W Sali Kordeckiego młodzi pielgrzymi wspólnie z ks. Zbigniewem Kowalem i ks. Bartłomiejem Kotem pochylili się nad fragmentem ewangelii o Kanie Galilejskiej. – Maryja wiedziała – mówił ks. Kot – że gdy braknie wina, impreza nie będzie udana. Jednocześnie, mimo, że Pan Jezus na początku nie zareagował tak, jakby zamierzał pomóc, była tak pewna postawy swojego Syna, że ze stuprocentową pewnością siebie doradziła sługom, że powinni zrobić wszystko, co im powie. To niezwykłe – tłumaczył – jak Matka jest pewna swojego dziecka. Chcielibyśmy tak, prawda? Usłyszeć od mamy, albo od taty, że ufają nam w ciemno, że zrobimy coś najlepiej, jak to możliwe. – Zresztą Pan Jezus usłyszał to zapewnienie już wcześniej, od Ojca. Pamiętacie, jak nad wodami Jordanu otworzyło się niebo? Głos Ojca z nieba był wyraźny i jednoznaczny: To jest mój Syn Umiłowany, jego słuchajcie – mówił ks. Kot.
Spotkanie zakończyły świadectwa studentów z DA Maciejówka, którzy przekonywali maturzystów, że…istnieje życie po maturze i warto dobrze zaplanować najdłuższe w życiu wakacje, które w sumie trwają aż cztery miesiące. Opowiadali o formacji w duszpasterstwach akademickich, do których warto dołączyć i o Obozie Adaptacyjnym w Białym Dunajcu, organizowanym dla studentów pierwszego roku we wrześniu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Najważniejszym wydarzeniem pielgrzymki była Msza św. w Kaplicy Jasnogórskiej sprawowana przez wszystkich kapłanów, którzy towarzyszyli młodym pielgrzymom. Przewodniczył jej bp Andrzej Siemieniewski.
- Maturzyści przychodzą na Jasną Górę po pocieszenie, po światło i po umocnienie – mówił w czasie homilii bp Siemieniewski. – To bardzo piękny, naturalny dla chrześcijanina odruch, aby wtedy, gdy zbliża się czas wymagający, czas próby, czas egzaminów maturalnych, znaleźć się właśnie tu, szukając duchowego pocieszenia. Z całą pewnością też dla chrześcijanina zupełnie naturalny odruch, aby prosić o umocnienie, czyli o moc, aby to wszystko, co stanowi nasze zdolności, nasze przygotowanie, spotkało się także z Bożą mocą. Dlatego usilnie prosimy także i o pomoc, o Boże błogosławieństwo na czas egzaminacyjny. Prosimy też o światło. To światło zostaje nam dziś udzielone przez bardzo szczególny czas, który przeżywamy w Kościele, mianowicie czas wielkopostny – mówił biskup. Ale upomniał się też o postawy, troskę o czystość sumienia i nawrócenie. Pokazał kolejno każdy z grzechów głównych nazywając je bramami, przez które zły wchodzi w nasze życie. – Ulegając pokusom sami otwieramy mu drzwi.
- Wytknij mojemu ludowi jego grzechy – cytował słowa proroka. – Ale czy nie lepiej byłoby mówić o naszych zaletach – pytał młodych zebranych w Kaplicy - Skoro prorok ma wytknąć, tzn., że nie całkiem zdajemy sobie sprawę z naszej grzeszności. A często chorujemy nie zdając sobie z tego sprawy.
Reklama
Tłumaczył, ze istnieje wiele chorób podstępnych, ukrytych, np. cukrzyca, która rozwija się latami, niewidoczna, ale jednak przez ten czas niszcząca organizm. - Człowiek to nie tylko ciało. Istnieją też podstępne choroby duszy. Zdarza się, że chrześcijanin mówi o sobie: jestem dobrym człowiekiem, jestem z siebie zadowolony. Oczywiście, zdarzają mi się kłótnie, ale to nie moja wina, to nie ja zaczynam. Zdarza się ukrywanie chorób duchowych, gdy mówimy, że to, co złe, to wina innych, ja jestem dobrą osobą –mówił bp Andrzej.
Podkreślał, że w Wielkim Poście Kościół to głos mądrości Bożej, która mówi nam o grzechach i niedoskonałościach, pełniąc posługę proroka i w ten sposób wytyka nasze błędy.
- Tak, jak potrafimy wskazać, że zła dieta, albo brak ruchu powodują choroby ciała, tak też jest pewna grupa postaw duchowych, które zwykle, żeby nie powiedzieć zawsze, powodują choroby duszy. Jest siedem głównych bram, przez które wciska się, jak tylko może, grzech, pokusy i wewnętrzna degeneracja – to siedem grzechów głównych. Wielki Post to dobry czas, aby mówić o tym samemu sobie. Zły duch ma do mnie dostęp przez siedem bram. Pierwsza brama to pycha. Jak się objawia? Przecież się modlę… no tak, ale jeśli moje zamówienia złożone u Pana Boga nie są spełnione, to po co mam się modlić, pytamy, prawda? Bóg ma swoje plany i to właśnie Jego plany są ważniejsze. Lekarstwo na pychę, to post, jałmużna i modlitwa – zapewniał.
Reklama
- Chciwość jest wtedy, gdy ktoś zapomina o celu ostatecznym i upatruje swoje szczęście tylko w posiadaniu. Nieczystość, kiedy ktoś zapomina, że ludzka seksualność ma się kierować Bożymi prawami, czyli Bożą mądrością. Łakomstwo i zazdrość wtedy, kiedy patrzę na drugiego nie jak na brata, ale z wyrzutem, że jemu się powiodło, a mnie mniej. Gniew, gdy nie umiemy opanować reakcji języka impulsów, gdy inni nas denerwują i lenistwo – kto wie, czy nie bardziej zniechęcenie, gdy tracę wewnętrzny napęd, dynamizm, by wykorzystać życie najpełniej, najbardziej, do czynienia dobra – mówił biskup.
- Musimy sobie przypominać o tych siedmiu bramach, bo nie przypominają nam o tym reklamy – tłumaczył. Zachęcał, by do Jezusa przychodzić. - Jaki jest skutek przyjęcia Bożego światła? Paradoksalnie to radość. Tak, jak wizyta u lekarza polepsza nasze samopoczucie, tak wizyta u Boskiego Lekarza, którym jest Pan Jezus, polepsza naszą kondycję duchową.. Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci źle się mający. Ta wizyta przynosi radość – zapewniał bp Andrzej.
Po Mszy św. maturzyści dokonali uroczystego zawierzenia czasu matur, wyborów życiowych, nadziei, lęków i obaw Matce Dobrej Rady, Maryi. Już po raz drugi w imieniu wszystkich przygotowujących się do egzaminy dojrzałości uczniów z archidiecezji Akt Zawierzenia odczytali uczniowie z Technikum nr 1 im. Tadeusza Kościuszki w Wołowie, którzy przyjechali na Jasną Górę ze swoim opiekunem, ks. Wojciechem Buźniakiem.