Zdaniem abp Pizzaballi jest "oznaką słabości” to, że w Izraelu spodziewane są wybory parlamentarne po raz trzeci w ciągu jednego roku. Z kolei po stronie palestyńskiej wybory odkładane są raz za razem. „Ogólnie rzecz biorąc, utknęliśmy w ślepym zaułku, w którym nic się nie dzieje” - powiedział abp Pizzaballa.

Arcybiskup skrytykował USA, które uznały Jerozolimę za stolicę Izraela, i oświadczyły, że w przeszłości uznają osadnictwo żydowskie na terytoriach palestyńskich za zgodne z prawem. „Głęboko żałuję tych jednostronnych kroków, ponieważ potrzebujemy zgody” - powiedział abp Pizzaballa. Zwrócił uwagę, że prawie nikt nie skomentował decyzji Waszyngtonu o przeniesieniu ambasady a tylko oświadczenie w sprawie osadnictwa żydowskiego wywołało ogólnie ostre reakcje.

Abp Pizzaballa wskazał na wyjątkowo trzeźwe stanowisko Unii Europejskiej w konflikcie na Bliskim Wschodzie, ale z drugiej strony powiedział: „Europa jest nieistotna, nie ma tu Europy! Politycznie Europa nie jest jednością”. Zwrócił uwagę, że "tym, który ma obecnie znaczenie na Bliskim Wschodzie jest prezydent Rosji Władimir Putin”.

Arcybiskup powiedział, że w tym roku nie było większych zmian we wspólnocie chrześcijańskiej. Za wyzwania, przed którymi stoją chrześcijanie w Ziemi Świętej uznał „wzmocnienie poczucia przynależności indywidualnej do wspólnoty chrześcijańskiej i chrześcijańskiej do całego społeczeństwa”. "Jako mała społeczność stoimy między frontami politycznymi" - podkreślił.

Odnośnie sytuacji w Libanie, abp Pizzaballa z optymizmem patrzy na falę protestów w tym kraju. „Ludzie z grup, które walczyły kilka lat temu między sobą, stoją teraz razem. Może to pierwszy zalążek tworzenia społeczeństwa obywatelskiego” - powiedział arcybiskup.

Abp Pizzaballa zaznaczył, że nie wierzy w jakiś rewolucyjny wstrząs w Libanie, ale nie można też oczekiwać, że dojdzie do istotnych zmian bez przeszkód. „Zmiany wymagają czasu. Mam nadzieję, że będziemy świadkami istotnych reform" - powiedział administrator apostolski łacińskiego Patriarchatu Jerozolimy.