Reklama

Nie lekceważyć zagrożenia

Niedziela legnicka 14/2005

Jeleniogórzanie licznie uczestniczyli w rekolekcjach wielkopostnych w kościele św. Jana Apostoła i Ewangelisty, które poprowadził o. Arkadiusz Nowak - kamilianin. Przez wiele lat był on doradcą ministra zdrowia do spraw narkomanii i AIDS.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z o. Arkadiuszem Nowakiem, kamilianinem, rozmawia Maria Suchecka

Maria Suchecka: - Proszę na wstępie przybliżyć naszym Czytelnikom swoje zgromadzenie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

O. Arkadiusz Nowak: - Kamilianie są ostatnim zakonem zarejestrowanym w Kościele katolickim. Następne to były zgromadzenia. Założycielem powstałego w XVI w. zakonu był św. Kamil. To bardzo ciekawa postać. Ten Włoch przeżył nawrócenie w połowie swojego życia. W kilka lat potem ciężko zachorował i bardzo cierpiał. Kiedy postanowił wstąpić do zakonu, właśnie choroba okazała się istotną przeszkodą ku temu. Zdecydował się więc na założenie swojego zakonu, którego charyzmatem miała być praca wśród chorych. Składając śluby, zobowiązujemy się do służenia wszystkim chorym, bez względu na chorobę czy ich światopogląd. Nasza posługa szczególnie dotyczy ludzi starych i odrzuconych. Ślubujemy pomagać im wszystkim, nawet z narażeniem życia. Kiedyś miało ono miejsce, w czasie zarazy czy epidemii, teraz wiąże się z AIDS, choć tak naprawdę zwykłe kontakty z zakażonymi nie powodują takiego ryzyka. Prowadzimy kilkanaście domów opieki społecznej dla osób starych oraz ludzi dotkniętych niepełnosprawnością fizyczną i psychiczną, a także szpital w Tarnowskich Górach. Sprawujemy też opiekę nad bezdomnymi, uzależnionymi i chorymi na AIDS. Większość placówek, które prowadzimy, znajduje się na Śląsku. Ja pracuję w Konstancinie i Otwocku.

- Co w waszym powołaniu, zobowiązującym do posługi chorym jest najtrudniejsze, a co najbardziej ubogacające duchowo?

- Najbardziej ubogacający jest kontakt z drugim człowiekiem. Od innych ludzi możemy czerpać dobre wzory lub uczyć się na ich błędach. Kiedy opiekujemy się chorymi, opowiadają o całym swoim życiu, również o niedobrych sprawach. Niekiedy dochodzą do przekonania, że cierpienie, które ich dotyka, jest karą Bożą za to, czego się kiedyś dopuścili. Bóg jest dobrocią i miłosierdziem, więc raczej próbuję przekonać, że to, co teraz jest ich udziałem, to po prostu skutek ludzkiego postępowania. Natomiast najtrudniej w naszej posłudze przyjąć do wiadomości odejście człowieka, kiedy medycyna okazuje się już bezradna. Naszym zadaniem jest przeprowadzić umierających na drugą stronę tak, aby odchodzili pojednani z Bogiem i ludźmi, pogodzeni z kresem doczesnego życia. Drugą bolesną sprawą jest brak skuteczności w pracy z uzależnionymi. Bywa, że dana osoba rokuje nadzieję na zerwanie z uzależnieniem i znów do niego wraca.

Reklama

- Jako doradca, a zatem i ekspert do spraw uzależnień, jest Ojciec doskonale zorientowany w problemie. Jaka jest jego skala, jakie są przyczyny uzależnień.

- W tym miejscu pragnę wyjaśnić, że doradcą do spraw narkomanii i AIDS byłem przez 8 lat z małymi przerwami, ale w 2003 r. złożyłem rezygnację, gdyż w pewnym momencie nastąpiły pewne różnice zdań między mną a ówczesnym ministrem w sprawach, w których doradzałem. To naturalne, że kiedy nie uzyskuje się akceptacji dla swoich pomysłów, trzeba zrezygnować z funkcji. A narkomania to najbardziej dramatyczne zagrożenie, największy problem. Generalnie rzecz biorąc jest coraz większe zrozumienie dla wagi problemu, niestety, niektórym rodzicom wciąż wydaje się, że to zagrożenie nie dotyczy ich córek i synów, tylko kogoś innego. Nie są czujni, nie obserwują dzieci, uznając, że nie ma powodu do niepokoju. Również sami młodzi ludzie nie chcą uwierzyć w to, że nie da się zapanować nad narkotykiem, że wytworzy się uzależnienie, więc niefrasobliwie „eksperymentują” z narkotykami. Trzecia sprawa to bagatelizowanie takich narkotyków, jak marihuana. Jeśli się ostrzega, że w następnej kolejności sięgną po inne, młodzi ludzie odpowiadają, że wszyscy palą. To ogromny problem, który wymaga spójnego działania wszystkich instytucji, organizacji i poszczególnych rodzin.

- Zwykle jednym tchem wymienia się narkomanię i AIDS. Jak wygląda to ostatnie zagrożenie?

- Szacuje się, że w naszym kraju żyje z wirusem HIV około 30 tysięcy osób, chociaż ten stan potwierdzony jest u 10 tysiącach nosicieli. Na świecie problem dotyczy 42 milionów ludzi. To jest konsekwencja stylu życia, tradycji, jaka wiąże się z wychowaniem i życiem seksualnym. Na pewno opanowaniu zagrożenia nie służą wczesne inicjacje czy przygodne kontakty seksualne. Jedno jest pocieszające - że zmienia się stosunek Polaków do osób żyjących z wirusem HIV.
Nie ma już postawy odrzucenia w miejscu pracy czy w rodzinie, a także paniki i protestów lokalnych społeczności tam, gdzie projektowane są placówki opiekuńczo-lecznicze.

- Wróciliśmy po rekolekcjach do naszych rodzin, często niejednolitych światopoglądowo i rodzi się teraz pytanie, jak wyniesione z rekolekcji treści przekazać najbliższym? Czy jest jakaś dobra rada na to, jak można ewangelizować tych spoza Kościoła i tych letniej wiary?

- Nie należy ewangelizować na siłę, gdyż to może przynieść odwrotny skutek. Możemy oddziaływać w swoim środowisku własnym dobrym przykładem, bo pewne wartości są wspólne. Istotne jest to, żeby człowiek był po prostu dobry. Tak naprawdę mamy dziesięć przykazań, ale z nich tylko trzy dotyczą naszych relacji z Bogiem. Pozostałe określają nasz stosunek do innych ludzi. Nie dramatyzujmy, ale zróbmy wszystko, żeby nasz bliźni przekonał się, że poczynając od czwartego przykazania jesteśmy zgodni w wyznawanych wartościach i to nas powinno łączyć. A poza tym musimy pamiętać, że człowiek ma prawo wyboru. My w Polsce nie jesteśmy oswojeni z „innością”. Bardzo lubię jeździć do krajów, gdzie żyje obok siebie wiele ras i wiele kultur. Tam można uczyć się humanizmu i tolerancji. Szkoda, że w Polsce nie mamy różnych grup etnicznych, bylibyśmy bogatsi o tę wielokulturowość, której nam brakuje.

- Trudno jest uformować w duchu wiary dzieci z rodzin, gdzie matka i ojciec mają różne poglądy w sprawach religii, lub - co gorsze - choć ochrzczeni, posyłają dzieci na religię nie z przekonania, ale ze względów koniunkturalnych, w domu zachowując postawę jeśli nie obojętną, to nawet wrogą. Dzieci wzrastają w takiej schizofrenicznej atmosferze. Jak my, ludzie wiary, możemy zmierzyć się z taką sytuacją?

- To jest trudna sytuacja. Ja nie zwolniłbym się z obowiązku przekazania depozytu wiary, nawet jeśli współmałżonek jest innych poglądów. Starałbym się wskazać na własnym przykładzie, że chociaż wiele różni dwie bliskie osoby, to są wartości, które łączą i pozwalają obu stronom być uczciwymi ludźmi. A ostatecznie, gdybym widział wewnętrzny rozdźwięk w duszy młodego człowieka, zostawiłbym jemu decyzję, gdzie, wkraczając w dorosłość, zechce pozostać: w świecie laickim czy w świecie wiary. Jeśli pozostanie poza Kościołem, ale okaże się przyzwoitym człowiekiem, on i tam będzie wyznawał swój kodeks etyczny. Natomiast będzie pozbawiony tego, co dla nas wierzących jest bardzo ważne, czyli łaski. Matce czy ojcu pozostanie się tylko modlić o jego nawrócenie, ale czy ono nastąpi, to już zależy od danej osoby i od Pana Boga.

- Wiele lat temu przeczytałam w „Forum” esej, którego autor prognozował, że przy Kościele katolickim pozostanie duchowa elita Europy. Czy Ojciec podziela to zdanie?

- To trudna sprawa. Ja się ciągle zastanawiam, czy my podzielimy los Francji i Niemiec, gdzie opustoszały kościoły. Chyba pewne odejście od praktyk religijnych jest nieuchronne, ale to tym bardziej powoduje, że Kościół powinien wykazać się niezmierną troską o człowieka, która wychodzi poza wszelkie dotychczasowe standardy pracy duszpasterskiej i która wymaga czasami działania niekonwencjonalnego. A druga rzecz, która powinna być uświadomiona nam, księżom, że nie powinniśmy naszym stanem posiadania wyrastać poza przeciętną, bo wysoki materialny status duszpasterzy też odpycha wiernych, zwłaszcza w tych trudnych czasach. Mnie to nie dotyczy, bo zakonnik nie ma nic, a kiedy w zakonie coś mamy, to jest to wspólne. Zbliżyć do Kościoła może też praca charytatywna, żeby było widać, że Kościół nie tylko głosi, ale i czyni miłosierdzie. Od siły naszego zaangażowania będzie zależeć, czy ludzie odejdą od Kościoła, czy nie. A jeśli nie pozostaną w Kościele lub pozostanie ich niewielu, Kościół będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, co zaniedbał?

- Jaką dewizą kieruje się Ojciec w życiu?

- Już mówiłem: szukać wśród ludzi tego, co ich łączy, a nie tego, co ich dzieli. I często wracam do wierszy księdza Twardowskiego, który mówi, żebyśmy pamiętali, że ludzie odchodzą i żebyśmy się śpieszyli w miłości.

- A jakie życzenia zechce Ojciec przekazać Czytelnikom?

- No cóż - zawsze życzę tym, którzy przychodzą do spowiedzi, żeby przeżyli święta radośnie, w gronie bliskich ludzi i potrafili wydobyć istotę Wielkanocy, aby na nowo umocniła ich w życiu. A istota tych Świąt to zwycięstwo dobra.

- Dziękuję za rozmowę.

Podziel się:

Oceń:

2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Ks. Węgrzyniak: trwać w Chrystusie - to nasze zadanie

2024-04-28 15:22
Ks. Wojciech Węgrzyniak

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Wojciech Węgrzyniak

My jesteśmy jak latorośle. Jezus jest winnym krzewem. I to tak naprawdę On dzięki swojemu słowu nas oczyszcza. Jego Ojciec robi wszystko, żeby ta winorośl funkcjonowała jak najlepiej, a naszym zadaniem, jedynym zadaniem w tej Ewangelii, to jest po prostu trwać w Chrystusie - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Piątej Niedzieli Wielkanocnej 28 kwietnia.

Więcej ...

Upamiętnienie Melchiora Teschnera

2024-04-28 20:58
koncert Cantus

Krystyna Pruchniewska

koncert Cantus

Niesamowity koncert chóralny zespołu Cantus odbył się 28 kwietnia w kościele pw. św. Jerzego w Przyczynie Górnej z okazji 440. rocznicy urodzin Melchiora Teschnera.

Więcej ...

Jasna Góra: zaproszenie na uroczystość Królowej Polski

2024-04-29 12:48

Karol Porwich/Niedziela

Na Maryję jako tę, która jest doskonale wolną, bo doskonale kochającą, wolną od grzechu wskazuje o. Samuel Pacholski. Przeor Jasnej Góry zaprasza na uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski 3 maja. Podkreśla, że Jasna Góra jest miejscem, które rodzi nas do wiary, daje nadzieję, uczy miłości, a o tym świadczą ścieżki wydeptane przez miliony pielgrzymów. Zachęca, by pozwolić się wprowadzać Maryi w przestrzeń, w której uczymy się ufać Bogu i „wierzymy, że w oparciu o tę ufność nie ma dla nas śmiertelnych zagrożeń, śmiertelnych zagrożeń dla naszej wolności”.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Rodzina

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Bp Krzysztof Włodarczyk: szatan atakuje dziś fundamenty...

Kościół

Bp Krzysztof Włodarczyk: szatan atakuje dziś fundamenty...

Św. Katarzyna ze Sieny

Święci i błogosławieni

Św. Katarzyna ze Sieny

Każde cierpienie połączone z Chrystusowym krzyżem...

Wiara

Każde cierpienie połączone z Chrystusowym krzyżem...

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Kościół

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Kościół

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

Kościół

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

Legenda św. Jerzego

Święci i błogosławieni

Legenda św. Jerzego