Sobór Watykański II określa pokój jako "spokój porządku". Jest
to sytuacja bycia wszystkiego na swoim miejscu. - Niestety, perspektywa
pokoju obiecana nam przez Słowo Boże będzie osiągnięta w pełni dopiero
w życiu wiecznym. Na tej ziemi, dopóki jesteśmy grzesznikami, tak
długo będą różnego rodzaju konflikty - mówi o. prof. Jacek Salij
OP.
Dominikanin podkreśla, że chrześcijaństwu obce jest nawoływanie
do niereagowania na zadane krzywdy. Od wieków teologowie zastanawiali
się, jakie warunki powinny być spełnione, żeby wolno było się bronić
za pomocą użycia siły. - Już w czasach św. Augustyna myśl chrześcijańska
bardzo starannie próbowała odróżnić wojnę sprawiedliwą od niesprawiedliwej.
Nie była to chęć usprawiedliwiania zła, ale pragnienie obrony dobra,
żeby się nie pomieszało ze złem - twierdzi o. Salij.
Św. Rajmund z Pennaffort, hiszpański dominikanin z XIII
w., określił w swojej Sumie dla spowiedników pięć warunków, które
muszą być spełnione, aby można było uznać wojnę za sprawiedliwą:
1. Nigdy celem wojny nie może być zabijanie nieprzyjaciół.
Walczyć wolno jedynie w obronie zagrożonego życia, wolności lub własności.
2. Prowadzący wojnę muszą się wystrzec ducha nienawiści,
chciwości, okrucieństwa i zemsty.
3. Należy dążyć do jak najszybszego wprowadzenia
pokoju.
4. Wojny sprawiedliwej nie może rozpocząć ktoś,
kto nie jest do tego uprawniony. Wszystkie działania terrorystyczne,
to naruszenie starej, tradycyjnej reguły, że wojny prywatne z zasady
są niesprawiedliwe.
5. Nie wolno angażować do walki kobiet, dzieci
i duchownych.
Zdaniem o. Salija postulatom tym, zwłaszcza niektórym,
łatwo zarzucić obłudę.
- Faktem jest jednak - zauważa teolog - że utemperowały
one znacznie obyczaje wojenne w Europie. I tak kodeks rycerski zakazywał
zabijać nieprzyjaciela, jeśli można go wziąć do niewoli. Za czyn
haniebny uznano dobijanie rannych i znęcanie się nad jeńcami. Praktycznie
zanikły pustoszące wczesnośredniowieczną Europę wojny prywatne.
Katechizm Kościoła Katolickiego wymienia cztery warunki,
które muszą być spełnione jednocześnie, aby wojna była sprawiedliwa:
1. Aby szkoda wyrządzana przez napastnika narodowi
lub wspólnocie narodów była długotrwała, poważna i niezaprzeczalna.
2. Aby wszystkie pozostałe środki zmierzające
do położenia jej kresu okazały się nierealne lub nieskuteczne.
3. Aby były uzasadnione warunki powodzenia.
4. Aby użycie broni nie pociągnęło za sobą jeszcze
poważniejszego zła i zamętu niż zło, które należy usunąć.
Zastrzegając możliwość pomyłki z powodu posiadania niewystarczających
informacji o. Salij twierdzi, że jego zdaniem, w przypadku wojny
z Afganistanem, warunki 2 i 3 nie są spełnione.
Kolejnym problemem jaki się pojawia w przypadku wojny,
jest kwestia pacyfizmu. Chrześcijanin nie może ustawać w wysiłkach
na rzecz pokoju i zapobieganiu wszelakim formom wojny. Jednak nie
oznacza to przyjmowania postawy niemądrego pacyfizmu. O. Salij rozróżnia
pacyfizm fałszywy i pacyfizm autentyczny.
Różnicę między nimi można zobrazować następująco: silniejszy
bije słabszego. Na tę sytuację można zareagować w trojaki sposób.
Ktoś oddali się szybko od tego miejsca, usprawiedliwiając się obłudnie,
że jest przeciwny stosowaniu przemocy. Ktoś inny pobiegnie bronić
słabszego, ale ponieważ sam czuje się zbyt słaby, woła o pomoc, dzwoni
na policję itd. Jeszcze ktoś inny wbiega pomiędzy nich i ten silny
albo się wycofa, albo zacznie bić obrońcę.
- Postawa pierwsza, to znaczy pacyfizm obłudny, jest
całkowicie niemoralna - podkreśla o. Salij. - Trzeba jednak być bardzo
mocnym duchowo, żeby zdobyć się na postawę trzecią. Niekiedy możliwość
takiego zachowania się w ogóle przekracza wyobraźnię całego społeczeństwa.
W każdym razie, jeśli nie stać mnie na zachowanie się w sposób trzeci,
powinienem zachować się przynajmniej w sposób drugi. Ideałem jest
jednak postawa trzecia.
Dominikański teolog zauważa, że w czasach nowożytnych,
wojny stały się o wiele okrutniejsze niż kiedyś. - Po pierwsze, powszechny
obowiązek służby wojskowej wprowadzany przez kolejne kraje w XIX
w. sprawił, że wojny stały się masowe. Nie jest to w porządku, żeby
młodych mężczyzn, którzy powinni się uczyć, zakładać rodziny, na
kilka lat wyrywać z życia i zagarniać do wojska. Po drugie, już starożytni
Rzymianie wiedzieli, że równowaga zbrojeń jest konieczna do zachowania
pokoju. Dzisiaj mamy natomiast do czynienia z wyścigiem zbrojeń.
Po trzecie, w czasach nowożytnych bezpośrednie działania przeciwko
ludności cywilnej stały się normalnym sposobem prowadzenia wojny.
Zwracam też uwagę na wyjątkowe barbarzyństwo broni konwencjonalnych,
takich jak np. miny - twierdzi o. Salij.
Dlatego Sobór zwracał uwagę na to, żeby na ile to możliwe,
z wojny w ogóle zrezygnować. Jednocześnie ojcowie soborowi wyrażają
niepokój, że być może współczesna wojna zaczyna być z zasady niesprawiedliwa.
Tekst powstał w oparciu o wykład o. prof. Jacka Salija OP, wygłoszony 26 października w klasztorze Dominikanów na Służewiu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu



