Reklama

Zapisane w pamięci i sercu

Niedziela przemyska 40/2005

Są wydarzenia i ludzie, których wspomnienie trwa, mimo, że upływający czas pustoszy naszą pamięć. Pamięć pełna wdzięczności i szacunku, która z serca bardziej niż z rozumu płynie, przebija się przez skorupę codziennych spraw, by oddać hołd tym, którzy przez bogate, ofiarne i piękne życie pozostawili po sobie ślad trwalszy niż spiżowy odlew. Pamięć narodu potrzebuje umocnienia, materialnych śladów, by budować jego tożsamość, umożliwić przetrwanie, gdyż narody bez pamięci giną. Takim umocnieniem, wsparciem pamięci nas wszystkich stało się blisko dwa lata temu nadanie imienia Księdza Franciszka Winnickiego Zespołowi Szkół Mechanicznych i Drzewnych w Przemyślu.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Okolicznościowe spotkanie stało się okazją do wzruszających spotkań dawnych mieszkańców bursy przy ul. Dworskiego 98 i wychowanków ks. Winnickiego oraz byłych żołnierzy AK. Zasłużony, ofiarny kapłan, wspaniały wychowawca, niezłomny patriota powrócił do swojej bursy we wspomnieniach. Ks. Franciszek patrzył na nas z portretu ciepłym, łagodnym wzrokiem, zdawało się, że stanie pośród nas, by wyjąć z kieszeni sutanny cukierki albo kanapkę dla kogoś głodnego, jak to miał w zwyczaju, albo też wezwie zebranych na wieczorne nieszpory do domowej kaplicy...

Wspomina Franciszek Liput, siostrzeniec ks. Winnickiego i mieszkaniec bursy z lat przedwojennych:

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Zazwyczaj o życiu młodego człowieka decydują przypadki. Tak też było u mojego Wuja. Będąc żołnierzem w stopniu oficera w armii austriackiej, podczas I wojny światowej przypadło mu walczyć na froncie włoskim. Podczas jednej z bitew został ciężko ranny w nogę, ramię i brzuch. Nieprzytomnego zabrali sanitariusze włoscy, dostarczyli do swego szpitala polowego. Ponieważ lekarze włoscy najpierw ratowali swoich, żołnierze austriaccy pozostawieni zostali swojemu losowi. (...) Wuj leżąc w stanie agonalnym, miewał momenty świadomości i podczas jednego z nich przyrzekł Matce Bożej, że jeśli wyjdzie stąd cały i zdrowy, to zostanie księdzem, poświęci się dla ratowania ludzi dotkniętych chorobą, a szczególnie dzieci opuszczonych przez rodziców i znajdujących się w biedzie.
Uratowanie Wuja z tak ciężkiego stanu można tylko wytłumaczyć działaniem sił nadprzyrodzonych. Po wojnie, wierny obietnicy złożonej Matce Bożej, wstąpił do seminarium duchownego w Przemyślu.
Życie Wuja nie było usłane różami. Ciągła praca i modlitwa o ratunek i pomoc dla najbiedniejszych i sierot stawiała nowe wyzwania zdobywania funduszy na utrzymanie i rozwijanie tak szczytnego celu. Wszystkie pieniądze, które zarabiał, przeznaczał na wychowanie i utrzymanie swych podopiecznych, zwłaszcza wtedy, gdy został kierownikiem Bursy Rzemieślniczo-Handlowej. W tym okresie, tj. w 1935 r. Wuj zabrał mnie i siostrę Hanię do bursy, skąd uczęszczaliśmy do gimnazjum. Okres naszej edukacji przerwała II wojna światowa w 1939 r.
Codzienny cykl pracy Wuja rozpoczynał się o 5.30, następnie Msza św. w kaplicy bursy od 6.00 do 6.45, śniadanie od 6.50 do 7.20, spacer przez cały Przemyśl do gimnazjum żeńskiego, gdzie Wuj nauczał religii. Nauka religii trwała od 8.00 do 13.00, spacer do bursy, o godz. 14.00 obiad. Wyjście do miasta o godz. 15.00 w celu załatwienia różnych spraw, przeważnie finansowych, związanych z utrzymaniem bursy. Powrót do bursy godz. 21.00. Praca biurowa do godz. 22.00, następnie modlitwa do godz. 24.00 a czasami dłużej.
W 1939 r., (...) gdy do Przemyśla wkroczyli Sowieci, znajomi ostrzegli Wuja przed aresztowaniem, w związku z czym nocą przeprawił się łodzią przez San do strefy niemieckiej. Zamieszkał w klasztorze Felicjanek na Zasaniu, gdzie przebywał aż do końca wojny.
W maju 1945 r. rozpoczął starania o uruchomienie bursy, co mu się udało i znów zaczął od początku realizować swój cel życia”.

Reklama

Dalszy okres życia i pracy ks. Winnickiego przypomniał Jego wychowanek Jan Żurawski z Przemyśla:

„Dzięki rekomendacji proboszcza ks. Józefa Muchy z mojej rodzinnej wsi przyjął mnie do swojej bursy. Od pierwszego wejrzenia i wypowiedzianych słów wywarł na mnie wielkie wrażenie swoją bezpośredniością i życzliwością, nie mówiąc już o jakimś cieple emanującym z jego postaci. Przydzielił mi miejsce w dość dużej sali, którą zajmowało kilkunastu chłopców w wieku 12-18 lat, będących przeważnie sierotami z okresu II wojny światowej. Czasy wówczas były bardzo trudne. Jednak dzięki niesłychanej gospodarności, troskliwości i zapobiegliwości Księdza Dyrektora i jego współpracowników, na czele z gospodynią bursy panią Stefanią, wszyscy mieszkańcy tej bursy nie cierpieli niedostatków, mieliśmy wygodne metalowe łóżka i zawsze czystą pościel oraz trzy dość obfite posiłki każdego dnia.
Ks. Winnicki wymagał od nas przestrzegania regulaminu obowiązującego w bursie, szacunku do swoich wychowawców i opiekunów, poszanowania mienia społecznego i solidnego przykładania się do nauki. Nie przypominam sobie, aby w tym czasie, gdy mieszkałem w tej bursie, to jest od trzeciej dekady października 1948 r. do końca czerwca 1949 r. zdarzył się wypadek zlekceważenia wymogów regulaminu bursy przez jej mieszkańców. Trzeba jednak dodać, że oprócz młodocianych i niepełnoletnich chłopców, sierot i półsierot Ksiądz Dyrektor przyjął do bursy kilkunastu pełnoletnich młodzieńców, którzy uczyli się na wieczorowych kursach szkół średnich o profilu ogólnokształcącym i zawodowym. Do tej grupy osób dorosłych i ja się zaliczałem, gdyż przed przyjściem do bursy ukończyłem 18 lat.
W ostatniej dekadzie maja 1949 r. zdarzył się w bursie groźny incydent, który przyniósł poważne następstwa. Trzech młodzieńców z wieczorowego liceum ekonomicznego, wracających około północy do bursy z randki, zastało zamkniętą bramę w ogrodzeniu otaczającym budynek bursy. Dozorca pełniący nocny dyżur w stróżówce bursy widocznie zasnął, a na dodatek spuścił z łańcuchów dwa duże psy. Gdy spóźnialscy młodzi ludzie nie mogli się doczekać otwarcia bramy, postanowili sforsować ogrodzenie, aby dostać się do bursy. Podczas przechodzenia wysokiego ogrodzenia dopadły ich czatujące przy drzwiach stróżówki wilczury, dotkliwie ich pogryzły i poszarpały odzież. Zrobił się wówczas wielki raban, przyjechało na miejsce zdarzenia pogotowie ratunkowe i patrol milicyjny. Niefortunnych randkowiczów zabrało pogotowie, a zaspany dozorca powędrował do milicyjnego aresztu.
Podczas prowadzonego w tej sprawie dochodzenia, drogą nieoficjalną wyszło na jaw, że dwaj randkowicze byli na usługach SB, a ich przełożeni oczywiście postarali się, aby zemścić się na dyrektorze bursy, tym bardziej, że był nim znienawidzony przez komunistyczną władzę ludową katolicki ksiądz. Kilka dni po tym incydencie władze usunęły ze stanowiska dyrektora bursy ks. kan. Franciszka Winnickiego”.
W niedługim czasie Ksiądz Biskup powierzył ks. Winnickiemu, mającemu niezaprzeczalnie wielkie zasługi dla wychowania młodzieży i dla społeczeństwa Przemyśla, stanowisko ekspozyta w nowo utworzonej ekspozyturze parafii Przemyśl - Błonie w podprzemyskiej wsi Krówniki.
Ostatni etap życia ks. Winnickiego związany był z Krównikami, gdzie mieszkając w niezwykle skromnych warunkach zakładał parafię i walczył o uratowanie od rozbiórki miejscowej cerkwi.

Reklama

Wydarzenia te przypomniał naoczny ich świadek, mieszkaniec Krównik - Jan Pogorzelec:

„Kościół w Krównikach to cerkiew obrządku greckokatolickiego wybudowana w latach 1907-1914 i ukończona w 1943 r. Po wojnie, w 1946 r., kiedy ówczesne władze komunistyczne pod nadzorem armii sowieckiej wywiozły mieszkańców narodowości ukraińskiej z Krównik, wieś została zasiedlona repatriantami ze Wschodu i innymi narodowości polskiej. Budynek cerkwi został przekazany na kościół ekspozyturze parafii Przemyśl - Błonie.
Do 1948 r. liturgia Mszy św. była odprawiana w miarę możliwości przez księży dojeżdżających z Przemyśla. Od 1948 r. posługę duszpasterską w kościele w Krównikach, jak również w kaplicy Sióstr Albertynek przy ul. Jasińskiego, pełnił ks. kan. Franciszek Winnicki, ówczesny dyrektor Bursy Rzemieślniczej w Przemyślu przy ul. A. Dworskiego. Ponadto ks. Franciszek prowadził małe gospodarstwo rolne dla potrzeb tejże bursy.
Do kościoła w Krównikach na Mszę św. w niedzielę był dowożony przez parafian z Krównik furmanką. Od 1953 r. z parafii Błonie przejął prowadzenie ksiąg metrykalnych i innych dokumentów parafialnych.
Prześladowany przez władze komunistyczne za swoją działalność i przynależność do AK został usunięty z bursy, pozbawiony kierownictwa, i służbowego mieszkania. Dlatego też jesienią 1954 r. z konieczności zamieszkał w pomieszczeniu na pierwszym piętrze budynku gospodarczego. Z początkiem roku 1955 ks. Franciszek Winnicki otrzymał nakaz zlikwidowania gospodarstwa i zmuszony był szukać schronienia w Krównikach. Tutaj życzliwi Księdzu ludzie szybko wyremontowali stary, drewniany budynek, opuszczony przez pana Wołoszyna, gdzie ks. Franciszek zamieszkał i prowadził 5-hektarowe gospodarstwo rolne. Piękna kaplica w bursie została zamieniona na salę gimnastyczną, główny ołtarz został przewieziony do kościoła w Krównikach. W czasie remontu budynku mieszkalnego Ksiądz chwilowo znalazł schronienie u sióstr Albertynek. (...)
Pomimo represji władz wobec Księdza pozwolono mu prowadzić nauczanie religii w roku szkolnym 1956-1957 i następnym, w Zasadniczej Szkole Zawodowej w Przemyślu oraz w Technikum Rolniczo-Łąkarskim w Przemyślu - Bakończycach. W roku szkolnym 1958/59 ks. Franciszek Winnicki przejął nauczanie religii w Szkole Podstawowej w Sielcu, której część klas przeniesiono do Krównik. Odbyło się to za zgodą ks. Stanisława Pyrkosza, proboszcza parafii w Nehrybce, poprzedniego katechety w tej szkole. (...)
Ks. Franciszek Winnicki był człowiekiem niezwykłym i lubianym nie tylko przez parafian. Pomagał ludziom potrzebującym pomocy, a i parafianie chętnie Mu pomagali w prowadzeniu parafii i w gospodarstwie. Był przykładem dla innych, zarówno jako duszpasterz, nauczyciel i gospodarz.
Jesienią 1963 r. zaczęły się kłopoty ze zdrowiem ks. Franciszka Winnickiego i Ksiądz Biskup przydzielił mu do pomocy ks. Władysława Krzyściaka, wikariusza z parafii Błonie, który przejął nauczanie religii w Szkole Podstawowej w Sielcu i w Krównikach. 31 maja 1964 r. parafię wizytował bp Wojciech Tomaka, a w lipcu ks. Franciszek bardzo ciężko zachorował, paraliż części ciała spowodował również utratę mowy. Dwa razy przebywał w szpitalu, lecz bez większej poprawy zdrowia. Chorym w domu opiekowały się Siostry Albertynki i pani Hania - gospodyni. Po drugim pobycie w szpitalu, 6 października 1964 r., w bardzo ciężkim stanie przywieziono Księdza na plebanię. W domu odzyskał świadomość, przyjął sakramenty święte i wczesnym popołudniem tego samego dnia umarł”.
Grób ks. Winnickiego znajduje się w rodzinnej parafii w Krościenku Wyżnym.
Mieszkańcy Hermanowic i Krównik, parafii, w których pracował ks. Winnicki, umieścili na swoich kościołach marmurowe tablice upamiętniające Jego postać i dzieło. Jeden z wybitnych kapłanów, ks. dr Dominik Bialic powiedział o ks. Winnickim: „najbardziej popularny Ksiądz na terenie Przemyśla, mieszkał i umarł niemal w skrajnym ubóstwie”.
Może przyjdzie taki czas, kiedy do kaplicy wybudowanej przez ks. Winnickiego przy ul. Dworskiego 98 w Przemyślu powróci Najświętszy Sakrament i znów sprawowane tam będą święte sakramenty, może przyjdzie czas, kiedy dawna bursa, którą kierował ks. Winnicki napełni się młodymi ludźmi, by stać się ich domem i kuźnią charakterów.

Podziel się:

Oceń:

2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Uroczystość Matki Bożej Łaskawej, głównej patronki stolicy - 11 maja

2024-05-05 08:38

Magdalena Wojtak

Kult wizerunku Matki Bożej Łaskawej, głównej patronki stolicy, sięga 1652 r. Wiąże się z uratowaniem miasta przed zarazą. Po raz pierwszy nazwano wówczas Maryję "Strażniczką Polski". Centralne uroczystości odbędą się 11 maja w prowadzonym przez jezuitów sanktuarium Matki Bożej Łaskawej.

Więcej ...

Prymas Polski: gdy czynisz znak krzyża, głosisz miłość Boga

2024-05-05 16:06
Abp Wojciech Polak

flickr.com/episkopatnews

Abp Wojciech Polak

„Gdy z wiarą patrzysz na krzyż, gdy czynisz znak krzyża na sobie, gdy znakiem krzyża błogosławisz drugich, głosisz miłość Boga potężniejszą niż grzech, potężniejszą niż śmierć. Miłość, która zwycięża obojętność i nienawiść, która niesie przebaczenie i pojednanie, która przygarnia i jednoczy” - mówił w niedzielę w Pakości Prymas Polski abp Wojciech Polak.

Więcej ...

Włoski „łowca” pedofilów ks. Fortunato Di Noto: musimy bardziej chronić dzieci

2024-05-05 15:35
Ks. Fortunato Di Noto

Włodzimierz Redzioch

Ks. Fortunato Di Noto

Pedopornografia staje się coraz powszechniejszym przestępstwem w internecie, do tego dochodzą nadużycia związane z wykorzystywaniem sztucznej inteligencji. W rozmowie z włoską agencją SIR wskazuje na to ks. Fortunato Di Noto. Jest on inicjatorem Dnia Dzieci Ofiar Przemocy, Wykorzystywania i Obojętności, który przypada w pierwszą niedzielę maja. W tym roku obchodzony jest już po raz dwudziesty ósmy i przekroczył granice Włoch, docierając m.in. do Polski, Francji i Watykanu.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

#PodcastUmajony (odcinek 5.): Ile słodzisz?

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 5.): Ile słodzisz?

Ks. prof. Tomasik: Pierwszą Komunię św. można przyjąć...

Kościół

Ks. prof. Tomasik: Pierwszą Komunię św. można przyjąć...

To święty również na dzisiaj

To święty również na dzisiaj

Litania nie tylko na maj

Wiara

Litania nie tylko na maj

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?