Teatr mój widzę przeogromny
Melpomena, muza teatru, zwróciła uwagę na Księdza Prałata już w czasach dzieciństwa, kiedy szkolna inscenizacja bajki (nawet nie pamiętam już tytułu - śmieje się Ksiądz Prałat) odsłoniła przed nim zaczarowany świat teatru. Pociągała go wyjazdami do swoich przybytków w okresie szkoły średniej, ale dopiero - tak naprawdę - „uwiodła” młodego księdza studenta w Lublinie. Nie było premiery w teatrze Osterwy, na której by nie był, podglądał próby Teatru Studenckiego, do którego w tamtych czasach księdzu przynależeć nie uchodziło. Wiadomo, komedianci.. Dlatego dawał upust swojej pasji w przygotowaniach spotkań opłatkowych Koła Polonistów, w wieczornicach wspólnie organizowanych. I do Warszawy uciekał z Lublina: do teatru, do opery.
Zagrajcie mi to pięknie, jak najpiękniej
Wikariat w Starachowicach, po powrocie ze studiów, przynosił co roku inscenizacje bożonarodzeniowe, oparte na tekstach poetów, na doświadczeniach seminaryjnych inscenizacji. Dopiero przejście do seminarium na stanowisko prefekta i wykładowcy zapoczątkowało prawdziwe zabawy w teatr. Zawieyski i Brandstaetter, Wojtyła i Eliot, Herbert i Twardowski… i Mały Książę - to tylko niektóre odsłony teatralnej pasji Księdza Prałata. Organizacja sceny, dekoracji, pomysły, muzyka.. i intuicja odkrywania talentów seminaryjnych. Coroczne wieczornice z okazji wspomnienia św. Tomasza z Akwinu przetykały kolejne premiery wystawiane w sandomierskim seminarium. A potem wyjazdy - swoista ewangelizacja, która w zamyśle Księdza Profesora stanowi jeden z istotnych elementów amatorskiego teatru seminaryjnego. Uczył swoich aktorów obcowania ze sztuką, które później procentowało w przyszłym życiu kapłańskim: panowanie nad słowem, dykcja, operowanie gestem, a przede wszystkim spontaniczna pomysłowość rozwijająca wrażliwość na piękno, dobro, prawdę zawarte w dziele literackim.
Kiedy się schodzi ze sceny…
Pasje teatralne, zamiłowania literackie, zainteresowania homiletyczne eksplodują w kolejnych kręgach zainteresowań ks. Wiesława Wilka, który znajduje czas na działalność w Klubie Inteligencji Katolickiej, na prace w Towarzystwie Naukowym Sandomierskim, na wykłady w Seminarium Duchownym i Wyższej Szkole Przyrodniczo-Humanistycznej,… na konfesjonał u Świętego Ducha, na spotkania z przyjaciółmi - i co najważniejsze, to wszystko nie gra, ale autentyczna postawa. Wzruszona dłoń wertuje stronice albumów z ponad 25-letniej działalności teatru seminaryjnego: wycinki z gazet, zdjęcia z premier i kolejnych spektakli, goście, wyróżnienia, sympozja, Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej, adwentowe zamyślenia dla KIK-u... Nie ogarnie tego wszystkiego, bo poza Sandomierz się porozlewało. W Radomiu ks. Piotr Turzyński kontynuuje działalność ks. Wilka i powtarza wokół, że to przez niego został zarażony pasją teatru. Zdrowie czasami da znać, że rytm spowolnić trzeba, no ale Melpomenie się nie odmawia: chociaż przycichły czasy wielkich premier, to odezwie się ręka reżysera wieczornicą świętotomaszową, zamyśleniem adwentowym. I na scenie światła nie gasną, kurtyna nie opada! A klerycy pytają: „co wystawiamy, Księże Profesorze?”
Pomóż w rozwoju naszego portalu