(tryptyk rzymski)
I
Totus Tuus
- z nowenną cierpienia
paciorkami szczęść
różą tracheotomii
cały jestem wasz
- z papa de-mobile
oknem na balkonie
głosem który spadł
kamiennym ptakiem
w porze Alleluja
umierałeś przed każdym
komunikatem
następny respirował Ci
doraźną wieczność
miliony rozmodlonych rąk
odmawiały litanie przedwiośnia
błagając o kolejny oddech
- przecież legenda Tatr
i Pirenejów
nie może zejść ot tak -
piargami martwych kalendarzy
II
A jednak odszedłeś
w wigilię Faustyny
ciągnąc za sobą
tren ostatniej godziny
rozdzwoniły się serca
rozpłakały krokusy
- miałeś jeszcze tkać miłość
na krosnach pokusy...
pośród fal eteru
- w Boskiej karawanie -
ożywało wspomnieniem
Twe pielgrzymowanie
najprzód Wadowice
- półsieroce zgłoski -
zanurzone p i e t ą
w paradygmat Boski
Kraków, teatr, poezja
spraw kamieniołomy...
piąłeś się ku ś w i a t ł u
silny w polskie idiomy
w siermiężnej ojczyźnie
byłeś Prawdy sługą
- biały dym Cię wezwał
z Piotrową posługą
ćwierć wieku balansu
między ziemią, niebem...
ale wymiar ludzki
był Twym winem, chlebem...
świat przyozdabiałeś
w homilijne wota
wszystkim otwierałeś
igielniane wrota
wiara bez młodzieży
to jak puste kłosy...
biegłeś ku niej z pochodnią
aby gasić stosy
III
Zostały po Tobie
myśli feretrony
- nasz pas ratunkowy
skrycie przestrzelony
ledwie duch uleciał
a już mówią W i e l k i...
a to deszczu łask
mgławiczne kropelki
Starachowice, 4 kwietnia 2005 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu