Już po raz drugi w dziejach parafii Matka Boża przybyła do włostowickiej wspólnoty. Przed 33 laty, w czerwcu 1972 r. parafianom nie było jednak dane gościć u siebie Królowej Polski. Po aresztowaniu Obrazu po naszej diecezji peregrynowały tylko symbole nawiedzenia: puste ramy, świeca i Ewangeliarz. O tamtych wydarzeniach sprzed lat przypomina wmurowana we wnętrzu świątyni tablica pamiątkowa z wyrytym napisem: „Pamiątka nawiedzenia Matki Bożej w Jej symbolach, 11 czerwca 1972 r.”. Historia w swoimi biegu zatoczyła pełny krąg. W ciepłe, majowe popołudnie - tym razem już bez przeszkód - Matka Boża w Jasnogórskiej Ikonie nawiedziła swoje dzieci. Wiele osób musiało czekać aż 33 lata, by w swojej parafialnej świątyni spotkać się twarzą w twarz z Matką Jezusa. Tym gorącej więc witano Ją w progach włostowickiego kościoła.
Powróćmy jeszcze na chwilę do wspomnień z minionych lat. „Miałem to wielkie szczęście i łaskę być tym, który przyjmował symbole nawiedzenia Matki Bożej we Włostowicach, w czerwcu 1972 r.” - wspomina ówczesny proboszcz, ks. Zbigniew Staszkiewicz. „Był to dla nas czas bardzo bolesny, wiemy bowiem, że peregrynacja w diecezji lubelskiej odbywała się w symbolu ikony cudownego obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Nagle tego znaku zabrakło. Wobec tego każda parafia przygotowywała na nawiedzenie pustą ramę, by w ten sposób pokazać, że Ona powinna tu być, razem ze swoimi dziećmi, że to dla wszystkich ludzi jest bardzo bolesne. Wówczas musieliśmy bardziej duchowo i przez wyobraźnię przywoływać Jej obecność, a mimo to czuliśmy, że Ona nas rozumie w tych trudnych czasach komunistycznych. Pamiętam wielkie zaangażowanie ludzi w przygotowanie uroczystości i nieprzebrane rzesze wiernych, którzy uczestniczyli w uroczystościach. Myślę, że w ten sposób ludzie chcieli zamanifestować swój sprzeciw, żal i ból, bo przecież Matka powinna być wśród nich w Ikonie. Do sąsiedniej parafii Matki Bożej Różańcowej, z której odbieraliśmy symbole nawiedzenia, pojechała nasza delegacja, jeźdźcy na koniach, rowerzyści i motocykliści, w drodze powrotnej dołączyli do nich puławscy taksówkarze. To był naprawdę niezwykły widok. Msza św., którą celebrował bp Piotr Kałwa, sprawowana była na wolnym powietrzu po prawej stronie kościoła, od strony Wisły. Ołtarz umieszczony był na łodzi, przyniesionej z pobliskiej przystani, obok stała potężna kotwica, przy niej świeca i Ewangeliarz. Wszyscy czuliśmy się wówczas osieroceni, bo nie mogliśmy patrzeć w matczyne oblicze, ale wydaje mi się, że ludzie swoją obecnością chcieli zamanifestować, że mimo wszystko czują, iż duchowo Matka Boża jest z nami, że ich rozumie i wspiera. To są niezapomniane chwile, które na zawsze pozostaną w pamięci. Dziś cieszę się, że po tylu latach ponownie mogłem tu być i spotkać się we Włostowicach z Matką Bożą” - mówił ks. Staszkiewicz.
Mijają lata, przemijają kolejne pokolenia, na naszych oczach zmienia się praktycznie wszystko, a dynamika zdarzeń w Polsce, szczególnie tych po 1989 r., jest aż trudna do ogarnięcia. Mimo to wciąż jednak pozostają problemy, z którymi sami nie zawsze potrafimy dać sobie radę. Zawsze w chwilach dziejowych doświadczeń i w momentach przełomowych naszej historii niezawodnym wsparciem otaczała nasz naród Matka Boża - Królowa Polski, dlatego też w powitaniu Ikony Czarnej Madonny nawiedzającej włostowicką parafię proboszcz ks. kan. Waldemar Żyszkiewicz podkreślał: „Dzięki Bożej Opatrzności dane jest nam gościć Matkę Boga i naszą najlepszą Matkę. Oto dziś spełniają się pragnienia naszych serc. Matko, prosimy - popatrz na nas, wysłuchaj naszych nieporadnych modlitw, pochyl się nad każdym z nas i bądź nam Matką, nie opuszczaj nas”. Swoją codzienność, życiowe troski i niepokoje przedłożyli Matce Bożej rodzice, młodzież i dzieci, a każdy w sercu przynosił do stóp Matki wszystko to, co dręczy, z czym na co dzień nie może dać sobie rady.
„Postanawiam zmienić swoje życie” - napisał w Księdze Darów Duchowych młody chłopak. „Znalazłem tam wiele podobnych deklaracji, szczególnie młodych ludzi. Widzę w tym jakieś wewnętrzne pragnienie, by coś w sobie zmienić. Mam nadzieję, że obecność Matki Bożej pomoże osiągnąć ten cel, że wyzwoli nową energię, ożywi wiarę i wzmocni ducha” - mówił Ksiądz Proboszcz. „Świątynia przez całą dobę nie pustoszała, nawet nad ranem przychodzili wierni z odległych miejscowości, Parchatki czy Skowieszyna. Osobiście byłem tym podniesiony na duchu, zresztą słyszałem od ludzi, jak mówili - sami jesteśmy zaskoczeni tym, że tylu nas przyszło o tej porze do kościoła. Widzę w tym jakiś znak, może to już pierwsze owoce tego nawiedzenia. Wierzę, że ta atmosfera, której tu doświadczamy, pozostanie wśród nas” - podkreślał ks. Waldemar Żyszkiewicz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu