Geniusz spojrzenia
„Mogę powiedzieć, że Ojciec Święty jako profesor KUL-u był moim kolegą. Nasza współpraca datuje się od lat 50. Najpierw były spotkania na gruncie czysto towarzyskim, a potem, kiedy ks. K. Wojtyła został biskupem w Krakowie, poprzez spotkania widziałem, jak narasta w Nim zrozumienie historii. Dla mnie jest to bardzo uderzające i niezwykle osobiste doświadczenie z kontaktów z ówczesnym ordynariuszem krakowskim. Poszukiwanie zrozumienia historii bardzo często było przedmiotem naszych wspólnych rozmów” - mówi prof. J. Kłoczowski. „Jako biskup bardzo wyraźne szukał tego zrozumienia. Zauważałem Jego niesłychane otwarcie i zdolność do wielodyscyplinarnego widzenia rzeczywistości. Cały czas w Nim to wzrastało. Jako Papież musiał przecież patrzeć i widzieć bardzo wiele dyscyplin”. Prof. Kłoczowski twierdzi, że w osobistych rozmowach z ks. K. Wojtyłą zawsze dostrzegał rosnące zainteresowanie przyszłego Papieża dla perspektywy historycznej: „To było myślenie nowoczesne, korzystające z syntezy, uwzględniające wiele bardzo różnych punktów widzenia”. „Sobór Watykański II niesłychanie silnie wydobył w eklezjologii, w myśleniu o Kościele, element czasu. Chodzi o zwrócenie uwagi na Lud Boży w marszu. Widziałem, jak takie spojrzenie bardzo wyraźnie narastało u prof. Wojtyły dużo wcześniej” - ocenia prof. Kłoczowski.
Na potwierdzenie swoich słów prof. Kłoczowski przytacza starania bp. K. Wojtyły przed Millennium Chrztu Polski o zorganizowanie spotkania mającego na celu podsumowanie tradycji Kościoła krakowskiego. „Doskonale pamiętam lato 1965 r., kiedy to razem z bp. Wojtyłą umówiliśmy się w maleńkiej parafii w Dzianiszu na Podhalu. Rozmawialiśmy wtedy pół dnia: Arcybiskup Wojtyła prosił mnie, żebym zorganizował serię spotkań nt. tradycji Kościoła krakowskiego. Trzy kolejne sesje (średniowiecze, doba nowożytna, XIX i XX w.) odbyły się w styczniu i lutym 1966 r. - wszystkie w obecności Arcybiskupa krakowskiego. Spotkania zorganizowano w atmosferze nagonki na Kościół po sławnym liście biskupów polskich do niemieckich z listopada 1965 r., ale mimo to do Krakowa przyjechało bardzo wielu historyków. Wtedy też dało się zaobserwować tę znamienną cechę ks. prof. Wojtyły - cały czas uczestniczył w tych spotkaniach, słuchał bardzo pilnie, bo chciał dowiedzieć się jak najwięcej, choć nic nie mówił, i jednocześnie zbierał opinie. W Jego podsumowaniach wszystkich uderzały niezwykle cenne uwagi i ciekawe dla wszystkich historyków wnioski, świadczące o niezwykłej otwartości i trafności myśli” - wspomina prof. Kłoczowski. „Po kilku latach, na prośbę kard. Wojtyły, zorganizowałem debatę na kluczowy i niezwykle aktualny wówczas temat, dotyczący sprawy św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Wszystkich uczestników tej dyskusji, bez względu na światopogląd, uderzyła wolność wypowiedzi. Ta wolność i otwartość były dla prof. Wojtyły znamienne. W Jego myśleniu zawsze w sposób szczególny dostrzegam ideę wolności religijnej i wolności człowieka” - mówi prof. Kłoczowski. „Z Biskupem Wojtyłą można było poruszać najtrudniejsze i najbardziej drażliwe problemy. Zawsze starał się je rozumieć i przedstawiać swoje argumenty. Dla Niego nie było żadnego tabu i widać było, że w trakcie rozmowy od razu szuka odpowiedzi i wyjaśnień racji drugiej strony. Zawsze rozumiał dyskutantów. Wszyscy podkreślają tę Jego genialną postawę: akceptował każdego, nawet gdy ktoś miał całkiem inne podejście. Była to postawa głęboko humanistyczna, przy czym zawsze miał swoje stanowisko, ale i szacunek dla widzenia drugiego człowieka. To się u Niego czuło. Nigdy nie zamykał się w swojej dyscyplinie”. Prof. Kłoczowski podkreśla niezwykłą umiejętność widzenia Ojca Świętego: od teologii do nauk ścisłych. „Ja dostrzegałem u Biskupa Wojtyły i później u Papieża, to spojrzenie historyczne. Miał genialne poczucie historii i czasu, rzeczywistość widział bardzo szeroko” - podsumowuje prof. Kłoczowski.
Mistrz słuchania
„W latach 50. dzięki wspólnemu mieszkaniu wielokrotnie miałem okazję rozmawiać z ks. K. Wojtyłą. Dyskutowaliśmy, przeważnie wieczorem, na różne tematy. Doskonale pamiętam, że ks. Wojtyła zawsze nastawiony był na słuchanie i poznawanie drugiego człowieka. W rozmowie się nie narzucał, nie chciał dominować. Kiedy z Nim rozmawiałem, czułem porozumienie, do którego wyraźnie dążył. Wydawało mi się, że On nie tylko słucha moich słów, ale wsłuchuje się we mnie, w to, kim jestem” - opowiada prof. Sawicki. Jako lokator ks. Wojtyła nigdy nie wymagał dla siebie specjalnych, lepszych warunków. Nigdy nie zabiegał o zajęcie jedynego w tamtym mieszkaniu jednoosobowego pokoju. Zawsze szedł tam, gdzie było miejsce, akceptował warunki. „Potem przypominałem sobie to Jego zachowanie, kiedy patrzyłem na Niego, gdy już był Papieżem: w różnych sytuacjach przejawiał zdolność godzenia się z rzeczywistością, którą zastał i w której się znalazł, różne okoliczności akceptował w sposób naturalny. Nie sprzeciwiał się sytuacjom, tylko się w nie włączał” - mówi prof. Sawicki.
W towarzyskich spotkaniach ze studentami ks. prof. K. Wojtyła umiał pogodzić powagę profesora i księdza ze spontanicznym naturalnym kontaktem z młodzieżą. Interesował się stworzonym w 1952 r. przez S. Sawickiego na KUL-u pierwszym w Polsce teatrem akademickim. Ks. Wojtyła stale pytał się o to przedsięwzięcie, a nawet wspierał je finansowo. Prof. Sawicki twierdzi, że ks. prof. Wojtyła lubił naukowe dyskusje. Chciał dyskutować, umiał to robić i zawsze uważnie się przysłuchiwał. Rozumiał, że do prawdy w nauce dochodzi się wspólnie. W debacie był zrównoważony, spokojny, nigdy nie zachowywał się agresywnie. „Osobiście często rozmawialiśmy na temat badań nad nurtem religijnym w literaturze. Często odwiedzałem Go w Krakowie i pamiętam, że szczególnie interesował się tzw. czarną literaturą i problemem zła w literaturze. Podczas spotkań namawiał mnie, żeby zająć się tym zagadnieniem i szukać jego wyjaśnienia w ujęciu chrześcijańskiej koncepcji człowieka” - wspomina prof. Sawicki.
Karol Wojtyła jest jedną z dwóch osób, które wywarły największy wpływ na rozwój, postawę i kształtowanie poglądów prof. Sawickiego: „Zawsze czułem Jego obecność w moim myśleniu. Sama Jego osobowość oddziaływała na mnie pozytywnie, »pogłębiająco«. Ze znanych mi księży przekonywał mnie najbardziej. Na pewno czułem w Nim Bożego sługę, który jest właściwym człowiekiem Kościoła na te czasy”. „Osobiście uważam Jana Pawła II za »ikonę Bożo-człowieczeństwa«. Jak Chrystus najlepiej ukazał ludziom Boga, tak Papież ludziom naszych czasów najlepiej ukazał Chrystusa” - kończy prof. S. Sawicki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu