Jestem małym sługą Boga już drugi rok
i zamierzam nim być bardzo długo!
(Mikołaj Chojnacki z klasy III)
"Jestem ministrantem, ponieważ zawsze chciałem służyć kapłanowi.
Lubię nim być, bo ksiądz organizuje ogniska i mecze piłki nożnej,
a także różne wycieczki. Jestem małym sługą Boga już drugi rok i
zamierzam nim być bardzo długo" - informuje Mikołaj Chojnacki, uczeń
III klasy z parafii pw. św. Stanisława BM w Kutnie-Łąkoszynie.
Obok lektorów i chóru w skład liturgicznej służby ołtarza
wchodzi tu 43 chłopców, uczniów młodszych klas szkoły podstawowej.
Dzięki otwartości proboszcza - ks. Mirosława Czarnołęckiego, mogą
oni uczestniczyć w dniach skupienia, które odbywają się poza parafią.
Ministranci stanowią zintegrowaną grupę, stąd tak licznie i chętnie
spotykają się ze sobą. Zdecydowana większość chłopców twierdzi, że
są dumni z pełnionej funkcji, nie trafiłem ani na jednego, który
byłby zmuszany przez kogokolwiek do służby przy ołtarzu. Chętnie
i z satysfakcją mówią o zaletach i obowiązkach ministrantów. Oto
niektóre z ich uwag i wypowiedzi:
"Jeżeli ktoś chce być ministrantem, to bierze na siebie
wielką odpowiedzialność. Gdyby zrobił coś źle, to ksiądz będzie bardzo
niezadowolony. Być ministrantem to znaczy znać wszystkie czynności
wykonywane w czasie Mszy św. Zachęcam inne dzieci, aby zostały ministrantami"
- dodaje Mikołaj.
"W mojej rodzinie jest wielu ministrantów. Najpierw ministrantem
był mój tata, potem wielu braci ciotecznych i w końcu ja też. W podjęciu
ostatecznej decyzji pomógł mi proboszcz ks. Mirosław Czarnołęcki"
- mówi Krzysio Domżał z klasy III. - Teraz nie żałuję tego ponieważ
ministrantura wiele mi daje. Czuję, że dzięki temu jestem bliżej
Pana Boga i mogę lepiej mu służyć".
Na uwagę zasługuje coś co można nazwać "elegancją liturgiczną"
. Chodzi o to, że wszyscy ministranci z parafii w Łąkoszynie w czasie
czynności liturgicznych występują w jednakowych komżach, w czym duży
udział ma także Ksiądz Proboszcz.
Darek Gruszczyński twierdzi, że został ministrantem ponieważ
chciał służyć Bogu. Jest dumny z tego, że nosi komżę. Krzysztof Kotowski
z klasy IV został ministrantem, gdyż lubi wspólnie się modlić: "Zapisałem
się na początku października i z komży, którą otrzymałem w miesiąc
potem jestem bardzo dumny. Zostałem ministrantem z własnej woli,
trochę zachęcali mnie koledzy i rodzice. Bardzo jestem zadowolony,
że zdecydowałem się na taki wybór" - mówi Krzysztof.
"Pierwszy raz trafiłem do kościoła, gdy byłem chrzczony
- opowiada Dawid Jóźwiak, uczeń klasy III. - Kiedy byłem mały, rodzice
zabierali mnie na Msze św. W każdą niedzielę chodzę do kościoła.
Podobają mi się rozmowy księdza z dziećmi podczas kazania. Ksiądz
zadaje pytania, na które dzieci mogą odpowiadać swoimi słowami. Moi
koledzy już wcześniej pozostali ministrantami, a ja zapisałem się
niedawno, bo bardzo chciałem siedzieć podczas Mszy św. blisko księdza.
Jestem bardzo dumny z tego, że jestem ministrantem".
"Lubię być ministrantem, ponieważ można pomagać księdzu
przy Mszy św. - mówi Szymon Chojnacki z klasy V. - Czasami nawet
są ogniska i mecze piłki nożnej. Jestem ministrantem już drugi rok.
Zachęcił mnie do tego mój brat. Bycie ministrantem to duża odpowiedzialność.
Trzeba znać modlitwę przed Mszą i po niej, znać kolejność wykonywanych
czynności podczas Eucharystii i nie można popełnić żadnej pomyłki"
.
Pomóż w rozwoju naszego portalu