Nieco wcześniej urodzeni…
Reklama
„Chcesz wiedzieć jak tu jest? Przyjedź... obywatelu nieco wcześniej urodzony, trochę samotny, trochę smutny, niezbyt samodzielny. Nawet jeśli zasługujesz na laskę lub jeździsz na wózku” - zachęca 70-letnia Janina z Sosnowca. „... Przyjmie Cię serdecznie niezwykły personel... dowiozą Ci gazety i leki... zwiedzisz okolicę, zasiądziesz przy płonącym ognisku, przypomnisz sobie piosenki młodości, wiosną zobaczysz kwitnące kaczeńce i powracające do gniazd bociany, jesienią będziesz zbierać grzyby. Nie możesz odbywać spacerów nieco dłuższych? Nie szkodzi! Zaniosą za Tobą do lasu krzesło!... Zimą zasiądziesz przy tradycyjnym wigilijnym stole, a wiosną podzielisz się wielkanocnym jajeczkiem. Karmić Cię będą dobrze, a jeśli gorzej się poczujesz, albo ogarnie Cię zwykły leń - przyniosą Ci posiłek do łóżka, zajmie się Tobą rehabilitantka i masażystka” - dodaje.
Pani Janina już cztery razy mieszkała w pensjonacie. I stale powraca tu, gdzie jest jej zdaniem tak dobrze. „Tu nie ma złego okresu... Zimą pojedziesz na kulig i będziesz lepić bałwana. Tu zawsze jest pięknie, nawet w listopadzie, kiedy świat jest nieco senny” - wyznaje.
60-letnia Barbara, pół życia spędziła na wózku po wypadku samochodowym: „Dopiero trzecia dekada drugiej połowy mojego życia, to nowa sytuacja w kraju - pojawiły się pozytywne zmiany dla ludzi sprawnych inaczej - znoszenie barier. Następne ważne spostrzeżenie - powstają małe, kameralne pensjonaty, również bez barier. Takie jak przytulny Dom Spokojnej Starości. Cicha okolica, z dala od ulicznego huku, cisza, słychać tylko szum drzew i śpiew ptaków. Przed domem taras, wierzby płaczące i kolorowo - począwszy od wiosennych bratków i magnolii - różnorodność kwiatów do późnej jesieni. Opieka i serdeczność całego personelu jest nadzwyczajna. Nigdy im tego nie zapomnę i wdzięczność moja jest wielka” - zaznacza Barbara.
Wśród pensjonariuszy sosnowieckiego Ośrodka bywali i poeci. „Przyjaciel Wacław” napisał w kronice ośrodka:
„Znów tu przyjechałem tęsknotą ścigany
Już z daleka widać pobielone ściany
Nie bój się starości, piękną czasem bywa...”
Pani Halina obchodzi tu co roku swoje urodziny. Niedawno - 90-te! „Wtedy dostałam bukiet 90 róż, a trzypiętrowy tort miał 90 świeczek. Zgasiłam je trzema dmuchnięciami... W tym roku znowu obchodziłam tu swoje urodziny” - pisze w kronice. „Trochę mniej huczne niż zeszłoroczne, bo w końcu okrągła rocznica 90 lat. Były jednak życzenia, kwiaty, pyszne ciasta, szampan i cała sala uśmiechniętych twarzy. Dom ten jest dla mnie najmilszym miejscem na świecie. Pokazuje, że wiek naprawdę może być złoty - przez dostarczanie jego mieszkańcom okazji do radości”.
Tak może być. Kameralny dom wśród kwiatów i łąk, rodzinna atmosfera, święta jak w domu, grzybobranie, wspólne śpiewanie piosenek z lat młodości, a przy tym profesjonalizm personelu i ciągłe powroty przyjaciół. Bowiem, jak mówi pani Janina - „Kto raz tu przyjechał - wraca!”
A stary człowiek wie…
Czy Panu Bogu starość się udała? Bardzo się udała, bez starości życie byłoby niepełne. Często Pana Boga obciąża się odpowiedzialnością za złą starość, ale myślę, że jeśli okres ten zostanie dobrze zagospodarowany, to będzie on ogromną wartością dla człowieka. Starszy człowiek ma czas na spojrzenie wstecz, dokonanie bilansu. Może cieszyć się tym, czego dokonał. Ma też czas na stopniowe godzenie się ze swoim stanem, a jeśli uznaje wartości pozamaterialne - również na pokutę. Starość jest okresem ciężkiej pracy, zwłaszcza w zakresie troski o swoje zdrowie, o utrzymanie sprawności fizycznej. Władysław Tatarkiewicz pisał przed laty, że „leczenie w młodości polega na wspomaganiu natury, natomiast leczenie w starości jest działalnością naturze przeciwną”.
Starość Bogu się udała jak każdy inny wiek, ze swoimi radościami i smutkami. Trzeba ją nobilitować i afirmować, stawiając w centrum zainteresowania. Za jakiś czas problem będzie dotyczył także nas, którzy powiemy: „A stary człowiek wie”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu