Reklama
Świątynia sterdyńska (o historii parafii pisaliśmy w Niedzieli Podlaskiej nr 15 - przyp. red.) jest pięknym zabytkowym kościołem, który na pewno warto nawiedzić nie tylko ze względu na walory artystyczno-architektoniczne. Ołtarz główny z obrazem św. Anny zdobią rzeźby świętych oraz alegoryczne wyobrażenia wiary i nadziei. Obrazy w ołtarzach bocznych przedstawiają świętych: Floriana i Walentego, Stanisława Kostkę oraz Michała Archanioła. W bocznym ołtarzu po prawej stronie znajduje się wizerunek Matki Bożej Szkaplerznej pochodzący z XVIII wieku. W 1783 r. obraz był znany jako cudowny. W archiwum parafialnym była przechowywana księga łask, spisana w 1768 r., w której wymieniono sześć cudów, jakie dokonały się w XVIII wieku za sprawą cudownego wizerunku Matki Bożej. Niestety, wpisów do księgi nie kontynuowano. Świadectwem cudów tu otrzymanych są wota, których liczba w 1921 r. wynosiła 19, obecnie jest ich 54, co świadczy o tym, że kult się rozwijał. Wota umieszczone są wokół obrazu Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej na prawej ścianie w pobliżu ołtarza bocznego z wizerunkiem Matki Bożej Szkaplerznej.
Wielkiego dzieła renowacji kościoła w Sterdyni podjął się z polecenia bp. Antoniego Dydycza proboszcz tutejszej parafii ks. Jan Terlecki, który posługę duszpasterską w parafii rozpoczął 20 sierpnia 2003 r. i właściwie dokładnie w tym dniu zaczęły się prace remontowe. Równocześnie z remontem plebanii stare, zniszczone schody przed kościołem (główne i boczne) zastąpiły nowe z podjazdem dla niepełnosprawnych i z barierką. Prace remontowe przybierały coraz szybsze tempo ku zaskoczeniu, ale i radości wiernych.
Joanna Oleszczuk: - Jak to się stało, że zabytkowy kościół, w którym nie wolno przeprowadzać remontów bez zgody Głównego Konserwatora Zabytków w tak szybkim tempie jest odnawiany?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Jan Terlecki: - Taką zgodę uzyskaliśmy. Formalnie odbywa się to tak, że należy najpierw wystąpić z podaniem do Księdza Biskupa z prośbą o zgodę na przeprowadzenie remontu, a następnie podobną prośbę należy wystosować do Konserwatora. Wszystkie te formalności zostały dopełnione.
- W moim odczuciu prace remontowe postępują bardzo szybko. Po renowacji schodów rozpoczął się remont wewnątrz kościoła, a więc ścian, posadzki na prezbiterium i ołtarzy.
Reklama
- Wcześniej odnowiliśmy stacje Drogi Krzyżowej, jeszcze na początku 2004 r., choć one nie są ujęte w spisie zabytków, pochodzą z okresu późniejszego. Potem dopiero przyszedł czas na ołtarze. Zależało mi, żeby ten etap prac rozpocząć od renowacji obrazu Matki Bożej Szkaplerznej. To było trudne zadanie, bo obraz był bardzo zniszczony, ale efekt końcowy jest zadowalający. Potem odnawialiśmy kolejno inne ołtarze, oczywiście na renowację każdego z nich musieliśmy otrzymać zgodę z Urzędu Ochrony Zabytków w Siedlcach. Dużo czasu zajmują te formalności, ale skoro tak trzeba… Po wielu konsultacjach doszliśmy do wniosku, że należy powrócić do stanu pierwotnego, ale jak on wyglądał? Aby się tego dowiedzieć, należało zdjąć wierzchnie warstwy farby. Okazało się, że ołtarze były przemalowywane sześć razy - tyle było warstw farby pod spodem. Gdy już wszystkie prace przygotowawcze były zakończone, przystąpiliśmy do renowacji. To była bardzo żmudna praca, złotnik spędzał na rusztowaniach dzień w dzień po 16 godzin. Podziwiałem jego pracę. Ołtarze z wizerunkiem Matki Bożej i św. Floriana w 90 proc. są złocone złotem 24-karatowym, zaś wgłębienia wypełnia złoto 14-karatowe. Pozostałe dwa ołtarze boczne pokrywa złoto 24- i 14-karatowe.
- Skąd pochodzą fundusze na remont?
- Kwoty, które padają przy okazji tego remontu czasami mnie przerażają. Dla przykładu: pozostał jeszcze główny ołtarz do odnowienia. A niebawem rozpocznie się jego renowacja. Konserwator wycenił, że samo złocenie tego ołtarza wyniesie 50 tys. zł. Na szczęście w znacznym stopniu koszty renowacji tego ołtarza pokryje Konserwator. Oczywiście nie można pominąć udziału parafii, bo bez poparcia parafian i ich czynnego zaangażowania, bez ich ofiar niewiele byśmy osiągnęli.
- W takim razie mogę powiedzieć, ż e obecny wygląd kościoła to nasz wspólny sukces?
- Naturalnie! Od początku, gdy tylko przystąpiliśmy do prac remontowych widziałem radość w oczach parafian. Dodawało mi to otuchy. Może nie od razu wszyscy się przekonali do mnie i do moich zamierzeń, ale gdy zobaczyli, że nie składam fałszywych obietnic, że jestem konsekwentny w realizacji planów, liczba ludzi popierających dzieło odnowy kościoła wzrosła. Mam wrażenie, że ciągle wzrasta. Pani też mnie popiera, prawda?
- Jak najbardziej. Jestem zachwycona tym, co widzę i życzę Księdzu dużo zdrowia i wytrwałości w realizacji wszystkich zamierzeń związanych z odnowieniem kościoła. Jest Ksiądz dobrym organizatorem. Dziś o takich ludziach jak Ksiądz Proboszcz mówi się „urodzony menadżer”.
Reklama
- To chyba komplement - dziękuję. Ważna jest świadomość poparcia ze strony parafian, bo wtedy prace lepiej idą, z większym zaangażowaniem się wówczas pracuje. Cieszy mnie, że mogę zrobić coś dla tutejszej społeczności i dla przyszłych pokoleń.
- Ratuje Ksiądz najpiękniejszy zabytkowy kościół na naszym terenie, jak można tego nie popierać?
- Ratujemy wspólnie ten zabytek. Wszyscy, którzy się przyczyniają do tego dzieła i popierają je. Ja teraz myślę już przyszłościowo - żeby miało to jak największą trwałość. Myślę o wymianie okien i ogrzewania. Konserwator twierdzi, że jeśli temperatura w kościele nie będzie spadała poniżej 0 0C, to przez 100 lat nie będzie trzeba przeprowadzać remontów. Planuję ogrzewanie olejowe, które w eksploatacji nie będzie zbyt drogie, ale jego założenie będzie kosztowało ok. 75 tys. zł. Jak Pani widzi, koszty remontu są ogromne, ale skoro dobrnęliśmy do tego momentu - wierzę, że i reszta się uda.
- Z pewnością, a jakie ma Ksiądz plany na przyszłość?
- Wychodzę z założenia, że za dużo nie należy obiecywać, ale koniecznie trzeba być konsekwentnym w tym, co się mówi i robi. Jeśli powiedziało się „A”, to trzeba powiedzieć i „B”. Staram się postępować zgodnie z tą zasadą. Chciałbym, żebyśmy z naszym remontem wyszli na zewnątrz. Remont fasady z wieżami będzie kosztował 180 tys. zł. Trzeba zbić tynki, położyć nowe i dopiero wtedy malować. To będzie zadanie na przyszły rok, a w kolejnym zrobimy zewnętrzne ściany boczne. Myślę, że remont powinien być zakończony, za dwa, trzy lata. Takie są moje plany.
Jestem wdzięczny Panu Bogu za to, że mimo mojego już niemłodego wieku udało mi się zrealizować dotychczasowe zamierzenia i jestem ogromnie wdzięczny tym wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyszli mi z pomocą, dobrym słowem, życzliwością. Bóg zapłać wszystkim za wszystko!
- Dziękuję za rozmowę.



