Piłkarze Jerzego Brzęczka objęli prowadzenie w 9. minucie. Na lewym skrzydle Sebastian Szymański podał do „Lewego”, który lekkim strzałem po ziemi z 7 metrów pokonał Andrisa Vaņinsa.
W 13. minucie Polacy prowadzili już 2:0. Po rajdzie lewą stroną Kamil Grosicki zagrał do Lewandowskiego. Kapitan Biało-Czerwonych strzelił prawą nogą z pierwszej piłki, nie dając szans łotewskiemu bramkarzowi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Polacy grali dobrze przez pierwsze 25 minut. Nie brakowało szybkich zagrań na jeden kontakt. Widać było duże zaangażowanie i chęć szybkiego rozstrzygnięcia meczu. Im bliżej było do przerwy, tym lepiej prezentowali się gospodarze, którzy raz po raz wyprowadzali kontrataki. W grze piłkarzy Jerzego Brzęczka brakowało prostopadłych podań, a za dużo było gry w poprzek boiska. Łotysze omijali też pressing ustawiany w środku pola przez Polaków, ale do przerwy utrzymał się wynik 2:0.
Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy Biało-Czerwoni powinni prowadzić różnicą trzech goli. Po podaniu Lewandowskiego Grosicki był sam na sam z Vaņinsem, ale zamiast strzelać od razu niepotrzebnie próbował ominąć łotewskiego bramkarza.
W 52. minucie, po kontrze trzech na trzech, kolejną dobrą okazję zmarnował Grosicki. Strzelił za słabo z 16 metrów.
Reklama
W 63. minucie prosto w ręce golkipera gospodarzy strzelił Krzysztof Piątek, który zastąpił Mateusza Klicha. Chwilę później podania Lewandowskiego nie wykorzystał Krychowiak. Był za bardzo odchylony i przeniósł piłkę nad łotewską bramką.
Mimo szarpanej gry i licznych strat w 76. minucie Polakom udało się wyprowadzić akcję, w której Tomasz Kędziora szybko wymienił kilka podań z Krzysztofem Piątkiem. Ten zagrał do Grosickiego, któremu piłka uciekła na wewnętrzną część stopy. Ze strzału wyszło przypadkowe podanie do Lewandowskiego, który dopełnił formalności z bliskiej odległości.
Pod koniec meczu Łotysze kilka razy przedostali się pod pole karne Polaków, ale brakowało im dokładności i wykończenia akcji.
Na wyróżnienie, oprócz Roberta Lewandowskiego, zasłużył pomocnik Sebastian Szymański. 20-latek nie bał się przejmować inicjatywy i prowokował do aktywności swoich kolegów.
W niedzielę Polacy zagrają w Warszawie z Macedonią Północną. Wygrywając mogą sobie zapewnić awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy.