O działalności Muzeum z ks. dr. Alfredem Wierzbickim, dyrektorem Muzeum i wikariuszem biskupim ds. kultury, rozmawia Monika Skarżyńska
Monika Skarżyńska: - Stałą częścią działalności Muzeum są wystawy tematyczne. Jaka jest ich linia programowa?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. dr Alfred Wierzbicki: - Wystawy są poświęcone kulturze i religii. Z jednej strony linię tę wyznaczają takie jak ubiegłoroczna wystawa fotograficzna, mówiąca o exodusie Polaków na Węgry w czasie II wojny światowej, i wystawa ukazująca Europę w wizji ks. Janusza Pasierba - poety i historyka sztuki. Z drugiej strony w Sali Białej prezentujemy twórców uprawiających sztukę religijną lub poświęconą tej tematyce. Jedną z ważniejszych była wystawa Tadeusza Paszko, wymyślona w ciągu jednego dnia. Początkowo obrazy miały pokazywać wnętrza kościelne, ale tuż po śmierci Jana Pawła II Tadeusz przyznał się, że ma obrazy poświęcone Papieżowi. Ta wystawa wpisała się w czas żałoby po śmierci Ojca Świętego.
- Dlaczego akcentowane są wystawy dotyczące religii?
- Sztuka z istoty swojej dąży do spotkania z religią, wyraża wartości uniwersalne; odzwierciedla poszukiwania duchowe twórcy. W słynnym liście Ojca Świętego do artystów była mowa o tym, że artysta poszukuje prawdy o człowieku, a jego zadaniem jest wskazywać drogę ku wartościom ponadczasowym.
Reklama
- Jakiego rodzaju jest to sztuka, czy ilustruje wprost konkretne wątki religijne?
- To dziś rzadko uprawiane malarstwo. Niemniej w zeszłym roku prezentowaliśmy Tadeusza Borutę - jedno z pierwszych nazwisk polskiego malarstwa. O jego pokazywanym u nas cyklu Drogi Krzyżowej mówi się, że winien wisieć w kościele. Zależy nam bardzo na kontaktach ze środowiskiem lubelskim. Dlatego w przyszłym roku planujemy wystawę malarstwa Andrzeja Widelskiego, poświęconą aniołom, które jednak odbiegają od tradycyjnej ikonografii; jest w nich bowiem wiele przetworzeń artysty.
- W jaki sposób ukazywana w sztuce codzienność może mówić o Bogu?
- W Credo w każdą niedzielę mówimy, że wierzymy w Boga, który jest Stwórcą rzeczy widzialnych i niewidzialnych. Więc na cały świat trzeba spojrzeć okiem wiary. Jerzy i Maria Tomaszowie, artyści ze Świdnika, którzy mają na swoim koncie kilka realizacji wnętrz kościelnych, w tym roku mieli u nas wystawę - można powiedzieć czysto malarską, złożoną z akwareli i obrazów olejnych, mówiących o codzienności, poprzez motyw filiżanki, bukiety kwiatów, sceny z życia rodzinnego. To przykład sztuki przemawiającej aluzją, niedomówieniem. W ich malarstwie znajdują się głębokie treści humanistyczne, wypływające z wiary w Boga.
- Jak odnaleźć religijny kontekst w tak realistycznym malarstwie?
Reklama
- Jedna z definicji sztuki mówi, że przez znaki widzialne pokazuje ona rzeczywistość niewidzialną, duchową. Dlatego w takich obrazach powinniśmy odczytywać także obecność Boga, który jest istotą ukrytą. One mogą także pomóc nam dostrzec głębsze wymiary rzeczywistości.
- Lublin szczyci się bogatym środowiskiem artystycznym. Jest tu kilka galerii, w których sporo się wystawia i które coraz wyraźniej kształtują gust zwiedzających. Jak na tym tle wygląda rola galerii w Sali Białej?
- Wieżę Trynitarską odwiedza w sezonie ponad 10 tys. ludzi. Wraz z całym Lublinem wpisuje się w szlak turystyczny pomiędzy Krakowem a Wilnem, niegdyś Szlak Jagielloński. Stojąca u nas makieta kościoła farnego pw. Michała Archanioła przypomina o nieistniejącej już świątyni, która była ważnym punktem na tej trasie. Naszą rolą jako muzeum jest ożywianie i pielęgnowanie pamięci; a jako siedziby galerii Sala Biała z jej czasowymi wystawami - inspirowanie zwiedzających do myślenia o współczesności.
- Ożywianie pamięci i pobudzanie do myślenia to ambitne zamierzenia. Jednak w dobie nastawionego konsumpcyjnie społeczeństwa ciśnie się pytanie: komu i po co ma to służyć?
- Oprócz wystaw organizujemy także happeningi. Jednym z nich jest misterium dzwonu - relikwii z nieistniejącego kościoła. Jego dźwięk ożywiany raz w roku przez lublinian pozwala nawiązać kontakt z utraconą przeszłością. Śp. Wacław Panas uczył, że miasto jak tekst należy odczytywać. Otóż ruiny budowli czy dźwięk starego dzwonu mówią pewną, ukrytą za zasłoną czasu prawdę o przeszłości miasta, były bowiem niegdyś jego częścią. Pamiętajmy, że życie ludzkie jest krótkie. Jeśli chcemy zachować świadomość ciągłości pokoleniowej, musimy coś konkretnego w tym kierunku robić. Martwa z natury rzeczy wystawa w muzeum już nie wystarczy. Trzeba oddziaływać na ludzi, np. poprzez formy z pogranicza teatru, których zaletą jest to, że angażują widza. Jednak nie chodzi tylko o to, by zachować w świadomości ludzi dziedzictwo przeszłości, ale też o to, by się do niej zbliżyć i zrozumieć. Dzięki temu możemy zrozumieć samych siebie i pełniej się rozwijać. Norwid mówił, że „przeszłość, to jest dziś, tylko nieco dalej”.
- Dziękuję za rozmowę.