Redaktor naczelny Tygodnika Katolickiego Niedziela ks. inf. Ireneusz Skubiś powiedział w czasie swego pobytu w Chicago w 2003 r: „Niedziela jest niezależnym tygodnikiem, o jasno sformułowanych zasadach i bardzo czytelnym przekazie. To pismo prezentujące katolicką wiarę, filozofię, teologię, społeczną naukę Kościoła, a także wartości narodowe, o których tak często mówi Ojciec Święty”.
W dzisiejszej Polsce niewiele jest tak niezależnych mediów. Chociaż są one polskojęzyczne, to jednak służą obcym siłom, często wręcz wrogim Polsce i Polakom. Z reguły decydentem ukazującej się obecnie w Polsce prasy jest duży międzynarodowy koncern multimedialny, którego kapitał powstał i powiększa się kosztem czytelników, widzów i słuchaczy. Tylko pozornie takie media służą odbiorcy. Niestety, w rzeczywistości adresat medialny jest przedmiotem - a nie podmiotem - manipulacji, która ma przynieść konkretne i na zimno skalkulowane korzyści finansowe właścicielom oraz pożądane zmiany społeczne i polityczne.
Te sprzedajne media jednakowo „piorą mózgi” Polakom, Amerykanom, czy Brazylijczykom i wszystkim innym odbiorcom, aby na miejsce wartości wtłoczyć swoje „idee”. Często nie mamy ochoty, ani czasu, aby głębiej zastanowić się nad przekazem medialnym, poddać krytycznej refleksji ten napór migających obrazków reklamowych, głupich plotek, miałkich wiadomości zaśmiecających nasze umysły, fałszywych sondaży i kłamliwych oskarżeń. Trudno oddzielić plewy od ziarna i tak wirtualna rzeczywistość zdobywa dominację nad realnym życiem.
Pozornie programy tych mediów są lekkie, łatwe i przyjemne w odbiorze. Dają uczucie relaksu, odpoczynku, bo nie angażują ani „szarych komórek” mózgu, ani wrażliwości, ani serca.
Nie musimy nad niczym się już zastanawiać. Oni - wszystkowiedzący eksperci od kreowania naszego życia „wiedzą lepiej”. Podają nam gotowe recepty, jak urządzić dom, który samochód kupić, w co się ubrać, ale co gorsza, nakazują nam również zachowania w rodzinie, w stosunku do współmałżonka, rodziców i dzieci, narzucają nam przekonania polityczne i postawy społeczne. „Wiedzą lepiej” co jest dla nas dobre, nowoczesne, „cool”, a co stanowi przeżytek, niepotrzebne obciążenie, zagrożenie dla naszej wygody i zbędny balast. Jako zbędny balast często określane jest dziecko lub współmałżonek. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Szybki ślub i jeszcze szybszy rozwód - taki styl życia reklamują hollywoodzkie „celebrieties”. Czy mamy być gorsi od nich? Przecież dzieci są nieznośne, rodzice starzy i zdziwaczali, małżonkowi daleko do uroku Brada Pitta, więc odrzućmy ich, bądźmy wolni, swobodni, szukajmy przygód na chwilę, na moment, a cóż z tego, że rozczarowanie goni rozczarowanie. Biegnijmy za stworzonym w tabloidach „szczęściem” gubiąc, niestety, po drodze serce i duszę. W końcu zostanie w nas tylko pustka, bo zamiast prawdziwego, pełnego życia doświadczaliśmy tylko marnej, powierzchownej namiastki. Maszyna manipulacji medialnej odarła nas z radości, miłości, wiary, nadziei, piękna i ideałów.
To, że my jesteśmy przegrani oznacza dla naszych medialnych mentorów zwycięstwo. Wszyscy „po drodze” i „przy okazji” w przeróżny sposób zarobili na nas. I media, za które płaciliśmy, i adwokat, który prowadził nasze sprawy rozwodowe, i mierna partia polityczna, której oddaliśmy swój głos, bo „tak wskazywały sondaże”, i wielkie „mall-e”, gdzie zadłużając się po uszy kupowaliśmy kolejne niepotrzebne gadżety będące wyznacznikiem statusu, i lekarz, u którego szukaliśmy ratunku dla podupadłego zdrowia, i prawnik, który przygotowywał ogłoszenie o naszym bankructwie finansowym, i psychoanalityk, u którego na kanapce wypłakiwaliśmy naszą samotność i pustkę i bankructwo życiowe...
Kiedy po 16 latach polskiej niepodległości prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział prawdę, iż „w Polsce tak naprawdę nie ma wolnych mediów”, rozgorzała ostra i niewybredna kampania protestu i oburzenia. „Jarosław Kaczyński zaczyna przypominać Łukaszenkę” - oskarżał Wojciech Olejniczak. Jan M. Rokita wtórował: „stwierdzenie Kaczyńskiego zaliczyłbym do głupoty roku”. Skąd takie reakcje? Przecież Prezes PiS powiedział truizm, bo jest niezaprzeczalnym faktem, iż „media działają w interesie swoich właścicieli lub mocodawców politycznych”.
Do oceny wartości mediów i stwierdzenia, czy są one uczciwe, obiektywne i niezależne potrzebujemy wiedzy, kto jest właścicielem danego tytułu prasowego lub programu. Wtedy dopiero możemy wyrobić sobie zdanie na temat, jakich treści należy spodziewać się „wewnątrz”.
Jeżeli z okładki spogląda na nas tygrys, to wiemy, że mamy do czynienia z pismem o charakterze przyrodniczym. Ale nie mamy pewności, z jakiego punktu widzenia prezentowana jest tam „tygrysia kwestia”? Czy to „organ” myśliwych, czy może organizacji obrony przyrody? Jeżeli jednak w stopce redakcyjnej przeczytamy, że wydawcą czasopisma jest Brigitte Bardot, znana obrończyni praw zwierząt, to wówczas możemy w pełni świadomie zdecydować o lekturze.
Na wielu pismach i w zapowiedziach medialnych powinno być umieszczane ostrzeżenie, tak jak na paczkach papierosów, że „odbiór prezentowanych treści jest ryzykowny dla Twojego zdrowia i życia”. Szczególnie podatne na manipulacje medialne są dzieci i młodzież. Skłonność do naśladownictwa świetnie opisuje stare polskie porzekadło „skoro wszedłeś między wrony, musisz krakać jak i one”. Przeciwstawienie się temu wymaga siły, determinacji i chęci. A wiemy, że wszystko co wartościowe nie jest proste.
W kształtowaniu postaw życiowych dzieci i młodzieży oraz umiejętności dojrzałych wyborów wielki udział ma rodzina oraz Kościół, który głosi Dekalog - warunek godnego życia, zawsze w odniesieniu do Boga i drugiego człowieka.
Ważnym nośnikiem nauczania pasterskiego Kościoła są media katolickie. Wiemy, kto jest ich właścicielem, mamy pewność, że treści stanowiące odzwierciedlenie Dobrej Nowiny prezentowane są zgodnie z nauką Jezusa Chrystusa.
Jak powiedział ks. inf. Ireneusz Skubiś „najważniejszym i najpoczytniejszym tygodnikiem katolickim nie tylko w Polsce, ale także w całej Europie środkowo-wschodniej, a poprzez łącza internetowe również na świecie jest Niedziela. (...) Na łamach Niedzieli stale obecna jest Polska ze swą historią i kulturą, z kłopotami i rozterkami, z radościami i aktualnymi sprawami. Jesteśmy blisko naszych czytelników, a oni są blisko nas”.
Przechodząc w kościele obok wystawionych do sprzedaży egzemplarzy Niedzieli, zatrzymajmy się i zainteresujmy tym pismem. Nie wszyscy wiedzą, że część z kwoty stanowiącej cenę gazety pozostaje w naszej parafii. Kupując Niedzielę wzbogacamy też siebie i swoją rodzinę intelektualnie, moralnie, religijnie.
Po przeczytaniu swojego egzemplarza Niedzieli prosimy Cię, Drogi Czytelniku, przekaż go rodzinie, sąsiadom, znajomym, przyjaciołom, albo nawet komuś nieznajomemu. Niedziela drukuje materiały, które nie zdezaktualizują się następnego dnia. Do modlitw, komentarzy, felietonów i porad można wracać po wielokroć. Przeżyj więc każdą niedzielę roku z Niedzielą w ręku. Naprawdę warto!
Pomóż w rozwoju naszego portalu