- Nie wszyscy łodzianie wiedzą, że w Łodzi jest ulica 10 Lutego - mówi Anna Lucińska, łódzka radna - a jeśli wiedzą, to może nie kojarzą tej daty. W tym roku mija okrągła rocznica wydarzenia, które dla naszego kraju miało niezwykłą rangę, dlatego postanowiliśmy je uczcić w naszym mieście. Takie uroczystości nie powinny mieć miejsca tylko na Wybrzeżu, bo morze należy przecież do nas wszystkich. Udało się nam nawet zatwierdzić uchwałę, aby w tym dniu mieszkańcy wywiesili na swych domach flagi. Zależy nam szczególnie, aby młodzi ludzie zapamiętali tę datę.
Z tym stwierdzeniem zgadza się również Lucjan Muszyński, pełnomocnik prezydenta ds. Obchodów Rocznic i Świąt Narodowych, prowadzący uroczystość:
- Sprawa polskiego morza to sprawa wszystkich Polaków, nawet tych, którzy nie mieszkają w kraju - mówi Lucjan Muszyński. - Obserwujemy dziś niebezpieczny rozdźwięk między Wybrzeżem i głębią kraju. Tam obchodzi się to wydarzenie z wielką galą, lecz im dalej od morza, tym bardziej się o nim zapomina. Łódź jest na szczęście chwalebnym wyjątkiem. Mam nadzieję, że co roku święto będzie zyskiwać większy wymiar. Kiedyś Święto Morza miało rangę państwową, mimo że nie był to dzień wolny od pracy. Naród żył przepojony miłością do morza i marzył o tym, by w przyszłości całe nasze Pomorze, wraz z Wybrzeżem i Gdańskiem, powróciły do Polski. Święto przypomina zatem, że Bałtyk był i jest „płucami Polski” i nigdy nie można pozwolić na odcięcie naszego państwa od morza. Paradoksem historii jest, że właśnie po roku 1945 r., gdy Polska zdecydowanie powiększyła długość wybrzeża morskiego w swych granicach, wykorzenieniono ze świadomości społeczeństwa znaczenie dostępu Polski do Bałtyku i znajomość jego dziejów. Dopóki więc nie przywrócimy tutaj stanu z lat Drugiej Rzeczpospolitej, ucierpi na tym interes całego państwa. Dziś Święto Morza jest obchodzone jakby w oderwaniu od większości społeczeństwa. I jak tu kształtować u młodych pokoleń postawy obywatelskie? Najwyższy czas, by władze państwowe i samorządowe, a także środki masowego przekazu zaczęły wspólnie przywracać tematykę morską w życiu narodu.
Uroczystość rozpoczęła się Hymnem do Bałtyku i uderzeniem w dzwon okrętowy. Lucjan Muszyński, witając przybyłych gości (przedstawicieli władz miasta, szkoły ze swymi sztandarami, orkiestrę MPK i mieszkańców miasta), przypomniał fakty historyczne z 10 lutego 1920 r.
Następnie senator Andrzej Ostoja-Owsiany odsłonił tablicę pamiątkową, ufundowaną przez prezydenta miasta Jerzego Kropiwnickiego, a kanclerz Kurii ks. Andrzej Dąbrowski dokonał jej poświęcenia. Przedstawicielka Duszpasterstwa Ludzi Morza - Krystyna Sadowska przekazała władzom miasta symboliczne pamiątki z Gdyni, jako wyraz więzów łączących Łódź z Bałtykiem. A kiedy orkiestra zagrała hymn marynarki wojennej Morze, nasze morze, na niejednej twarzy pojawiło się wzruszenie.
Na koniec goście udali się do filii nr 9 i 10 Miejskiej Biblioteki Publicznej na wystawę marynistyczną, gdzie zostały zgromadzone eksponaty Ligi Morskiej i Rzecznej, przekazane przez kpt. mar. inż. Stanisława Kobylińskiego, Muzeum Miasta Gdyni oraz rodziny marynarskie. Można było zobaczyć m.in. dokumenty i fotografie z Zaślubin Polski z Morzem, replikę pierścienia gen. Józefa Hallera oraz drugi pierścień - najważniejsze, morskie, honorowe wyróżnienie, którym w ub.r. została odznaczona Łódź. Ponadto na wystawie znalazły się książki, fotografie, pamiątki dawnej i obecnej Gdyni. W tle rozbrzmiewały szanty, śpiewane przez młodzież z VI Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu