Czynna w kwietniu i maju ekspozycja w Galerii Piwnicznej Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży odkrywa piękno minerałów. Kolekcja geologa Rafała Tyszki uświadamia, że nie zawsze natura chce narzucać się ze swym wdziękiem. Czasem wymaga pokornego pochylenia się, wyszukania, zainteresowania. Jeden ze zwiedzających przyglądając się niepozornemu kamieniowi, głośno wyraził swoje zaskoczenie: „O! U mnie na żwirowisku pełno takich kamieni leży... no coś takiego, to przecież szmaragd!”. Rzecz jasna żaden szmaragd w pobliżu jego domostwa nie leży, jest jedynie w swej naturalnej postaci tak dobrze zakamuflowany, że trudny do rozpoznania. Prawda jest taka, że niewielu z nas potrafiłoby dostrzec cokolwiek cennego wśród rozlicznych, otaczających nas kamieni. Co prawda, większość z nich lub zgoła żaden nie przedstawia w ogóle wartość. Znalezienie choćby półszlachetnego kamienia, np. agatu lub kryształu górskiego wymaga dalekiej, najczęściej zagranicznej wyprawy, zwykle też bardzo specjalistycznej, wysokogórskiej lub speleologicznej. Prościej jest pojechać na giełdę do Warszawy w celu uzupełnienia swoich zbiorów. Większość kolekcjonerów tak właśnie robi, choć z pewnością niejeden poświęcił swój urlop na poszukiwanie cennej skamieliny.
Kamienie szlachetne to tylko część wystawy, pozostałe minerały nie zostały gorzej potraktowane. Choć mniej cenne, nie są ani brzydsze, ani mniej interesujące. Dzięki udostępnionemu na wystawie mikroskopowi możemy naprawdę z bliska przyjrzeć się strukturze minerałów. Mamy też okazję obejrzeć kamiennych zbrodniarzy, rakotwórcze minerały azbestopodobne. Sól kamienna zupełnie inaczej wygląda w swojej naturalnej, jakże barwnej, postaci. A piękny alabaster, z którego wykonano najwspanialsze arcydzieła (Pieta Michała Anioła), okazuje się tylko odmianą gipsu. Zwróćmy uwagę na gości z kosmosu, z których część istotnie należy do świata minerałów. Inne, także pokazane na wystawie, to praktycznie czyste żelazo. Mowa oczywiście o meteorytach.
Tym właśnie różnią się prawdziwi kolekcjonerzy od hobbystów-dziwaków, że ci ostatni wszędzie widzą to, co chcą zobaczyć. Natomiast rzetelny zbieracz minerałów twardo stąpa po ziemi. Nie tylko po to, by znaleźć cenny dla siebie okaz, ale też, by odróżnić go od pospolitego kamienia polnego, choć ten przecież także jest jakimś minerałem. Na tym polega sztuka - odnaleźć ukryte piękno.
Pomóż w rozwoju naszego portalu



