7 czerwca obraz Matki Bożej w samochodzie-kaplicy powracał do Częstochowy. Trasa przejazdu wyznaczona była przez Bełżyce i mieszkańcy tego miasteczka pragnęli uroczyście pożegnać Czarną Madonnę. Po długim oczekiwaniu dowiedzieli się, że samochód z obrazem Jasnogórskiej Pani pojechał w kierunku Wojciechowa. Ludzie byli ogromnie zdumieni, gdyż trasa przejazdu była wcześniej uzgodniona ze wszystkimi władzami. Na trasie Wojciechów - Palikije samochód z Obrazem został zatrzymany. Co działo się dalej, opowiadała Janina Nalewajko, nieżyjąca już od wielu lat mieszkanka Wojciechowa. „Plewiłam buraki. Usłyszałam warkot kilku samochodów, podniosłam głowę i zobaczyłam, jak na szosie zatrzymało się kilka samochodów osobowych. Wśród nich był - drugi czy trzeci z przodu - tzw. pikap, cały ubrany w kwiaty, na którym widniał obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Z tego samochodu wysiadł ksiądz, jak się później okazało, bp Jan Mazur (ówczesny sufragan lubelski) oraz kilku zakonników w białych habitach. Z samochodów wysiadło kilku mężczyzn. Wszyscy byli ubrani w czarne garnitury i mieli ciemne okulary na oczach. Cywile zaczęli obrywać i rzucać do rowu kwiaty, którymi przyozdobiony był samochód. Robili to bardzo szybko. Zabrali Obraz, schowali go do samochodu, który okryli dużą plandeką i obwiązali białymi sznurami. Kwiaty, co ładniejsze, wzięli do swoich samochodów, ale w większości wepchnęli do bagażnika pikapa. Odniosłam wrażenie, że chcieli uprzątnąć miejsce. Następnie kazali wsiąść do samochodu Księdzu Biskupowi i zakonnikom, i cały sznur samochodów odjechał w kierunku Palikij. Ja podeszłam do nich w momencie, gdy obrywali kwiaty z samochodu i zawołałam: - Co wy robicie? Dlaczego? I łzy zaczęły mi spływać po policzkach, a mój głos załamał się. Wówczas jeden z cywilów krzyknął na mnie: - Idź, babo, do roboty. Zaczęłam głośno płakać i powiedziałam im: - Kwiaty obedrzecie, ale wiary z serca nie wydrzecie”.
Wieść o tym wydarzeniu szybko rozeszła się po okolicy. Wieczorem zaczęli przychodzić w to miejsce ludzie, rzucając świeże kwiatki do rowu. Zuzanna Kowalska, która od miejsca wydarzenia mieszka około 200 m., wspomina: „W nocy został postawiony tu krzyż, zbity ze zwykłych desek. Drugiego dnia w godzinach przedpołudniowych już tego krzyża nie było. Kto go zabrał, nie wiadomo. Zaczęło się dochodzenie, kto mógł go postawić. Jako pierwsza zostałam posądzona ja. Dziś mogę powiedzieć, że trafne było przypuszczenie władzy ludowej, lecz nie mieli żadnych dowodów. W Boże Ciało, 9 czerwca, w uroczystej procesji wokół kościoła parafialnego brała udział grupa lubelskich studentów. Po nabożeństwie, gdy wracaliśmy całą rodziną do domu, kilkoro z nich przyłączyło się do nas. Rozmowa zeszła na temat ostatnich wydarzeń. Powiedzieliśmy im, gdzie to było i rozeszliśmy się. Z domu mogliśmy obserwować wydarzenia na drodze. Naprzeciw naszego domu stał samochód ciężarowy, kryty, na którym milicjanci mieli krótkofalówkę i słychać było, jak nadawali: do tego miejsca zbliża się grupa młodych ludzi, chodzą rowem, zrywają kwiatki, siedzą, jedzą kanapki. Po tej informacji przyjechał samochód-buda i zabrał wszystkich. Następnego dnia na posterunek MO w Wojciechowie zostali wezwani wszyscy mężczyźni mieszkający w pobliżu, w tym mój mąż Czesław. (...) Z miejscowych nikt się nie zgodził na donosiciela, a miejsce profanacji Obrazu było obserwowane dzień i noc. Funkcjonariusze chowali się w rosnących zbożach, ziemniakach, w stojących dziesiątkach zbóż. Wieczorem było słychać ich porozumiewawcze gwizdy czy kaszlenie. Gdy pola opustoszały i skończyły się kryjówki, znikło nocne czuwanie na polu”.
W 1981 r. na miejscu profanacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej mieszkańcy Wojciechowa postawili kapliczkę z napisem: „W tym miejscu w dniu 7 czerwca 1966 r. dokonano znieważenia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Za zniewagę przepraszamy Cię, Maryjo. Wojciechów - sierpień 1981 r.”. W 1983 r., po 17 latach od profanacji Ikony, kiedy Jasnogórski Obraz przejeżdżał z Bełżyc do Puław, samochód-kaplica ponownie zatrzymał się w tym miejscu. W obecności śp. bp. Piotra Hemperka odprawiono wówczas krótkie nabożeństwo majowe i przepraszano Maryję za to, co spotkało Jej wizerunek pamiętnego 7 czerwca 1966 r. Teraz kapliczka została odnowiona, a obraz Matki Bożej Częstochowskiej zabezpieczono szklaną gablotą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu