Na ostatniej tzw. Radzie Duszpasterskiej wprowadzono pod obrady nowy temat - katechizacji prowadzonej przez parafie, a przygotowującej do małżeństwa i rodziny. Temat to niezwykle żywy i aktualny, dotyczy bowiem w pewnym sensie powrotu do nauczania w dawnych salkach parafialnych, opuszczonych po wejściu religii do szkół. Zostało to wtedy przyjęte przez rodziców i uczniów z wielką radością. Religia stała się wreszcie lekcją uznaną przez władze szkolne i urzędy, a dzieci nie musiały już po przyjściu ze szkoły wychodzić dodatkowo na lekcje religii.
Ale zaistniała jedna rzecz, która dziś Kościół nieco niepokoi. Mianowicie parafia jakby przestała katechizować. Często bywa bowiem tak, że uczeń chodzi do szkoły, która znajduje się na terenie innej parafii niż parafia związana z jego miejscem zamieszkania, i poza niedzielną Mszą św. nie ma większych związków ze swoją parafią rodzinną. Wprawdzie w pewnym stopniu ten brak młodzieży przy parafii kompensuje młodzież przygotowująca się do bierzmowania, jednak kiedy już ten sakrament zostanie jej udzielony, kontakt z parafią młodych ludzi bardzo często praktycznie się urywa.
W trosce o tę młodzież pojawia się inicjatywa organizowania przy parafiach kursów przygotowujących do małżeństwa i rodziny. Dla wszystkich młodych jest to temat nośny i ciekawy, a przede wszystkim niezwykle życiowy i cenny perspektywicznie. Owszem, istnieje w naszym Kościele bezpośrednie przygotowanie do małżeństwa i rodziny, tzw. prekany, ale chodzi o to, aby uwagę młodych ludzi kierować na sprawy kształtowania swojego życia jak najwcześniej, bo będzie to miało przełożenie na późniejsze wybory życiowe.
Oczywiście, jak każdy ważny temat, i ten ma swoich zwolenników i przeciwników wśród duszpasterzy. Trzeba więc dobrze zastanowić się nad tą sprawą. Pewne jest, że zagrożoną rodzinę należy dziś bardzo umacniać, starając się, by była Bogiem silna - jak mawiał kard. Stefan Wyszyński. Nasze życie bazuje przecież na rodzinie; od tego, jakie będą rodziny, zależy jakość życia w naszym kraju. Niestety, szkoła nie daje dziś klarownego, jasnego obrazu małżeństwa i rodziny, a jakie trendy zaznaczają się w Europie i na świecie, doskonale wszyscy widzimy. Nie wolno nam dopuścić, by młodzi przywykli do tego, co nienormalne, przeciwne naturze, albo - nie daj Boże! - zaczęli nienormalności hołdować. Dlatego duszpasterstwo rodzinne pozostaje naszym szczególnym wyzwaniem i powinniśmy je realizować jak najszerzej.
Rodzina jest bardzo ważną komórką organizmu Kościoła i narodu, z uwagi na to, że dzieje się w niej wszystko, co najważniejsze: w niej rodzi się życie, w niej w pełni rozwija się człowiek, to ona jest pierwszą i najważniejszą szkołą życia, w niej odbywa się wreszcie najbardziej podstawowa ewangelizacja i spotkanie z Bogiem, w niej rodzą się również i wzrastają powołania.
Jest dziś wśród nas wiele rodzin rozbitych, gdzie tylko matka wychowuje dzieci lub gdzie są inne przeszkody uniemożliwiające normalne życie rodzinne. Dla młodych ludzi z tych rodzin takie spotkania w parafiach mogłyby stanowić szansę na przełamanie niedobrego, a zafiksowanego już stereotypu, szansę na odnalezienie szczęścia płynącego z dobrej, normalnej rodziny. Ale, oczywiście, są do tego potrzebne odpowiednie struktury, kompetentni i chętni ludzie, dobry program działania. O tym, czy będzie to szansa, czy niewypał, wiele musi zadecydować.
Sądzę, że to spotkanie duszpasterskie było bardzo ważne, bo Kościół dotyka rzeczy niezwykle istotnej - misji katechizowania ludzi stojących na progu dorosłości. Wspierajmy te zamyślenia i dyskusje modlitwą, prośmy o pomoc wstawienniczą sługę Bożego Prymasa Stefana Wyszyńskiego, który doskonale rozumiał ten problem, oraz sługę Bożego Jana Pawła II, który z racji swego urzędu znał i widział rodzinę jeszcze bardziej globalnie. A wzorem tej naszej „rodziny marzeń” niech będzie zawsze Najświętsza Rodzina z Nazaretu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu