Małgorzata Wower - komisarz Przeglądu prowadzi mnie wąskimi, krętymi schodami do sali im. Hebanowskiego, gdzie odbywają się przedstawienia Wojewódzkiego Przeglądu Teatrów Amatorskich. Na widowni jeszcze pusto, do pierwszego spektaklu zostało jakieś dwadzieścia minut.
Młodzi i ambitni
23 listopada o godz. 11.00 po inaugurującym Przegląd gongu
wystąpił zespół teatru "Tao" z I LO w Zielonej Górze prowadzony przez
Beatę Gomzar. Młodzież miała trudne zadanie, by skupić na sobie uwagę
widowni i by od pierwszych minut zaszczepić widzom i aktorom niezwykłą
teatralną atmosferę, która przez kolejne trzy dni nie opuszczała
sali im. Habanowskiego.
Na Przegląd przyjechało 16 grup z 19 spektaklami - razem
180 osób. Co roku liczniej przyjeżdżają do Zielonej Góry, aby się
poznać, aby wymienić się doświadczeniami, zaprezentować rówieśnikom
swój obraz rzeczywistości. Dlaczego młodzież tak chętnie "bawi się"
w teatr? M. Wower nie ma wątpliwości: "Jest to alternatywa dla młodzieży
twórczej, która wie, co chce zrobić ze swoim życiem, której życie
nie ogranicza się do ´budki z piwem´. Oni chcą się rozwijać intelektualnie,
poznawać literaturę". Potwierdzeniem tego jest repertuar tegorocznej
WOPTA: wiersze Tadeusza Różewicza, Świętoszek Moliera, Dziady Mickiewicza,
powieści Paulo Coelho, Łysa Śpiewacza E. Ionesco.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Być oszukiwanym
W drugi dzień Przeglądu o 11.05 na widowni prawie komplet,
a słychać jeszcze, że po schodach idą spóźnialscy. Ze sceny bije
czerń, której nawet sokolim okiem nie idzie przebić. Zza kulis dochodzą
jedynie odgłosy świadczące, że do występu szykuje się trzyosobowa
grupa teatru "Pchła" z Międzyrzecza.
Światła rozświecające sceniczne ciemności dają sygnał
do rozpoczęcia swoistej gry z widzem. Zamiast bowiem tradycyjnego
przedstawienia, jeden z aktorów opowiada spektakl, który "z przyczyn
niezależnych od teatru nie może się odbyć". Przez 30 minut opowiadana
jest widzom historia nieszczęśliwej miłości. Jednak nie fabuła decyduje
o wartości spektaklu, ale komentarze, które do opowiadanej sztuki
dodaje główny bohater. W ten sposób dowiadujemy się, że "ludzie przychodzą
to teatru, żeby być oszukiwani", a o przebiegu sztuki wcale nie decyduje
scenarzysta, ale aktorzy, bo "sztuka zaczyna się tak naprawdę dopiero
podczas próby".
Ludowe porzekadło mówi, że w każdym kłamstwie jest źdźbło
prawdy. Także w każdym aktorskim oszustwie zawarte jest prawdziwe
przesłanie. Dziady w wykonaniu Teatru "Scena" z Zespołu Szkół w Kostrzynie
jest tymi przesłaniami wręcz naszpikowane. Mamy tu bowiem zaklinanie
nauczyciela, który dostarczał "przecieki" maturalne, "spowiedź" ucznia,
który "zrobi wszystko, żeby nie mieć opinii kretyna", okrzyki na
cześć ery Millera i Leppera oraz urzędnicze przekupstwa.
Wypowiadany niepokój
W prawie wszystkich przedstawieniach młodzi artyści nawiązują
do rzeczywistości, w której przyszło im żyć. Wiesław Komasa - jeden
z jurorów Przeglądu uważa, że "potrzeba, głęboka potrzeba dzielenia
się swoim niepokojem" jest jedną z podstawowym zalet tych młodych
aktorów. Dzięki temu trafiają oni na szkolne zajęcia z teatru. Dopełnia
tego "odwaga dialogu instruktora z młodym człowiekiem na podjęcie
prób wypowiadania i nadanie ważności temu niepokojowi". Tak powstają
spektakle, tak rodzi się ich własny teatr.
WOPTA 2001 pokazał jednak, że wśród młodzieży brak jest
wystarczającej dbałości o przywrócenie wartości słowa. W. Komasa
uważa, że potrzeba także o wiele "częstszych spotkań zespołów amatorskich
w kraju, wymiany doświadczeń i wzmacniania się w tych trudnych czasach
zagubienia". Młodzież musi wiedzieć, że nie jest osamotniona, że
jest wiele osób, wielu aktorów, którym nie jest obcy proces przekładania
życiowego niepokoju na materię słowa i gestu.