Obrzędom konsekracji i Mszy św. przewodniczył bp Antoni Dydycz. Komentarz liturgiczny prowadził ks. dr hab. Tadeusz Syczewski - rektor WSD w Drohiczynie. W uroczystości wzięli udział licznie zgromadzeni przedstawiciele duchowieństwa, władze powiatowe i samorządowe, prezesi i dyrektorzy wielu instytucji powiatu bielskiego oraz chyba wszyscy parafianie klichowscy.
W 1998 r. proboszcz parafii Klichy - ks. Roman Trusiak powziął starania o budowę nowej murowanej świątyni. Biskup drohiczyński Antoni Dydycz wydał zgodę na budowę kościoła, a w 2000 r. wmurował kamień węgielny przywieziony z Ziemi Świętej. Autorem projektu jest inż. Zdzisław Kazimierczuk.
- Zaraz po podjęciu decyzji o budowie zawiązał się Społeczny Komitet Budowy Kościoła w Klichach (SKBKwK). Na jego czele stanął ówczesny proboszcz - ks. R. Trusiak. Niestety, jego stan zdrowia pogarszał się coraz bardziej i w 2002 r. odszedł od nas na służbę do Pana. Sprawy związane z inwestycją prowadził komitet i nowy proboszcz - ks. prał. Zbigniew Karolak - wspomina Ryszard Wietoszko, sołtys z Klich i przewodniczący SKBKwK.
- Parafianie opodatkowali się w wysokości 50 zł kwartalnie od osoby dorosłej, tj. po ukończeniu 16 lat. Dodatkowo prowadziliśmy zbiórki pieniędzy w całej diecezji - dodaje R. Wietoszko.
- Wiele osób, aby zapłacić składkę na budowę, musiało czasami zrezygnować z wielu rzeczy. Niektórzy zamiast pieniędzy odpracowywali „dniówki” na budowie - powiedział Stanisław Lipiński z Solnik.
- Większość robót budowlanych wykonali parafianie. Największy wkład jednak wnieśli mieszkańcy Klich, pewnie z tej racji, że u nich powstał kościół - powiedział Jan Żókowski z Wojtek.
- Kościół w Klichach to drugi tego typu obiekt, który budowano pod moim nadzorem - mówi Lucjan Oksimowicz, kierownik budowy. - Pierwszy wybudowałem w Bielsku Podlaskim. Praca na takiej budowie to ogromne wyzwanie, a zarazem odpowiedzialność.
- Przeżyłam tyle lat, ale w tak pięknej uroczystości, jak wyświęcenie świątyni, nigdy nie uczestniczyłam - wyznaje Janina Wińska, emerytowana farmaceutka z Brańska. - Byłam w Klichach, kiedy wylany był pod kościół fundament. Już wówczas wiedziałam, że będzie to dość duży obiekt. Nie sądziłam jednak, że aż tak piękny.
Podczas doniosłej uroczystości nasuwają się refleksje związane z historią parafii w Klichach. Z pewnością w latach 30. podobna atmosfera i emocje towarzyszyły ludziom przy wyświęcaniu drewnianego kościoła, który wówczas wydawał się tak piękny, jak obecny. Dzisiaj stoi z boku, przyćmiony blaskiem i majestatycznym wyglądem nowej świątyni. Niewiele osób pamięta tamte czasy. Udało mi się jednak do kilku dotrzeć i nakłonić do wspomnień.
- Gdy byłam małą, może czteroletnią dziewczynką, pamiętam, że był w Klichach bp Zymunt Łoziński. Mama trzymała mnie na rękach i było bardzo dużo ludzi - wspomina pani Zembrowska, pochodząca z Holonek.
- Widziałem budowę naszego drewnianego kościoła, miałem wówczas osiem lat - mówi Jan Zieleniewski z Solnik. - Największy wkład wnieśli mieszkańcy Wojtek, którzy dali drewno na budowę.
- Podczas budowy kościoła drewnianego pamiętam, jak biegałam po podmurówce i często obijałam sobie kolana - mówi z łezką w oku Marianna Żukowska (zd. Wietoszko). - Jaka to była wtedy radość, że mamy we wsi kościół i nie trzeba daleko chodzić do Dołubowa - dodaje pani Marianna.
Uroczystość, która odbyła się w Klichach, ma znaczenie historyczne. Ludzie zaangażowani w budowę nowej świątyni pozostawiają po sobie znaczący ślad religijności na tej ziemi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu