Niechaj Pan skieruje serca wasze ku miłości Bożej
i cierpliwości Chrystusowej. (2 Tes 3, 5)
Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych, wszyscy bowiem
dla Niego żyją. (Łk 20, 38)
Człowiek współczesny zastanawia się często nad sensem swojego
życia i dochodzi do wniosku, że ono ma swoje znaczenie tylko wtedy,
gdy istnieje życie wieczne. Jezus często podkreślał podczas swojego
ziemskiego życia istnienie życia wiecznego. W dzisiejszej Ewangelii
usłyszymy znowu w Jego rozmowie z Saduceuszami mocne zaakcentowanie
nie tylko istnienia, ale także i znaczenia i wartości życia wiecznego.
W czasie życia ziemskiego Jezusa, gdy stawiano Mu liczne
pytania, jedne z nich były szczere inne nie. Dzisiejsza Ewangelia
pokazuje nam taką sytuację, gdy Saduceusze - przedstawiciele sekty
polityczno-religijnej, spierają się z Mistrzem, że nie ma Zmartwychwstania.
Aby uzyskać potwierdzenie swoich poglądów opowiadają Jezusowi wymyśloną
przez siebie historię o kobiecie, która miała kolejno siedmiu mężów.
Po śmieci, jeśli będzie zmartwychwstanie, czyją żoną będzie - pytają?
Jezus wyjaśnia tu dwa problemy: Życie człowieka po śmierci jest niepodobne
do jego życia przed śmiercią oraz, że Bóg nie jest Bogiem umarłych,
lecz żywych, a zatem umarli po śmierci żyją.
Nie można mówiąc o życiu po śmierci porównywać go z doczesnym
życiem człowieka na ziemi. Życie po śmierci, oświadczył Jezus, jest
życiem wiecznym. W tym życiu nikt się nie żeni, ani za mąż nie wychodzi.
Wszyscy żyją jak aniołowie Boży. Jeśli tu na ziemi celem jest szczęście
doczesne człowieka, które między innymi wyraża się w szczęśliwym
życiu małżeńskim, to w niebie po śmierci jest całkiem inaczej. Szczęście
człowieka nie polega na zakładaniu rodziny, na rodzeniu potomstwa,
ale na upodobnieniu się do aniołów.
Możemy to uczynić przede wszystkim przez wiarę w życie
wieczne. Ono istnieje i ono będzie kiedyś naszym udziałem, bo tak
nam oświadczył Jezus, a On nas nigdy nie wprowadził w błąd. Nie może,
bo w przeciwnym razie nie byłby Bogiem, nie chce, bo nie ma z tego
żadnych korzyści.
Żyjąc w wieczności mamy obowiązek jak aniołowie uwielbiać
Boga i w imieniu całego stworzonego świata oddawać Mu hołd należny.
Czyńmy to już tu na ziemi, byśmy później to samo mogli czynić w wieczności.
Niech taka wierna służba Bogu będzie dla nas zadatkiem tego szczęścia,
które Bóg przygotował w niebie tym wszystkim, którzy Go miłują.
Ten wątek rozumowania Chrystus poparł także argumentami
wyjętymi z ksiąg Starego Testamentu. Jezus używa tu argumentów dobrze
znanych Saduceuszom. Odwołując się do sceny z Księgi Wyjścia udowadnia,
że choć patriarchowie dawno umarli, żyją jednak. Życie nie polega
tylko, jak wierzyli starożytni, na istnieniu Szeolu, ale pełne życie
jest wtedy, gdy w nim także uczestniczy ciało ludzkie, to zaś będzie
tylko wtedy możliwe, jeśli zaistnieje zmartwychwstanie.
Przyjęcie prawdy o zmartwychwstaniu wymaga wiary i dobrej
woli ze strony tych, którzy o niej słyszą. Najważniejszy jest jednak
sam fakt zmartwychwstania Jezusa i związane z nim liczne teofanie,
ukazywanie się Apostołom i innym ludziom. Korzysta On z różnych okazji,
aby przekonać swoich uczniów i utwierdzić ich w wierze, że jednak
On żyje.
Jezus zapowiadał zmartwychwstanie, udowadniał je, a potem
tę prawdę potwierdził swoim własnym powstaniem z martwych. Śmierć
człowieka, zdaniem Jezusa jest faktem nieuniknionym, ale ona nie
kończy życia ludzkiego. Można powiedzieć, że ona właściwie to życie
dopiero zaczyna. Świadczą o tym jednoznacznie słowa Chrystusa: "Zaprawdę
powiadam wam, że nadchodzi godzina, a nawet już jest, kiedy to umarli
usłyszą głos Syna Bożego i ci, którzy usłyszą żyć będą".
Żyjmy więc myślą i nadzieją zmartwychwstania. Chrystus
zawsze niesie nam swoje i nasze zwycięstwo nad śmiercią, nad grzechem
i ludzką słabością.
Pomóż w rozwoju naszego portalu