- Stanowisko Kościoła jest bardzo jasne: jesteśmy przeciwko populizmowi, jesteśmy za prawami człowieka, jesteśmy za demokracją. A demokracja jest zagrożona, bo zmienia się cywilizacja - podkreślił hierarcha w wywiadzie dla tygodnika „The Tablet”. Wyjaśnił, że tempo przemian spowodowanych przez cyfryzację rodzi pytania o to, jak demokracja będzie mogła funkcjonować w przyszłości.
- Populizm jest bardzo niebezpieczny w tym sensie, że nie stawia się już pytań. Daje bardzo prostą odpowiedź, a takie proste odpowiedzi są dziś popularne. O wiele trudniej jest przedstawić złożoną sytuację i znaleźć złożone rozwiązanie - analizował arcybiskup Luksemburga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dodał, że rozwiązania jakie populizm proponuje „nie utrzymają się i nie przetrwają próby, ponieważ rzeczywistość jest bardziej złożona”. - Jest to więc bardzo, bardzo niebezpieczny moment w historii demokracji. A jeśli spojrzycie w historię, to stulecia praw człowieka i demokracji są w niej bardzo rzadkie... Dlatego uważam, że Kościół powinien mieć bardzo jasne stanowisko [w tej kwestii] - podkreślił przewodniczący COMECE.
Reklama
Za znaki wielkich zmian uważa on dojście do władzy skrajnie prawicowej Ligii Północnej we Włoszech, a także chaos spowodowany brexitem i rośnięciem w siłę populistycznych polityków w Wielkiej Brytanii. - Kiedy patrzy się z zewnątrz na to, co dzieje się w Zjednoczonym Królestwie, nie można już tego zrozumieć. Premier przeciwko parlamentowi, tracący parlamentarną większość, niekończące się dyskusje. Parlament, który nie chce brexitu bez umowy [z Unią Europejską - KAI], ale który również nie chce umowy. Wszystko to jest bardzo dezorientujące, nawet jeśli przyglądać się temu z najlepszymi intencjami - zauważył abp Hollerich.
Osobiście będąc przeciwnikiem brexitu, opowiada się on za uszanowaniem woli Brytyjczyków, wyrażonej w referendum z 2016 r. Jednak konieczne jest, jego zdaniem, wypracowanie umowy z UE, gdyż żaden europejski kraj nie powinien być „karany czy marginalizowany”, jako że stoi to w sprzeczności z „ideą europejską”.
- Nawet kiedy Zjednoczone Królestwo nie będzie członkiem Unii Europejskiej, pozostanie nadal państwem europejskim i musimy mieć ze sobą dobre relacje. Powinniśmy więc zrobić wszystko, by zawrzeć jak najlepszą umowę. Trzeba znaleźć kompromis - wskazał arcybiskup Luksemburga, dodając, że kompromis nie jest niczym złym, bo pozwala wzajemnie współżyć narodom.
Brexit bez umowy z UE byłby, według niego, zły zarówno dla Unii, jak i dla Wielkiej Brytanii, a także „dla ludzi najuboższych”. - Bo bogaci zawsze sobie poradzą. Za to ubodzy ucierpią z tego powodu. Myślę, że w polityce powinniśmy bardziej skupić się na ubogich niż na bogatych - powiedział 61-letni hierarcha.
Reklama
Pochwalił propagowaną w Kościele przez papieża Franciszka „drogę rozeznawania”, gdyż „rzeczywistość nie jest czarna lub biała, istnieje wiele niuansów pomiędzy nimi”. - Powinniśmy widzieć rzeczywistość i spotkać w niej Boga. Nie ogranicza się to [spotkanie] do wielkich liturgii, choć bardzo je lubię - wyznał przewodniczący COMECE. Dodał, że bez spotykania Boga w codziennym życiu ulegniemy zeświecczeniu i że „czasem najbardziej konserwatywne podejście do chrześcijaństwa może być najbardziej zeświecczone”.
Liturgia jest szczególnie ważna dla młodych ludzi, których pociągają tradycyjne przejawy katolicyzmu zawarte w „starym rycie Mszy świętej”. - Liturgia bardzo często jest jedynym miejscem, w którym spotkali Boga. Dlatego chcą zachować to miejsce - tłumaczył arcybiskup Luksemburga, porównując to do „spuszczenia duchowej kurtyny”, za którą czują się dobrze. Dodał zarazem, że „Bóg jest większy od przestrzeni, w której Go spotkaliśmy”. Potrzebna jest więc „większa duchowa wolność”.
Według pierwszego luksemburskiego kardynała w historii, opór wobec papieża Franciszka ze strony kręgów konserwatywnych i tradycjonalistycznych pochodzi od ludzi, którzy myślą w „systemie zamkniętym”, patrzących w przeszłość, a jednocześnie wciągniętych w modny dziś trend „polityki tożsamości”. - Uważam, że myślenie w systemie zamkniętym jest bardzo niebezpieczne - podkreślił hierarcha.
Zauważył, że jeśli ktoś „potrzebuje po prostu tożsamości, żeby być szczęśliwym”, to gdy następuje jakaś zmiana „natychmiast czuje się zagrożony”. Po „zmianie jednego elementu wali się cała budowla”, dlatego ludzie myślący w systemie zamkniętym „nie mogą dopuścić najmniejszej zmiany, bo wtedy upada [im] cały system”. Tymczasem „jeśli można zaakceptować to, że nasza tożsamość zawsze jest wieloraka”, to „łatwiej jest zaakceptować zmianę”.
Abp Hollerich wskazał, że papież „nie myśli w systemach zamkniętych”, tylko „kładzie Ewangelię na stół i mówi, że wszyscy mamy iść razem drogą synodalną, by podjąć konsekwencje tej Ewangelii”. - Wszyscy potrzebujemy nawrócenia po usłyszeniu Ewangelii. I jeśli zgodzimy się na osobiste nawrócenie, na duszpasterskie nawrócenie Kościoła, na nawrócenie ekologiczne i inne nawrócenia, do których jesteśmy wezwani, to myślę, że przezwyciężymy wiele problemów - zakończył kardynał nominat.