Rodzina jest „sanktuarium życia” mówi Jan Paweł II, czyli miejscem, w którym życie, dar Boga, może w sposób właściwy być przyjęte i chronione przed licznymi atakami, na które jest ono wystawione, może też rozwijać się zgodnie z wymogami prawdziwego wzrostu (Centesimus annus nr 39). Do tego sanktuarium wchodzą jedynie mężczyzna i kobieta, jako małżonkowie, ze świadomością bycia ojcem i matką. Małżonkowie mając świadomość, że życie jest darem, ofiarują siebie samych, jako dar najpierw Bogu, a przez Niego przekazują go dziecku. Stają się oni w ten sposób rodzicami czyli współpracownikami Boga współtworząc z Nim nowe życie. „Rodząc nowe życie rodzice przekonują się, że choć dziecko jest owocem ich wzajemnego daru miłości, jest zarazem darem Boga. Jest ono dla obojga - darem, który wypływa z daru (Evangelium vitae 92). Jak podkreśla ta encyklika służba małżonków w „sanktuarium życia”, którym jest rodzina nie kończy się jedynie na przekazaniu życia, ale oznacza służbę dzieciom przez odpowiednie wychowanie. Praca wychowawcza chrześcijańskich rodziców powinna służyć rozwojowi dzieci i pomagać im w spełnieniu powołania, które otrzymały od Boga. Kto zostaje ojcem i matką ten jest w służbie życia w samym centrum tego sanktuarium, które ustanowił sam Bóg powołując mężczyznę i kobietę do współpracy. Wszelkie związki mężczyzn lub kobiet, które z natury nie pozostają w służbie życia nie mogą być nazywane rodziną i nie są „sanktuarium życia”, w którym przebywa Bóg. W związkach tych brzmi echo zbuntowanego anioła, który powiedział Bogu „nie będę służył”, a w człowieku ujawnia się ono w buncie przeciwko przekazywaniu życia. Jest to pokusa czynienia siebie bogami i samodzielnego decydowania o życiu. W takiej postawie człowiek sam sobie wystarcza i sam chce decydować o tym co jest dobre, a co złe. W konsekwencji prowadzi to do wyeliminowania Boga z ludzkiego życia i oddawania czci człowiekowi. Bóg staje się w takich postawach niepotrzebny, a nawet jest przeszkodą, bo wtrąca się do ludzkich spraw. Wobec tego - niektórzy mówią, że lepiej zapomnieć o religijnych tęsknotach serca i żyć według swojego widzimisię. Mówienie dzisiejszej młodzieży, że rodziców należy czcić, to narażanie się na śmieszność. Lansowane postawy nieuznawania żadnych autorytetów, najmocniej uderza w rodziców. Może winni są również współcześni rodzice, od których dzieci uczą się takiego samego ich traktowania. Objawia się to już w postawie partnerskiej mówienia sobie na „ty”, kiedy dziecko zaczyna cokolwiek rozumieć. Które dziecko zwraca się dzisiaj do ojca lub matki - tatusiu, mamusiu? Już w tym widać brak właściwej postawy wobec rodziców. Nie chodzi o to, aby dzieci bały się rodziców i z drżeniem zwracały się do nich w jakiejkolwiek potrzebie. W przykazaniu „czcij ojca i matkę swoją” nie chodzi o ubóstwianie rodziców, ale o szacunek płynący z miłości do nich. Zachowanie tego przykazania, to oddanie czci Bogu w swoich rodzicach, przez których On działa przekazując nam życie. Przykazanie to łączy pierwszą część Dekalogu odnosząca się bezpośrednio do Boga z przykazaniami od piątego do dziesiątego, stojącymi na straży wartości moralnych w kontaktach międzyludzkich. Z tym przykazaniem złączył Bóg swoje szczególne błogosławieństwo. Widzimy je przywołując cały tekst tego przykazania: „Czcij ojca i matkę swoją, a będziesz długo żył i dobrze ci się będzie powodziło na ziemi”. Powszechnie wiadomo, że rodzice dla swoich dzieci od pierwszych chwil ich życia stanowią autorytet w dziedzinie religijnej i moralnej. Jak zwraca uwagę psychologia rozwojowa, w oparciu o odniesienie do ojca i matki dziecko kształtuje swoje pojęcie Boga. Przyszłe pojęcie Boga ukształtowane w człowieku w dużej mierze zależy od tego jakiego ojca i jaka matkę miał dany człowiek. Wpływa to również na przyszłe postawy człowieka wobec ludzi. Być dobrym ojcem i dobrą matką to wielki wysiłek i wspaniałe zadanie, które trzeba podjąć ze względu na Boga, który liczy na współpracę z człowiekiem. Ten wysiłek trzeba podjąć i ukazywać dziecku najwyższe wartości religijne i moralne. Boża pedagogia w przykazaniu czwartym pokazuje, że nie chodzi tu jedynie o dobro ojca i matki, ale o dobro każdego człowieka i jego szczęście. Gdyby to jedno przykazanie zostało zrealizowane przez ludzi to mielibyśmy szczęśliwy świat. Kochające rodziców dzieci są przecież dobrymi ludźmi i będą przekazywać tę dobroć swoim dzieciom i wnukom. Przykazanie to nie odnosi się tylko do małych dzieci i ich posłuszeństwa wobec rodziców, ale woła o szacunek i miłość dla nich i obowiązuje człowieka przez całe życie. Cześć i szacunek do rodziców wyraża się w opiece nad nimi kiedy się zestarzeją i potrzebują opieki. Przynoszenie im radości i dzielenie się sukcesami dzieci i wnuków u schyłku ich życia, to również wypełnianie czwartego przykazania. Cześć i miłość do rodziców obowiązuje nas do ostatniego momentu życia. Sięga ona dalej i jest wyrażana w modlitwie i pamięci o nich oraz o tym, czego dokonali dla nas, dla Boga i dla ojczyzny. Przykazanie to nakazuje także miłować i pielęgnować to, co ojczyste jako dziedzictwo naszych przodków: szanować kulturę i historie poprzednich pokoleń, która jest matką i ojcowizną nas wszystkich. O tej miłości przypomina nam Adam Asnyk, gdy mówi o ojczyźnie, która jest sanktuarium życia:
Nie niszczcie przeszłości ołtarzy
Choćbyście mieli doskonalsze wznieść
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy
I miłość ludzka stoi tam na straży
I wy winniście im cześć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu