Św. s. Faustyna zostawiła nam wspaniałą modlitwę, poprzez którą możemy upraszać Boże Miłosierdzie - Koronkę. W modlitwie tej staramy się przebłagać Ojca Przedwiecznego za grzechy nasze i całego świata, ofiarując Mu Ciało i Krew naszego Pana Jezusa Chrystusa. Ciało i Krew symbolizują w pewien sposób całą ludzką naturę Zbawiciela. Pamiętamy bowiem, że Syn Boży stał się człowiekiem i umarł na krzyżu dla naszego zbawienia - to jedna z głównych prawd wiary katolickiej. Stając się człowiekiem, nie przestał być Bogiem, lecz posiadał dwie natury w jednej Osobie. Kościół od początku wierzył w prawdziwe człowieczeństwo Syna Bożego, mimo podnoszonych przez niektórych w tym względzie wątpliwości. Inaczej nasze zbawienie nie byłoby możliwe.
Po zakończeniu swej ziemskiej misji Chrystus powraca do Ojca, nie pozostawia jednak uczniów w osamotnieniu. Posyła im Ducha Świętego, który kontynuuje Jego działo na świecie. Kolejnym darem przekazanym już podczas Ostatniej Wieczerzy jest Eucharystia. Jezus wielokrotnie zapowiadał konieczność spożywania Jego Ciała i Krwi; dla wielu słuchaczy nauka ta jednak okazała się zbyt trudna i opuścili Mistrza. Bóg jednak ceni wytrwałych - Apostołowie, którzy wytrwali przy Jezusie, właśnie tuż przed Jego męką mieli się dowiedzieć, o jakie spożywanie Ciała i Krwi chodzi. Podczas tradycyjnej uczty paschalnej Zbawiciel zmienia jej przebieg i w miejsce kielicha błogosławieństwa daje uczniom swe Ciało i Krew, tyle że pod postaciami chleba i wina. Tak więc wypełnia się zapowiedziana obietnica i wcale nie chodzi tu o żadną formę kanibalizmu. Tak przy okazji - można się domyślać, skąd brały się wśród pogan pogłoski o tym, jakoby chrześcijanie zjadali dzieci; zapewne niektórzy słyszeli coś o spożywaniu Ciała i Krwi, nie wiedząc jednak dokładnie, o co chodziło, sami dorabiali dramatyczne wytłumaczenia.
Wracając jednak do Eucharystii i człowieczeństwa Syna Bożego... Łatwo jest nam przyznać, że podczas Ostatniej Wieczerzy Chrystus podał uczniom chleb i wino, mówiąc, że to jest właśnie Jego Ciało i Krew. Nie jest jednak już tak łatwo uwierzyć, że za każdym razem, gdy sprawujemy Mszę św., Zbawiciel powtarza ten sam cud. Tym bardziej, że po konsekracji chleb i wino nie zmieniają swych postaci; opłatek nadal ma swój wygląd, smak i wszystkie przymioty chleba, a wino nadal niczym zewnętrznym nie różni się od wina. Czy w takim razie zaszła przemiana? Czy nie wykazujemy się naiwnością, wierząc w Eucharystię i rzeczywistą obecność Chrystusa w konsekrowanych Postaciach?
Istotnie, niektórzy starożytni krytycy chrześcijaństwa twierdzili, że naśladowcy tej drogi są skłonni uwierzyć we wszystko, co się im powie. Tak jednak Pan Bóg zaprojektował nasze zbawienie, że najważniejszym faktem staje się uwierzenie. Nie jednak uwierzenie we wszystko, ale tylko w to, co faktycznie Bóg nam objawił. Możemy wierzyć tylko w to, co samo z siebie nie jest oczywiste - inaczej nie byłoby miejsca na wiarę, lecz wiedzę. Gdyby chleb i wino nabierały po przeistoczeniu innych walorów, cud byłby tak oczywisty, że nie byłoby miejsca na uwierzenie.
Bóg jednak czasami posługuje się nadzwyczajnymi znakami, by przełamać opór wątpiących. We Włoszech, w miasteczku Lanciano przechowywany jest nadzwyczajny skarb. W VIII w. pewien mnich sprawujący Mszę św. nie dowierzał w prawdziwość przemiany eucharystycznej. Bóg uczynił cud - w rękach mnicha Hostia przemieniła się w kawałek ciała, a wino w prawdziwą krew. Zakonnik uwierzył, a przemienione postaci są przechowywane w miejscowym kościele do dnia dzisiejszego. Gdy niedawno postanowiono zweryfikować autentyczność cudu, poddano zachowane Ciało i Krew badaniu medycznemu. Okazało się, że Ciało jest fragmentem mięśnia sercowego człowieka, a zakrzepła krew również należy do gatunku ludzkiego. W obu próbkach stwierdzono obecność krwi grupy AB; tej samej, którą odkryto na Całunie Turyńskim. Przypadek? Mało prawdopodobne.
Pan Bóg posługuje się czasem cudami, jednak wciąż błogosławieni są ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli. Pamiętajmy o tym, przeżywając oktawę Bożego Ciała.
Pomóż w rozwoju naszego portalu