Cisów to mała, malowniczo położona wieś w otoczeniu stoków gór Stołowej i Grzebienia. Początki wsi sięgają 1529 r. W 1701 r. jej właścicielem był synowiec Jana Chryzostoma Paska. Pisarz, który przebywał tu pod koniec życia, uwiecznił Cisów w swoich Pamiętnikach. Jednak największą sławę Cisów i jego mieszkańcy zawdzięczają nie sławnemu pamiętnikarzowi, lecz patriotyzmowi i bohaterstwu, które jest godne naśladowania.
Od dawna wieś ta była znana z tradycji patriotycznych. W okresie powstania styczniowego mieli tu obóz powstańcy gen. Mariana Langiewicza i Józefa Hauke-Bosaka oraz płk. Dionizego Czachowskiego i Karola Kality-Rębajły. Jednak największą sławę mieszkańcy Cisowa zdobyli podczas II wojny światowej, kiedy to ich wieś była zapleczem oddziału AK „Wybranieckich” Mariana Sołtysiaka „Barabasza”. To tu, w gościnnych domach Cisowian, strudzeni walką z okupantem hitlerowskim partyzanci mogli się schronić lecząc rany. Drzwi do cisowskich domów i serc cisowian były zawsze otwarte.
Wdzięczni byli partyzanci, co roku przyjeżdżają tu, by spotkać się ze swoimi dobroczyńcami i ich potomkami, aby podziękować im po raz kolejny za okazane serce.
Tak też było i 26 czerwca. Uroczyste spotkanie tradycyjnie rozpoczęło się Mszą św. w kościele parafialnym. Eucharystii przewodniczył rektor Wyższego Seminarium Duchownego ks. Jerzy Ostrowski. Mszę św. koncelebrowali proboszcz parafii Cisów ks. Zenon Więckowski, ks. Stanisław Stolarczyk - były żołnierz Armii Krajowej oraz kapelan kościoła garnizonowego w Kielcach ks. Tuszyński.
W wygłoszonej homilii ks. Ostrowski mówił między innymi o patriotyzmie, miłości do ojczyzny i do miejsc, gdzie spędziło się młode życie. Zwracając się do kombatantów, którzy przybyli do Cisowa z różnych zakątków Polski, ale także z Europy: Niemiec, Francji.
Ks. Ostrowski zauważył, że niektórzy ludzie „tak chętnie nie przyjeżdżają do swojej matki”, jak byli partyzanci do Cisowa. Przytoczył również słowa wypisane na pomniku stojącym niedaleko kościoła, a przypominającym lata partyzanckiego życia, które brzmią: „Tu był nasz dom”.
Po Mszy św. Zbigniew Chodak, kombatant i współorganizator uroczystości, podziękował księżom za sprawowanie Eucharystii w intencji zmarłych i żyjących żołnierzy AK i zaprosił wszystkich przed świątynię, gdzie odbyła się druga część uroczystości. Tu kombatanci uroczystym aktem przekazali przedstawicielom ochotniczej straży pożarnej pod ochronę obeliski i pomniki znajdujące się na terenie Cisowa i okolic. Akt przekazania podpisali kombatanci, którzy przybyli na tę uroczystość: B. Cetner ps. „Zyndram”, W. Komornicki ps. „Nałęcz”, J. Drożniak ps. „Kogut”, Henryk Pawelec ps. „Andrzej”, M. Kondera ps. „Zbyszek”, W. Szumielewicz ps. „Mietek”, J. Klechowski ps. „Jur”, R. Karbownik ps. „Dąb” oraz A. Dąbrowski syn dwojga kombatantów.
Byli żołnierze AK wręczyli także wójtowi Daleszyc Jerzemu Armańskiemu dyplom gratulacyjny, wyrażając w ten sposób podziękowania za jego opiekę nad miejscami upamiętniającymi bohaterstwo żołnierzy AK.
Kolejną, ostatnią oficjalną częścią spotkania w Cisowie było uroczyste ślubowanie nowo przyjętych młodych ludzi do organizacji Strzelców. Zarówno miejsce, jak i charakter tej uroczystości sprawiły, że byli kombatanci nie kryli wzruszenia, przypominając sobie młodość, którą ofiarowali Ojczyźnie.
Ostatnim punktem Cisowskiego spotkania był tradycyjny już poczęstunek u pana Sepioła, u którego między innymi w czasie wojny chronili się partyzanci. Jak wspominał Jerzy Klechowski ps. „Jur”, gdy podczas wojny przywieziono go furmanką z Rakowa do domu Sepioła, został poczęstowany jajecznicą. I mówił, że tak dobrej jajecznicy nie jadł nigdy w życiu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu