Dla każdego zgromadzenia zakonnego sprawą niezwykle ważną jest świętość jego założycieli, bo to oni zaszczepiają w pierwszych członkach rodziny zakonnej duchowość i organizują jej działalność, będąc narzędziem w rękach Boga. Jak już wspomniano w pierwszej części współzałożycielką Zgromadzenia Służebnic Najśw. Serca Jezusowego jest s. Klara - Ludwika Szczęsna, dziś służebnica Boża. Niegdyś Bóg postawił na jej drodze ks. Józefa Sebastiana Pelczara. Perspektywa założenia przez niego nowego zgromadzenia zakonnego, którego miała stać się członkinią, jawiła się jako wola Boża, choć okupiona niemałą ofiarą i ryzykiem.
Zgromadzenie jeszcze za życia pierwszej przełożonej generalnej - m. Klary - znacznie się rozwinęło pod względem duchowym i materialnym. Siostry pracowały: w Krakowie, Lwowie, Zakopanem, Korczynie, w Jaśliskach, Krośnie, Rzeszowie, Przemyślu, Tarnowie, Bieczu, Czernihowie, Stryju, na terenie Alzacji.
Duchowość Matki Klary
Aby móc realizować swoje powołanie, musiała w sposób dramatyczny zerwać więzi z rodziną. Najpierw kształtowała osobowość pod kierunkiem bł. Honorata Koźmińskiego w bezhabitowej wspólnocie zakonnej Sług Jezusa. Tutaj swoją duchowość wykuwała na katechizmie katolickim i na ustawie Sług Jezusa.
Ustawa podawała jako wzorzec przede wszystkim Świętą Rodzinę. Naśladować Jezusa, który służy - „od Ciebie się uczyć pragnę - pisała - jak mam z głęboką pokorą i macierzyńską miłością tę świętą służbę wypełniać”.
Św. Franciszek Seraficki i św. Elżbieta, patronka Trzeciego Zakonu żeńskiego św. Franciszka z Asyżu byli dla niej zachętą i wzorem, jak zapierając się siebie w pełnieniu obowiązków, znaleźć szczęście w posługiwaniu ludziom.
To wszystko przeniosła do nowego Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego. Bp Pelczar podkreślał: „zadaniem pierwszorzędnym tego Zgromadzenia jest wielbić Pana Boga i uświęcać Siostry do niego należące”. Szczególne miejsce w duchowości miała również Maryja - „Niebieska Patronka Zgromadzenia” - jak podkreślał założyciel.
M. Klara w nowym zgromadzeniu znalazła to wszystko, co było treścią jej życia duchowego. Podobnie jak u bp. Pelczara nabożeństwo do Serca Jezusowego stopiło się u niej z nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu. „Długo, długo zatapiała się w modlitwie, schylona twarzą do stopni ołtarza albo klęczała u stóp ołtarza w postawie pełnej pokory i uniesienia” - tak zapamiętały ją jej współsiostry. „Po Komunii św. była tak zatopiona w Bogu, że zdawało się, iż otoczenie nic ją nie obchodzi” - wspominały siostry.
Matka bardzo ceniła Mszę św. Niezwykle głęboko przesiąknięta była duchowością maryjną. „Nigdy nie opuszczała nabożeństw maryjnych, codziennie odmawiała Różaniec” - tak ją zapamiętano. Program maryjno-społeczny założyciela, mający na celu wypełnienie ślubów króla Jana Kazimierza w służbie Maryi jako Królowej Polski, stał się i jej programem. „Na intencję Kościoła i narodu polskiego” wzywała Maryję: „Królowo Korony Polskiej, módl się za nami!”.
„Odznaczała się wielką roztropnością i miłością w prowadzeniu Sióstr, a męstwem i cierpliwością w znoszeniu ciągłych chorób i wewnętrznych udręczeń” - podkreślał bp Pelczar w nekrologu napisanym na wieść o śmierci pierwszej Sercanki w 1916 r.
Mottem jej życia było: „Wszystko dla Serca Jezusowego! Prace, trudy, cierpienia, zaparcie siebie, miłość Boga, miłość bliźniego, życie ofiarne, pełne pokory i ubóstwa”. Godło Serca Jezusa, które wprowadziła na habity sióstr sercanek, było jeszcze jednym elementem jej apostołowania.
Jej wielkość polegała na ofiarnym i pokornym oddaniu się Bogu i tym, którzy w Jego imieniu nią kierowali. Nie zostawiła żadnych pism, poza niewielką ilością listów i drobnych notatek rekolekcyjnych. Była mistrzynią, przełożoną i matką sióstr sercanek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu