29 lipca zakończyła się droga powołania Piotra Walerona - kleryka V roku Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach. Dla wspólnoty seminaryjnej i wspólnoty parafialnej św. Brata Alberta w Sędziszowie, z której pochodził, wiadomość ta była ogromnym zaskoczeniem.
Jeszcze dzień wcześniej, wraz z innymi alumnami, z którymi pełnił wakacyjny dyżur w seminarium, odpoczywał w Cedzynie k. Kielc. To była zasłużona chwila relaksu po intensywnych dniach pracy, a upalny dzień zachęcał do wypoczynku nad wodą. Kąpiel okazała się jednak zdradliwa nawet dla tak dobrego pływaka. Choć od brzegu nie było daleko, prawdopodobnie wskutek szoku termicznego Piotr zaczął tonąć. Mimo szybkiej pomocy kolegów i ratowników oraz wysiłków lekarzy, zmarł następnego dnia rano.
Pierwszy sierpniowy dzień był chwilą pożegnania i głębokiej zadumy. Zgromadził w Kielcach prawie wszystkich studentów WSD, którzy o godz. 11.00 wraz z gronem 60 księży modlili się na Mszy św. w kościele pw. Trójcy Świętej. Bp Kazimierz Gurda, przewodnicząc Liturgii, powiedział: „Nie możemy do końca pojąć naszym naturalnym sposobem myślenia tego, co się wydarzyło. Możemy tę sytuację przyjąć tylko na płaszczyźnie wiary. Bo sam Bóg daje nam wyjaśnienie tego, czego dokonuje. Mówi nam autor Księgi Mądrości, że sprawiedliwy podoba się Bogu i znajduje Jego miłość. Miłość jest jedynym motywem działania Boga”. Przejmującą i głęboką modlitwę zakończyło pożegnanie przez kolegów alumnów i Rektora WSD, po którym ciało przewieziono do Sędziszowa.
W rodzinnej parafii Piotra Walerona Msza św. rozpoczęła się o godz. 17.00. Wraz z bp. Kazimierzem Ryczanem sprawowało ją prawie 80 księży, a kościół pw. św. Brata Alberta pomieścił tylko jedną trzecią wiernych, którzy przyszli na modlitwę. Pasterz diecezji rozważał w homilii ewangeliczne wezwanie do czujności. Mówił o przyjściu Chrystusa, które jest niespodziewane, jak niespodziewany jest powrót pana młodego z uczty weselnej - przyjściu, które dla czuwających jest wejściem na ucztę, gdzie Pan posługuje przy stole. Wzruszające pożegnanie przedstawiciela parafii, ministrantów, proboszcza ks. Mariana Haczyka i rektora WSD zakończyło wspólną modlitwę, a zarazem tę „Mszę prymicyjną” kleryka Piotra - jak powiedziano.
Długi kondukt żałobny drogę na cmentarz przeszedł wśród pól, które rozciągały się wokół. Na jednych jeszcze kołysały się dojrzałe zboża, inne - już skoszone - przypominały, że to środek żniw. Przypominały też, że plon zbiera się wtedy, kiedy ziarno dojrzeje i że gospodarz wie, dlaczego najpierw to, a nie inne zasiane pole trzeba skosić…
Pomóż w rozwoju naszego portalu