymek będzie aż 15. W ostatnich latach korzystał z roweru, ale nie pozwalał podwozić się samochodem. Pielgrzymował w zgierskiej grupie, bo - jak podkreślał - czuł się w niej bardzo dobrze.
Gdy poznałem pana Franciszka podczas drugiej Zgierskiej Pielgrzymki na Jasną Górę w 1995 r., miał 85 lat. Wzbudzał szacunek i podziw wszystkich pątników oraz witających nas Ojców Paulinów. Od tamtego czasu pan Franciszek jeszcze 9 razy przemierzył 150-kilometrowy szlak pątniczy. Z wielką pokorą wyznał mi podczas ostatniej naszej rozmowy, że wszystko zależy od Matki Bożej, i jeżeli Ona zechce, żeby przyszedł do Niej w sierpniu na imieniny i da mu siły, to z pewnością znów pójdzie na pielgrzymkę.
Dzisiaj wiemy już, że pana Franciszka nie spotkamy więcej w drodze na Jasną Górę. Tragiczny wypadek zakończył jego ziemską pielgrzymkę, podczas której niejednokrotnie - jak sam podkreślał - doświadczał wielu łask za pośrednictwem Matki Bożej.
Pogrzeb pana Franciszka odbył się w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, do której podążał przez całe swoje życie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu