Powszechnie wiadomo, że podzielone partie polityczne przegrywają wybory. Podziały nie wpływają korzystnie na wiarygodność partii, a jedynie dostarczają oponentom argumentów. Nic więc dziwnego, że politycy poświęcają dużo czasu, aby wyeliminować oznaki podziałów.
Na płaszczyźnie religijnej podziały istniały już w Starym Testamencie. Nawet Apostołowie napotykali na trudności, głosząc Zmartwychwstałego Pana. Nie dbając o swoje życie szli jednak do innych narodów i ludów i przekazywali im orędzie o zbawieniu człowieka. Apostołowie, pamiętając Ostatnią Wieczerze, uświadamiali sobie, jak ważnym jest dla nich kontakt z Jezusem Eucharystycznym. Wiedzieli również jak trudno było im zachować jedność w wierze i miłości. O tę jedność prosił już sam Jezus w Wieczerniku. „Aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał” (J 17, 21). Od początku prawda o Eucharystii była w centrum uwagi Kościoła i strzeżono jej jak największego skarbu. Jednakże rozumienie Eucharystii, jako żywej obecności Pana, stwarzało w późniejszych wiekach niemało kłopotów Kościołowi. Niektórzy popadali w herezje - błędne rozumienie tej prawdy, albo w schizmę - tzn. zrywali jedność z Kościołem. Można jednak powiedzieć, że w ciągu wieków istnienia Kościoła nie kwestionowano samego faktu ustanowienia Eucharystii przez Chrystusa, Jego obecności oraz Jego woli kontynuowania przez wierzących „pamiątki Pana”. Tylko pewne sekty nie praktykowały obrzędu eucharystycznego. Dopiero w XI wieku teologowie, zastanawiając się nad sposobem obecności Chrystusa w Eucharystii, tworzyli swoiste opinie w tym względzie; dotyczyły one np. jedynie symbolicznej obecności Chrystusa. Marcin Luter uznając rzeczywistą obecność - dodawał, że równie rzeczywiście istnieje w Eucharystii chleb i wino, tak, że Chrystus jest obecny w chlebie i z chlebem. Protestanccy kaznodzieje traktowali Eucharystię jako znak nowej wiary oraz jako pewne podobieństwo, figurę Chrystusa. Inni, jak Jan Kalwin i Andrzej Frycz Modrzewski, uważali, że obecność Chrystusa polega na jego działaniu jedynie w czasie przyjęcia Komunii św., jako znaku jednorazowego ofiarowania się Zbawiciela za ludzi. Odpowiadając na powyższe błędy Sobór Trydencki określił z mocą Ducha Świętego w Dekrecie o Najświętszym Sakramencie, że Eucharystia jest nie tylko znakiem, lecz realnie i prawdziwie istotowo samym Chrystusem, żywym Bogiem-Człowiekiem, uobecnionym przez przeistoczenie. Pomimo tak jasno wyłożonego rozumienia Eucharystii - jako nowego, cudownego sposobu obecności Chrystusa w Eucharystii, różnego od tego, który jest właściwy rzeczom i ludziom - nadal rozumienie obecności Pana dzieli chrześcijan zamiast ich jednoczyć. Trudno osądzać kogokolwiek z chrześcijan, czy nawet samych katolików, że nie rozumieją Eucharystii. Chrystus ustanowił ten sakrament z miłości do ludzi, czyniąc go pamiątką swoich cudów. Chrystus chciał aby ten sakrament był przyjmowany jako duchowy pokarm dusz, aby nim się karmiły i umacniały. Jak możemy przekonać niewierzących w Chrystusa, że On jest naszym Panem jeśli nadal nie rozumiemy Eucharystii? Nie jesteśmy skuteczni w ewangelizowaniu świata, bo jesteśmy wewnątrz, jako chrześcijanie, nadal podzieleni, a podzieleni nie zwyciężają.
Pomóż w rozwoju naszego portalu