Bardzo skromnie, w przejmującej ciszy, garstka bielszczan uczciła 62. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, odpowiadając tym samym na apel Regionalnego Komitetu Ochrony Pamięci Narodowej. Jego przewodniczący, Jan Radkiewicz płakał na widok tak mizernego odzewu mieszkańców Bielska na ten apel. „Czujemy się dziś tak, jak osamotnieni powstańcy Warszawy w 1944 r.” - powiedział z goryczą sędziwy AK-owiec. Mimo to, na cmentarzu wojennym, przy XII stacji Drogi Krzyżowej, upamiętniającej bohaterów Powstania Warszawskiego, złożono kwiaty, zapalono znicze, pomodlono się, przywołano najważniejsze fakty z Powstania.
„Po stronie walczących zginęło ok. 20 tys. Polaków, a ludności cywilnej wymordowano prawie150 tys. - przypomniał Lech Feszler, były senator RP.
- Największe rzezie miały miejsce na Woli. Do rangi symbolu urasta bohaterska śmierć kapelana powstańczych sił zbrojnych ks. Tadeusza Jachimowskiego. Nie bacząc na zbliżające się natarcie Niemców, nie przerwał on spowiedzi rannych powstańców i pozostał z nimi do końca.”
„Powstanie Warszawskie było jakby nasączone wiarą i modlitwą, dlatego też poniesione ofiary możemy dziś złożyć Bogu jako wielką daninę” - stwierdził Ignacy Grzybowski, radny miasta, ojciec dwóch synów - kapłanów, który pod nieobecność bielskich księży poprowadził modlitwę.
„To bardzo smutne, że tak ważna rocznica narodowa, jak wybuch Powstania Warszawskiego zupełnie przybladła w Bielsku - wyznał Marian Łuczaj, wiceprzewodniczący Sejmiku Podlaskiego. Osamotnieni powstańcy swoją walką i krwią pisali wielki testament niepodległej Polski, z którego będą czerpać kolejne pokolenia rodaków”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu