Mariusz Rzymek: - Jako burmistrz papieskiego miasta Wadowice wielokrotnie uczestniczyła Pani w spotkaniach z Ojcem Świętym. Jak Pani wspomina te chwile?
Ewa Filipiak: - Przede wszystkim jako chwile ogromnego wzruszenia. Każdorazowo tuż po zakończeniu audiencji nic do człowieka nie docierało. Trzeba było zaraz siadać i pisać, odtwarzając z pamięci wszystkie detale rozmowy. Bardzo mile wspominam, jak w 1999 r., niemalże 2 tygodnie po wizycie papieskiej w Wadowicach wraz z proboszczem Jakubem Gilem pojechaliśmy do Watykanu. Ojciec Święty był niezmiernie rad z tej tak szybkiej rewizyty, co podkreślił w słowach skierowanych do abp. Stanisława Dziwisza: „Widzisz, pierwsze Wadowice przyjechały”. Z kolei na spotkaniu w 2000 r. Jan Paweł II bardzo interesował się aktualnościami z życia Wadowic. Dopytywał się o bezrobocie, obwodnicę, Teatr Sokół, którego reaktywowanie niezmiernie Go ucieszyło. Co ciekawe, nawet kwestie wyborcze nie uchodziły Jego uwagi. Np. podczas obchodów 20-lecia Pontyfikatu nasza delegacja była świeżo po przebytych 10 dni wcześniej wyborach samorządowych. Dostrzegłszy ją Papież powiedział: „O, moje Wadowice” i zaraz dodał” „jak tam u nas wybory”. To jedno słowo „u nas” świadczyło wymownie o przywiązaniu Jana Pawła II do miejsca swych narodzin. Żeby humorystycznie zakończyć ten wątek wspomnę jeszcze o historii z kremówką. W jednym z listów, które otrzymaliśmy po ostatniej wizycie Papieża w Wadowicach, nadawca postulował wzniesienie pomnika... kremówki. Przesłał nam nawet wstępny szkic tego monumentu, gdyż jak twierdził, wszystko co jest związane z Ojcem Świętym powinno być uwiecznione.
Pomóż w rozwoju naszego portalu