Zaczęło się w Rzeszowie
Reklama
Msza spacerowa po raz pierwszy została odprawiona w Rzeszowie około 15 lat temu. Jej pomysłodawcą był o. Andrzej Konopka, obecnie przełożony klasztoru dominikanów w Sandomierzu. Przez jakiś czas przebywał on także we Wrocławiu, gdzie również zaszczepił swój nowatorski pomysł. To właśnie stamtąd za sprawą o. Marka Urbanowskiego idea Mszy spacerowej została zaadoptowana w Warszawie. Wcześniej nie było ustalone, o której godzinie rozpoczyna się Msza dla spacerowiczów. - Rozmawiałem wiele razy z o. Markiem, aż wreszcie ustaliliśmy, że Msza ta będzie celebrowana w naszym kościele o godz. 16.00 - powiedział dominikanin o. Wojciech Prus, ekonom prowincji dominikańskiej.
Przeciętnie niedzielna Msza św. trwa około godziny. Charakterystyczną cechą Mszy spacerowej jest to, że z założenia powinna trwać nieco krócej. - Zakładaliśmy, że każdorazowo uda nam się ją odprawić w około 45 minut. Realnie patrząc, mogłaby ona trwać nawet pół godziny, ale wtedy należałoby zrezygnować ze śpiewu podczas liturgii. My natomiast pragniemy, aby nasza Msza była odprawiana w sposób pełny - dodaje dominikanin. Jednak nabożeństwo dla spacerowiczów z różnych powodów nie może być aż tak krótkie jak wielu by oczekiwało.
- Bardzo długo rozdajemy wiernym Komunię Świętą. Wynika to z faktu, że do naszego kościoła akurat na tę Mszę przychodzi w każdą niedzielę około tysiąca osób. Z czego spora część przystępuje do Komunii - tłumaczy o. Prus. Dominikanin przyznaje jednocześnie, że poważnie myśli nad zwiększeniem liczby księży rozdających Ciało Chrystusa.
Czas trwania Mszy św. jest też bardzo mocno uzależniony od długości kazania. - Niektórzy księża są przyzwyczajeni do głoszenia bardzo rozwiniętych pouczeń. Zdarza się, że podczas Mszy spacerowej niektórzy się rozpędzają, maksymalnie wydłużając swoje kazanie. Efektem jest przedłużenie całego nabożeństwa, które czasami trwa nawet ponad pięćdziesiąt minut - opowiada dominikanin.
- Wielu wiernych uczestniczących w tej Mszy nie jest typowymi spacerowiczami. Są to ludzie, którzy nie chcą krótkiej, szybkiej Mszy - „pół godziny i do domu”. Dla nich nawet czterdzieści pięć minut to stanowczo za mało. Oczywiście są też tacy, którzy liczą na krótkie nabożeństwo. Z tego też względu staramy się dążyć do kompromisu. Więc wydaje mi się, że Msza spacerowa powinna trwać około trzech kwadransów. Zgodzę się, że nie zadowoli to wszystkich, ale przecież zawsze można wybrać sobie inną Mszę, o trochę innej charakterystyce - twierdzi o. Prus.
Czarnym szlakiem
Wielu ludzi bądź nie ma czasu uczestniczyć we Mszy św. bądź woli ten czas poświęcić na coś innego. Zdaniem wielu taka Msza dla spacerowiczów jest więc bardzo potrzebna. - Uważam, że w wielu kościołach, szczególnie tych w miastach, Msza spacerowa ma rację bytu - twierdzi dominikanin o. Maciej Lisak. - W Warszawie pomysł ten jest skierowany do ludzi, którzy po obiedzie idą na Starówkę na spacer. W tym czasie mogą oni także, ale oczywiście nie muszą, zajrzeć do kościoła - dodaje. Spacerowiczów do uczestnictwa w Mszy św. ma zachęcać specjalny, drewniany drogowskaz, który bardzo przypomina te spotykane na szlakach turystycznych. - Pamiętajmy, że ta Msza jest również w jakiś sposób skierowana do turystów, którzy w ładną pogodę spacerują po warszawskiej Starówce. Tak więc w jakiś sposób chcemy ich zachęcić do uczestnictwa w nabożeństwie - stwierdził o. Prus. Jak dobrze wiemy najtrudniejsza trasa zaznaczana jest w terenie i na mapie trzema poziomymi czarno-biało-czarnymi prostokątami - jest to tzw. czarny szlak. Właśnie takiego koloru drogowskaz ma zachęcać do uczestnictwa w Mszy spacerowej. - Może kogoś zniechęca ten czarny szlak, który symbolizuje najwyższy stopień trudności? - żartuje o. Prus.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Za długa Msza
Największym zainteresowaniem w kościele św. Jacka na warszawskiej Starówce cieszy się jednak Msza o godz. 19.30, która jest skierowana głównie do studentów. Msza spacerowa jest drugim najpopularniejszym niedzielnym nabożeństwem w tym kościele. - Na Mszy spacerowej mamy już wielu stałych bywalców, których często rozpoznaję. Podobnie jest z innymi nabożeństwami. Każde z nich ma swoich zwolenników. Niepowtarzalny charakter, który przyciąga ich właśnie na tę, a nie inną Mszę - twierdzi o. Prus.
Nie wszystkim jednak Msza spacerowa przypadła do gustu. Zbyszek, student trzeciego roku zarządzania, uczący się w jednej z warszawskich uczelni przyznaje, że nie podoba mu się ta Msza. - Myślałem, że będzie ona krótsza niż niedzielne nabożeństwo. Tymczasem trwała ona około 50 minut i była zwykłą Mszą św. bez żadnego specjalnego charakteru, którego można było się spodziewać po nazwie - twierdził Zbyszek - Dużo bardziej wolę uczestniczyć w Mszy studenckiej, odprawianej w kościele św. Jacka o 19.30 - dodaje.
Pierwsza Msza spacerowa została odprawiona w kościele św. Jacka 19 listopada 2000 r. Celebrowali ją o. Marek Urbanowski oraz o. Wojciech Prus. Obecnie za przygotowanie odpowiedzialny jest tylko ten drugi, którego wspomaga także o. Błażej Matusiak. Początkowo adresowana ona była do ludzi przypadkowych - przechodniów, turystów. - Pamiętam, że nie było wtedy jeszcze scholi, ale mieliśmy człowieka, który grał nam na gitarze oraz dziewczyny ze szkoły muzycznej, które wspaniale śpiewały kolędy. Z czasem coraz więcej osób chciało poprawić stronę wokalną naszego nabożeństwa i tak właśnie powstała schola, którą mamy obecnie - mówi ekonom prowincji odpowiedzialny za Mszę spacerową.
Spacer podczas Mszy
O. Prus przyznaje, że niemal od razu, od wprowadzenia do niedzielnego planu nabożeństw Mszy spacerowej zainteresowały się nią media. - Na początku, gdy zaczęliśmy ją tworzyć zadzwoniła do mnie pewna dziennikarka jednego z ogólnopolskich dzienników. Chciała się dowiedzieć, jak ta Msza wygląda. Myślała bowiem, że podczas tego nabożeństwa wszyscy razem spacerujemy - opowiada z uśmiechem dominikanin.
Obecnie Msza spacerowa odprawiana w Warszawie przez dominikanów jest dość popularna. O. Prus przyznaje jednak, że planowane są pewne innowacje, które mają jeszcze bardziej zachęcić wiernych do uczestnictwa w nabożeństwie. - Zauważyłem, że na Mszę spacerową uczęszcza wiele rodziców z małymi dziećmi, które podczas nabożeństwa rozrabiają w bocznej nawie - przyznaje dominikanin. - Mamy więc pomysł, aby zrobić specjalną liturgię Słowa dla dzieci. Polegałaby ona na tym, że na czas kazania najmłodsi udaliby się do bocznej kaplicy, gdzie zająłby się nim jeden z księży. Później po zakończeniu kazania dzieci wracałyby na Ofiarowanie. Nie wiadomo jednak jeszcze, kiedy wdrożymy ten plan w życie, ponieważ jest to dość trudne przedsięwzięcie - dodaje o. Prus. W przypadku jednak wprowadzenia liturgii Słowa dla dzieci, automatycznie może ulec wydłużeniu czas trwania Mszy spacerowej. - Przecież takie wejście, a następnie wyjście dzieci to dość duże logistyczne przedsięwzięcie. Nie uda się tego zrobić w minutę - stwierdził o. Prus. Innym pomysłem jest założenie strony internetowej, na której wierni będą mogli wyrażać swoje opinie na temat Mszy św. - Moglibyśmy wtedy sprawdzić, czy dana Msza jest potrzebna i ewentualnie, co powinniśmy zmienić, aby uatrakcyjnić nabożeństwo - twierdzi ekonom prowincji dominikańskiej.