Do Watykanu zostały dostarczone dokumenty procesów diecezjalnych
dwóch kandydatów na ołtarze, dwóch Polaków. Jeden z nich to Prymas
Polski - kard. Stefan Wyszyński, drugi to ks. Jerzy Popiełuszko.
Różne były drogi każdego z nich do bram niebieskich, ale wspólna
obu była służba Bogu i człowiekowi.
Wyświęcenia księdza Jerzego dokonał Prymas Polski Stefan
Wyszyński. Był to początek kapłańskiej drogi ks. Popiełuszki, który
otrzymał palmę męczeńską za to, że był księdzem i patriotą. Wśród
wielu mu podobnych Bóg wybrał właśnie jego.
19 października 1984 r., dzień zabójstwa ks. Jerzego
Popiełuszki, wielokrotnie już opisany i komentowany.
W czasie gdy ksiądz Jerzy mieszkał na plebanii kościoła
św. Stanisława Kostki w Warszawie, w mieszkaniu księdza na ul. Chłodnej,
również w Warszawie, służby bezpieczeństwa (SB) umieściły mające
skompromitować go wydawnictwa, ulotki, dynamit i amunicję. Wielka
inscenizacja była dokładnie wyreżyserowana. Epilog sprawy nastąpił
później, data i okoliczności zabójstwa są znane.
Pytanie jednego z dziennikarzy zagranicznych (NBC News)
o przyczyny zatrzymania Księdza zostało skomentowane przez rzecznika
ówczesnego rządu w formie złośliwej, pełnej insynuacji. Powiedział
on: "Uznaję za niefortunną figurę stylistyczną utożsamianie ks. Popiełuszki
z Kościołem (...)". Ksiądz Jerzy, według władz, znajdował się w grupie
tzw. wywrotowców i mącicieli. Podobnie jak przed laty kard. Stefanowi
Wyszyńskiemu, tak później księdzu Jerzemu zarzucano "nadużywanie
Kościoła i swej funkcji kapłańskiej".
Komuniści twierdzili, że nad Polską unosiła się mgła,
której przyczyną były fale radiowe Wolnej Europy (nie istniejącej
już rozgłośni radiowej) przesączone nazwiskiem ks. Popiełuszki. Ironicznie
mówili, że "dla zachodnich radiostacji stał się on od razu bohaterem"
.
Popatrzmy więc, jak w słowach ks. Jerzego Popiełuszki
wyglądało to, co było przyczyną jego porwania, a później męczeńskiej
śmierci - mówił on tak: "(...) Musimy nauczyć się odróżniać kłamstwo
od prawdy (...). Ludzie pracy i całe społeczeństwo przeżywało w Polsce
udrękę (...), ograniczenia wolności myślenia, światopoglądu, wyznawania
Boga, wychowania młodego pokolenia. (...) stworzono specjalny model
ludzi zmuszonych do milczenia i do wydajnej pracy (...), powstała
´Solidarność´, która udowodniła, że do przebudowy społeczno-politycznej
wcale nie trzeba zrywać z Bogiem. Módlmy się, byśmy byli wolni od
lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy. (
...) Trzeba troszczyć się o cnotę męstwa. Chrześcijaninowi nie może
wystarczyć samo potępienie zła, kłamstwa, tchórzostwa, zniewolenia,
nienawiści, przemocy, ale sam musi być prawdziwym świadkiem, rzecznikiem
i obrońcą sprawiedliwości, dobra i prawdy, wolności i miłości (...)"
.
Taki oto człowiek, uznany za nosiciela i krzewiciela
zła przenikającego do socjalistycznego społeczeństwa, teraz jest
bohaterem i męczennikiem dla większości Polaków - dla wszystkich
tych, którzy przeciwstawiali się komunizmowi i nawet dziś, widząc
jego pozostałości, usiłują z nim walczyć.
30 października w jego kościele na Żoliborzu w Warszawie,
po Mszy św., oznajmiono: "Bracia i Siostry, dziś w wodach zalewu
we Włocławku odnaleziono Księdza!". Kardynał Glemp powiedział: "Pragniemy,
aby nasze cierpienie było chrześcijańskie. A więc żadnego odruchu
zemsty, żadnego odruchu nienawiści, bo tak Chrystus swoje cierpienie
znosił". Podczas mowy pożegnalnej księdza Jerzego wygłoszonej przez
Ojca Świętego Jana Pawła II ponownie jakby nastąpiło spotkanie nie
żyjącego już wtedy kard. Stefana Wyszyńskiego, poprzez przytoczone
jego słowa, z ks. Jerzym Popiełuszką. Słowa te brzmiały: "(...) a
zwyciężył już dziś, choćby leżał na ziemi ten, kto jak Chrystus oddaje
serce swe, a nawet życie za braci".
VIVIT VICTOR SUB GLADIO!
Pomóż w rozwoju naszego portalu