Reklama
Był wszędzie tam, gdzie kard. Józef Glemp. Uwiecznił na swych fotografiach najważniejsze chwile z jego życia, a także z dziejów Kościoła. Zatrzymał w kadrze zarówno moment, w którym kard. Wyszyński nałożył mu ręce podczas święceń biskupich, jak również chwilę, w której otrzymał kapelusz kardynalski od Jana Pawła II.
- Przez wszystkie te lata zrobiłem Prymasowi ponad milion zdjęć. A na wystawę musiałem wybrać pięćdziesiąt najważniejszych. To nie było łatwe. Ludzie ocenią, czy mi się udało - mówi Ryszard Rzepecki. - Ta wystawa jest nie tylko fotograficznym podsumowaniem posługi kard. Glempa, ale również mojej służby dla Prymasa - dodaje.
Mimo, że jako fotograf uroczystości kościelnych ma bardzo duże doświadczenie, to jednak za każdym razem stara się odpowiednio przygotować. Zawsze robi rekonesans, co będzie ważne i oryginalne. - Muszę się dobrze ustawić, aby mieć jak najlepsze ujęcie w kadrze. Moim zadaniem jest jak najwierniejsze oddanie atmosfery. Jednocześnie staram się być niewidoczny, aby nikomu nie przeszkadzać - podkreśla Rzepecki.
Towarzyszył Prymasowi również we wszystkich duszpasterskich podróżach zagranicznych, które utrwalił na zdjęciach. - Kard. Glemp bardzo dbał o swoją misję wśród Polonii. Z jego strony był to bardzo duży wysiłek, zadał sobie wielki trud. Odwiedził każdy zakątek ziemi, w którym mieszkają skupiska Polaków.
Na wystawie będzie można zobaczyć m.in. zdjęcia ze spotkań Prymasa z Papieżem, głowami państw, prezydentami oraz dostojnikami Kościoła. Są także prywatne zdjęcia kard. Glempa, na przykład... z kangurem w Australii.
Ekspozycja została zorganizowana z inicjatywy R. Rzepeckiego oraz władz Uniwersytetu, którego Prymas jest Wielkim Kanclerzem.
Wystawa jest czynna codziennie od godz. 8.00 do 19.00.
Adres: ul. Dewajtis 5. Nowy gmach Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Wstęp wolny.
Ryszard Rzepecki:
Był wtorek 8 listopada 2006 r. Późny wieczór. Do drzwi mojej małej, ciasnej pracowni przy ulicy Mokotowskiej zapukał Ksiądz Prymas. Wychodził akurat z redakcji „Niedzieli”, która mieści się kilka pięter wyżej. Była to dla mnie naprawdę wielka radość i ogromne przeżycie. Nie spodziewałem się, że Ksiądz Prymas kiedyś tu zawita i zechce obejrzeć moje miejsce pracy. Wzruszyłem się. Tym bardziej, że Ksiądz Kardynał z autentyczną ciekawością oglądał wiszące na ścianie zdjęcia. Szczególnie te stare, sprzed lat, nieraz nawet... trzydziestu. Rozpoznawał na nich siebie, znajomych księży, powracały wspomnienia.
Na koniec pobłogosławił mnie, a także całą moją rodzinę.
(as)
Pomóż w rozwoju naszego portalu