Reklama

Szpitalne Siostry w służbie mieszkańcom Łodzi

Historia szpitala im. L. Pasteura w Łodzi

Niedziela łódzka 36/2000

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zgromadzenie Sióstr Świętej Rodziny ufundowane w 1820 r. we Francji bardzo szybko rozprzestrzeniało się na dalsze kraje. Polska była z kolei 13 krajem, do którego przybyły w 1934 r.

Generał Ojców Oblatów Maryi Niepokalanej o. Teodor Laboure wizytując polską prowincję oblacką spotkał się z bp. Wincentym Tymienieckim, ordynariuszem Diecezji Łódzkiej. W centrum miasta przy ulicy Wigury 19 znajdował się solidny czteropiętrowy budynek o czterech fasadach z facjatą na piątym piętrze, podpiwniczony, z pięknym dużym ogrodem. Był on zbudowany w 1912 r. z przeznaczeniem na szkołę dla pielęgniarek i położnych. Nosił nazwę "Sanatorium Unitas" i był własnością 6 lekarzy. Na skutek różnych trudności administracyjnych szpital został zamknięty i oddany na sprzedaż. Ordynariusz łódzki z radością przyjął projekt nabycia tego szpitala przez Zgromadzenie Sióstr Świętej Rodziny z Bordeaux, pragnął bowiem od dawna dla swojej diecezji szpitala katolickiego, w którym mogliby się leczyć i korzystać z opieki duchowej tak księża, jak i wszyscy katolicy. Po rozważaniach na Radzie Generalnej Zgromadzenia Sióstr Świętej Rodziny i po podjętych decyzjach pierwsze siedem sióstr przybyło do Polski w święto Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych 24 maja 1934 r.

Rodzącemu się, nowemu dziełu Sióstr Świętej Rodziny w Łodzi towarzyszyło także specjalne błogosławieństwo Ojca Świętego Piusa XI. 30 maja przybyła do Łodzi figura Matki Bożej Pośredniczki Wszelkich Łask co pozwoliło dokonać jej intronizacji 31 maja, w dniu, który siostry przyjęły jako dzień Patronki Zgromadzenia.

Tak rozpoczął się czas działania, apostolstwa i ofiarnej pracy sióstr w Łodzi. Przez pierwsze miesiące porządkowano, odkażano, dostosowywano i wyposażano sale chorych, gabinety zabiegowe, sale operacyjne, laboratoria, aptekę.

28 października, w święto Chrystusa Króla bp Kazimierz Tomczak dokonał uroczystego poświęcenia nowej kaplicy i szpitala, który wkrótce został rozbudowany i dostosowany do potrzeb bardzo licznie napływających chorych.

Przysłane do Polski "fundatorki" nowego szpitala pochodziły z hiszpańskich i francuskich placówek Zgromadzenia. Miały za sobą wieloletnią praktykę w klinikach chirurgicznych. Władały dobrze językiem francuskim i niemieckim co okazało się bardzo prżydatne w łódzkim środowisku. Pierwszą przełożoną szpitala była s. Paula Lazar. W okresie 1934-36 przybyło do Łodzi kolejno 26 sióstr. Mimo różnicy narodowości panował w tej trzydziestoczteroosobowej wspólnocie prawdziwy duch Założyciela, który pragnąc rozprzestrzeniać swe Stowarzyszenie na wszystkie kraje nadał mu cechę wzajemnej akceptacji bez względu na pochodzenie. Delikatna sytuacja w jakiej żyły siostry tuż przed wybuchem wojny nigdy nie była powodem rozdźwięku wewnątrz wspólnoty. Zgłaszające się liczne kandydatki zapoznawały się z duchowością Zgromadzenia, życiem modlitwy i podstawami języka francuskiego, a następnie wyjeżdżały do centralnego nowicjatu w Bordeaux. Z 72 kandydatek jakie zgłosiły się w latach 1934-47, wiele wyjechało na misje do Afiyki i Azji, inne pozostały na placówkach francuskich i belgijskich, a dziesięć z nich wróciło do pracy w Łodzi. W chwili wybuchu wojny s. Paula Lazar zaproponowała kandydatkom oczekującym w szpitalu na zezwolenie wyjazdu za granicę, aby wróciły do swoich rodzin. One jednak zdecydowały się pozostać z siostrami i pomagać im w pracy. W dniu wybuchu wojny siostry pochodzące z Prus Wschodnich zostały aresztowane i zatrzymane w więzieniu politycznym w Łodzi, a następnie przewiezione jako zakładniczki do Warszawy. Zwolniono je po kilku miesiącach.

Podczas okupacji hitlerowskiej szpital Sióstr Świętej Rodziny był samotnym punktem obecności Kościoła wobec wrogości okupanta. Odcięty w swoich kontaktach od wyższych przełożonych istniał i działał dzięki mądrej, energicznej i pełnej męstwa przełożonej s. Pauli Lazar. Mimo bardzo trudnej sytuacji postanowiła, trwać na wyznaczonym sobie posterunku, czynić ludziom dobro, nieść im pomoc, choć bardzo ograniczoną i skrępowaną. Ten szary dom zwrócony czterema fasadami ku miastu, dzielił jego trwogę, ale krył w sobie nadzieję przetrwania. Podczas okupacji znaleźli w nim schronienie uciekinierzy, tak Polacy jak i obcokrajowcy, kapłani zbiegli z transportów do obozu, dziecko żydowskie podrzucone u wejścia, małżeństwo przeznaczone do pracy w Niemczech. Potrzebujący otrzymywali tutaj żywność, odzież, pomoc ambulatoryjną, dokumenty po zmarłych Niemcach. Często szpital dawał schronienie siostrom i ojcom z innych zgromadzeń zakonnych. W 1945 r. mieszkał w nim również bp Włodzimierz Jasiński, powracający z wygnania do Biecza, zanim uporządkowano dom biskupi przy ul. Ks. P. Skorupki. Szpital został zarekwirowany przez Niemców już na początku wojny. Siostry pozostały w nim ze względu na swoje pochodzenie z terenów niemieckich i dobrą znajomość języka. Były wśród nich także obywatelki niemieckie. Okupanci narzucili im jednak swoją administrację i kierownictwo. Lekarzem naczelnym został dr Hans Szulc z Berlina wyjątkowo wrogo nastawiony do religii. Zaraz na wstępie kazał pozdejmować krzyże w salach chorych a obraz Świętej Rodziny w holu wej ściowym zastąpić portretem Hitlera, który należało pozdrawiać przechodząc. Pomimo to s. Paula Lazar zdołała zapewnić siostrom uczestnictwo we mszy świętej. Dr Szulc ulegając jej prośbom zezwolił na opiekę duszpasterską nad szpitalem ks. Łatce , salezjaninowi z ul. Wodnej. Zaopatrywał on chorych i często odprawiał mszę świętą. Poza tym siostry mogły uczęszczać do pobliskiego kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego.

Esesmani usiłowali usunąć z południowego szczytu budynku szpitala krzyż, obłożony blachą miedzianą i widoczny z daleka. Nie zdołali tego uczynić, gdyż krzyż okazał się zbyt głęboko wmurowany w ścianę. Przez cały okres okupacji był on oczywistym znakiem zapowiadającym przetrwanie wojennej gehenny.

Obok oficjalnej pracy pielęgniarskiej w szpitalu obsługującym głównie ludność niemiecką (dla Polaków pozostawiono tylko dwie sale) siostry prowadziły inną samarytańską posługę wypływającą z potrzeb serca wobec uciśnionych. W okresie wzmożonego głodu s. Paula Lazar zorganizowała tajną kuchnię wydającą ok. 80 gorących posiłków dziennie, która została niestety dosyć szybko odkryta przez "szefa". Podobnie konspiracyjnie odbywało się dożywianie polskich pacjentów. Wśród ludzi panowała opinia, że w Świętej Rodzinie zawsze można znaleźć wspomożenie i nikt stąd nie odchodzi bez pocieszenia.

W okresie przejściowym, gdy władze miejskie opuściły Łódź i zawiązał się Komitet Obywatelski dla niesienia pomocy ludności cywilnej, siostry łagodziły niedolę ludzi poprzez zapomogi dla rodzin wojskowych, paczki dla uwięzionych i świadczenie potajemne usług pielęgniarskich takich jak prześwietlenia, opatrunki zastrzyki itp.

Osiemnaście miesięcy przed zakończeniem wojny ktoś życzliwy zawiadomił siostry o decyzji dr Majera, Hauptmanna miasta, że mają być wywiezione w głąb Niemiec. Szczęśliwym tarfem dr Majer stał się wkrótce pacjentem szpitala po urazie złamania nogi. O wysiedleniu nie było więcej mowy. Nieco później kierownictwo szpitala wydało poufne zarządzenie, aby siostry przygotowały do ewakuacji łóżka, ciepłe koce, materace i bieliznę. Siostry znowu grały na zwłokę wyszukując coraz to inne przeszkody. Do całkowitego wywiezienia sprzętu szpitalnego nie doszło także dzięki postawie "opieszałych" kolejarzy, którzy stale powtarzali Nie spieszcie się, wstrzymajcie się jeszcze, na razie nie mamy wagonów... Potem już okupanci nie mieli czasu. Wywieźli jednak na front część narzędzi chirurgicznych, materiały opatrunkowe, lekarstwa i aparat rentgenowski. W chwili ewakuacji niemieckiej z Łodzi oczekiwano na sygnał telefoniczny by zniszczyć pozostałe urządzenia szpitalne. Ówczesny lekarz naczelny dr Stamm, Niemiec bałkański nie wykonał zarządzenia mimo otrzymania takiego sygnału. Powiedział s. Przełożonej: Szpital jest instytucją społeczną ku pomocy człowiekowi, nie dopuszczę by ją zniszczyć. Inaczej stało się w szpitalu św. Jana ( obecnie Pirogowa) gdzie Niemcy odchodząc zniszczyli urządzenia szpitalne, elektryczne i wodociągowe. Siostry Świętej Rodziny chodziły tam codziennie zajmować się chorymi pozostawionymi bez opieki. Na Wigury trafili również pacjenci zniszczonego szpitala wojskowego przy ul. Żeromskiego.

Wdzięczni pacjenci z tamtego okresu długo po wojnie przysyłali jeszcze listy z podziękowaniami za uratowane życie i otrzymaną pomoc. Portierka szpitala po wojnie relacjonowała: Przypomnijcie sobie ile z tego domu wyszło pomocy dla ludzi, nie sposób tego zliczyć.

W 1945 r. do miasta wracali ludzie z wygnania, często do ogołoconych mieszkań, często w ogóle nie znajdowali swojego domu. I znowu pomoc sióstr Świętej Rodziny okazała się nieoceniona. Rozdawały węgiel, naczynia kuchenne, artykuły spożywcze, ubrania, buty, koce... Wyznawano, że ich dom, tak cudownie ocalony pomimo zagrożeń, stał się opatrznościowy dla miasta. W nim znalazło również przyjęcie i opiekę kilkudziesięciu rannych żołnierzy radzieckich. Z wyżywienia szpitalnego korzystali przez jakiś czas także jeńcy angielscy pracujący obok szpitala na zamkniętym terenie.

Miłość Chrystusa przynaglała siostry do bezinteresownej służby i pomocy wszystkim potrzebującym. Nikt nie myślał o spisywaniu tej historii. Po wojnie przyszły nowe czasy, siostry mężnie dzieliły los ubogiego społeczeństwa łódzkiego pozostając niezłomnie na placówce mimo przeciwności losu i prześladowań systemu.

Jezus zdobył nas sercem i chce byśmy sercem zdobywały dla niego ludzi. Ojciec Założyciel w przedmowie do Reguł z 1851 r. pisał do nas: Angażując się w dzieła Stowarzyszenia Świętej Rodziny, nie uciekajcie od tych, którzy żyją wokół was. Wraz z ich Aniołami towarryszcie im na tej lez dolinie. Aby zaś przyprowadzić ich do Chrystusa, bądź dla Niego zachować, dzielcie z nimi - wedlug waszych sił - wszystkie ich trudy, wszystkie doświadczenia i wszystkie uciciżliwości podróży.

Zakorzenione w Kościele lokalnym, obecne pośród ludzi, dzielimy troski i radości tych, którzy są blisko nas i tych, z którymi pracujemy. Pośród różnych kolei losu O. Założyciel wskazuje nam na odwagę, ufność i zdanie się na Opatrzność - jako broń dającą zawsze zwycięstwo.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2000-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Abp Gądecki zabrał głos w sprawie nominacji bpa Zielińskiego

2025-03-19 14:37
Abp Stanisław Gądecki

Episkopat Flickr

Abp Stanisław Gądecki

"Biskup Zbigniew Zieliński okazał się bardzo sprawnym organizatorem i myślę, że będzie najodpowiedniejszym metropolitą dla naszej archidiecezji" - zauważył abp Stanisław Gądecki po ogłoszeniu przez Nuncjaturę Apostolską informacji, że biskup koszalińsko-kołobrzeski Zbigniew Zieliński będzie nowym metropolitą poznańskim.

Więcej ...

Zgubienie Jezusa – czyli o tym, jak tęsknić za Panem

2025-03-18 20:50
Książka „Matka Boża Bolesna”

Wydawnictwo eSPe

Książka „Matka Boża Bolesna”

Co czuli Maryja ze św. Józefem, gdy spostrzegli, że nie ma z nimi ich syna? Jak zareagowali, gdzie Go szukali? Co my robimy, gdy „nie widzimy” w naszym życiu Jezusa?

Więcej ...

Warszawa: „Konklawe. Tajemnice wyborów papieskich" - premiera książki ks. Przemysława Śliwińskiego

2025-03-19 18:12

Łukasz Krzysztofka

Papież powołuje każdego kardynała po to, aby ten w sposób nieskrępowany zrobił to, co do niego należy: wybrał tego, który będzie najlepszy jako przyszła Głowa Kościoła - mówił ks. Przemysław Śliwiński podczas prezentacji jego książki „Konklawe. Tajemnice wyborów papieskich", która odbyła się w środę w Domu Arcybiskupów Warszawskich. Wydana nakładem Wydawnictwa Stacja7 publikacja zaciekawi każdego, kto chce zrozumieć, jak działa mechanizm konklawe i dlaczego wybory nowego papieża budzą powszechne emocje na całym świecie.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Dlaczego Bóg przeznaczył sobie nawzajem mężczyznę i...

Wiara

Dlaczego Bóg przeznaczył sobie nawzajem mężczyznę i...

Nowenna przed Uroczystością Zwiastowania Pańskiego

Wiara

Nowenna przed Uroczystością Zwiastowania Pańskiego

Wiara i zaufanie Bogu to cechy osobowości św. Józefa

Wiara

Wiara i zaufanie Bogu to cechy osobowości św. Józefa

Rosja: w Irkucku zmarł nagle ks. W. Siek SVD

Kościół

Rosja: w Irkucku zmarł nagle ks. W. Siek SVD

Nowenna do św. Józefa

Wiara

Nowenna do św. Józefa

Hiszpania: rośnie liczba pielgrzymów w miejscach...

Europa

Hiszpania: rośnie liczba pielgrzymów w miejscach...

Włochy: 13-letni uczeń ukarany za odmowę korzystania z...

Wiadomości

Włochy: 13-letni uczeń ukarany za odmowę korzystania z...

18-latka umiera po nieudanej 22-tygodniowej aborcji

Wiadomości

18-latka umiera po nieudanej 22-tygodniowej aborcji

Katowice: Tragedia na lotnisku. Funkcjonariuszka Straży...

Wiadomości

Katowice: Tragedia na lotnisku. Funkcjonariuszka Straży...