Z ks. kan. Andrzejem Pierzyńskim, kapłanem diecezji łowickiej, od 15 lat pracującym na misjach w Republice Południowej Afryki, o jego powołaniu misyjnym i pracy duszpasterskiej wśród Zulusów rozmawia ks. Paweł Staniszewski
Ks. Paweł Staniszewski: - Jak zrodziło się u Księdza powołanie misyjne?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. kan. Andrzej Pierzyński: - Będąc jeszcze w szkole średniej, myślałem o misjach i szukałem publikacji na ten temat. Jeszcze przed święceniami kapłańskimi zdecydowałem się pracować na misjach. W czasie rozmowy z Księdzem Prymasem powiedziałem o moim pragnieniu. Ksiądz Prymas wyraził na to zgodę. Był tylko jeden warunek, który musiałem spełnić: nauczyć się języka obcego. A to było trudne, zwłaszcza, że przez pierwsze 3 lata po święceniach kapłańskich pracowałem jako wikariusz w parafii Zduny koło Łowicza. Potem jeszcze rok - w parafii Milanówek. Dopiero po 4 latach zostałem skierowany na bezpośredni kurs przygotowawczy do pracy na misjach. Zdecydowałem się wówczas na Afrykę. I tam zostałem skierowany po odpowiednim przygotowaniu.
- Gdzie Ksiądz obecnie pracuje?
- W Republice Południowej Afryki, w diecezji Umzimkulu. To teren na wschodnim wybrzeżu RPA.
- Jaki to jest kraj? Jacy ludzie tam żyją?
Reklama
- Jest to kraj dość zróżnicowany społecznie. Mieszkają tam zarówno ludzie bogaci, jak i bardzo biedni.
- A jak zorganizowana jest praca duszpasterska Księdza w tamtejszej parafii?
- Teren mojej parafii - misji, zwanej Jerycho, jest bardzo rozległy liczy ok. 60 km w jedną stronę. Są tam dwa kościoły: jeden główny, stojący w misji Jerycho i drugi - wybudowany z mojej inicjatywy, na obrzeżach małego miasteczka Port Edward.
- Wiemy, że budowa kościoła w Polsce jest bardzo trudna. Zapewne tam, w Afryce, jest to zadanie dużo trudniejsze. W jaki sposób Ksiądz zdobył fundusze na ten zbożny cel?
- To była piękna historia, która pokazuje, jak Pan Bóg działa przez misjonarza. We wrześniu 1995 r. spotkałem się z Ojcem Świętym Janem Pawłem II podczas jego pielgrzymki do RPA, Kenii i Kamerunu. Odbyłem wówczas z Papieżem rozmowę, podczas której podjęliśmy wątek budowy kościoła. Przedstawiłem Ojcu Świętemu trudne warunki budowy, zwłaszcza jeśli chodzi o zaplecze materialne. Wtedy Jan Paweł II zapewnił, że będzie pamiętał o tej sprawie i udzielił mi na ten trud swego błogosławieństwa. Po tym spotkaniu napisałem list do Watykanu, w którym powołałem się na rozmowę z Ojcem Świętym. I …. otrzymałem ze Stolicy Świętej fundusze na budowę kościoła.
- Pracuje Ksiądz wśród Zulusów. W jakim stopniu procentowym miejscową ludność stanowią katolicy? W jakim zakresie korzystają oni z życia sakramentalnego?
Reklama
- Jeżeli chodzi o katolików, to w mojej misji stanowią oni 7 % mieszkańców (w diecezji 14 %). Pragnę jednak zaznaczyć, że bardzo dobrze układa się współpraca z innymi wyznaniami i innymi duchownymi, pastorami z innych religii oraz związków religijnych. Na misjach nas przede wszystkim interesuje nas człowiek, a zwłaszcza dziecko - obdarte, niedożywione. Jako misjonarze wiemy, że aby tym biednym ludziom przybliżyć Pana Boga, to najpierw trzeba samemu się do nich zbliżyć, pochylić się nad nimi, nad ich biedą. Jeżeli chodzi o sakramenty święte, to mieszkańcy bardzo chętnie przystępują do Komunii św. i chętnie korzystają z sakramentu pokuty i pojednania. Trzeba jednak przyznać, że rzadko odwiedzamy dane wspólnoty, przeważnie raz w miesiącu. Stąd mieszkańcy nie mają możliwości korzystania z życia sakramentalnego codziennie czy w każdą niedzielę.
- Czy są jakieś charakterystyczne problemy, z którymi boryka się Kościół w RPA?
- Pojęcie Kościół zawężę tutaj do określenia: misjonarz. Uważam więc, że od strony duchowej, religijnej, misjonarz często boryka się z szamanem, reprezentującym ich pierwotną religię, która jest kultywowana przez ich lokalnego przywódcę.
- Jak duża jest przeciętna rodzina południowoafrykańska?
- Rodziny są liczne, mają przeciętnie 10-12 dzieci. Niestety, jest bardzo dużo ludzi młodych, chorych na AIDS. W naszym rejonie stanowią oni populację rzędu 17% społeczeństwa. To jest tragedia współczesnego świata afrykańskiego.
- Czy można powiedzieć, że praca misyjna przynosi owoce, daje efekty?
- Owszem, i to znaczne efekty. Miejscowa ludność we wspólnocie kościelnej, przy misjonarzu, czuje się bezpiecznie. Mają oni świadomość, że to jest ich kościół, o który trzeba dbać. I czynią to z wielką gorliwością. To jest element jednoczący. Duże owoce przynosi też katecheza, prowadzona przez osoby świeckie.
- W jakich warunkach Ksiądz mieszka?
Reklama
- Mieszkam w prawdziwym buszu, z wężami. Mam bardzo skromne warunki socjalne, ale pod względem higienicznym jest bardzo dobrze. Dociągnąłem tu nawet wodę. Kiedy przyjechał do mnie w odwiedziny abp Szczepan Wesoły z Rzymu, przez wiele lat opiekun Polonii, był zachwycony tymi warunkami i nawet tu nocował. Był tylko bardzo zdziwiony, gdy w jego sypialni w nocy pojawiły się jaszczurki i przez okno wpełzły węże. Dla mnie to normalne zjawisko.
- Czy nie tęskni Ksiądz za swoimi wiernymi, przebywając teraz w Polsce, na urlopie?
- Oczywiście, że tęsknię. Ale mam z nimi dobry kontakt. Kiedy wyjeżdżałem na ten roczny urlop, dali mi na pożegnanie owieczkę, którą zarżnęli, i namaścili mnie żółcią tej owieczki - co ma dla nich głęboką symbolikę i znaczenie. Oznacza to, że tutaj, w Polsce, nie jestem sam - przodkowie ich rodzin są ze mną i opiekują się moją osobą.
- Czy może nam Ksiądz przybliżyć zasady korzystania z urlopu jako misjonarz?
- W 1957 r. Ojciec Święty Pius XII wydał encyklikę: Fidei donum (Dar wiary), prosząc biskupów, aby wysyłali diecezjalnych księży na misje. Jestem misjonarzem diecezjalnym, należącym do instytutu tzw. „Fidei donum”, który ma swoją siedzibę w Warszawie. Mamy swoje statuty, które mówią, że po 7 latach misjonarz diecezjalny powinien jechać na tzw. rok sabatyczny, a po 10 to już jest konieczność. Ja pracuję w RPA już 15 lat i to jest mój pierwszy urlop sabatyczny. Ale to jest taka zasada, aby zregenerować zdrowie: fizyczne, psychiczne, duchowe itd. Aby ksiądz misjonarz mógł owocnie pracować, musi być świeży umysłem, energią, sercem, by nie zarażał innych smutkiem, ale radością.
- Bóg zapłać za rozmowę.
W 2003 r. pierwszy biskup łowicki Alojzy Orszulik, za zasługi na polu pracy misyjnej, odznaczył ks. Andrzeja Pierzyńskiego godnością kanonika „supra numerum” Archikolegiackiej Kapituły Łęczyckiej.