Moderator diecezjalny Ruchu Światło-Życie
To co wyszło z rąk Stwórcy, było piękne i dobre, ale przez dzieło odkupienia wszystko stało się nowe. Całe stworzenie nabrało nowej jakości w Chrystusie. Koroną stworzenia jest człowiek, dlatego też każdy z nas dzięki Wcieleniu Jezusa Chrystusa może i powinien stać się nowym człowiekiem. Jako ludzie musimy na nowo odczytać, w czym tkwi istota podobieństwa każdego nas do Boga Stwórcy. Wiadomo, że jesteśmy Jego obrazem, ale w czym jesteśmy najbardziej do Niego podobni? Odpowiedź jest prosta, a jednocześnie zaskakująca. Do Boga jesteśmy podobni przez miłość. Bóg jest Miłością, więc każdy człowiek powołany jest do tego, by być miłością, by miłość pomnażać i dawać. Nowy człowiek to ktoś, kto potrafi odkryć, że miłość najbardziej upodabnia do Boga. Sobór Watykański II przypomina, że człowiek nie może inaczej zrealizować się jak tylko przez bezinteresowny dar z siebie. Dać siebie - to dać miłość. Dać siebie bezinteresownie i całego to esencja miłości. Zrobił to Emmanuel - Syn Boży. Dał siebie bezinteresownie, bo kocha mnie i ciebie. Nie czeka na zapłatę. Schodzi z wyżyn nieba, by być pośród nas i dawać siebie. Daje siebie po cierpienie i śmierć. Śladem Jego podążają nowi ludzie, do których można zaliczyć Ojca Maksymiliana czy Matkę Teresę z Kalkuty. To miłość do człowieka, bliźniego zobligowała ich do uczynienia daru z siebie. To jest czysta bezinteresowna miłość, która nie czeka na wzajemność, która pozwala człowiekowi zrealizować się w pełni i stać się podobnym do Boga. To jest nowe stworzenie, nowa jego jakość, nowa jakość człowieka, który kocha podobnie jak Bóg.
Zaprzeczeniem miłości są egoizm, pycha, miłość własna, samolubstwo. To propozycje i formacja tego świata. Tymczasem nowy człowiek to ten, który widzi sens życia w spalaniu się w miłości. Potrzeba nam stać się kimś nowym, kimś, kto pomyśli o innych, kto nie ulegnie propozycjom korupcyjnym. Żadne ustawy i paragrafy nie pomogą, jeśli nie odmieni się serce, jeśli nie stanę się nowym człowiekiem w Chrystusie, jeśli nie przyjmę Jego Ewangelii i nie pojmę, że więcej jest radości w dawaniu niż w braniu, że jeśli chcę być pierwszy - to muszę stanąć na końcu, że jeśli chcę panować i rządzić - to znaczy, że mam stać się sługą wszystkich. Św. Paweł przypomina, że miłość jest łaskawa, cierpliwa, nie zazdrości, nie szuka swego. Jak daleko od tych cnót jest dzisiejszy świat. Czy stać mnie na to, by dziś nie postawić siebie w centrum świata, czyichś zainteresowań, czy dam radę zamilknąć, by dogodzić swojej próżności, chęci błyszczenia w towarzystwie? Czy potrafię nie wypominać tych samych wad swoim najbliższym, których skądinąd mam po dziurki w nosie? Czy jestem w stanie pamiętać o tak prostych sprawach, jak „dziękuję” po wspólnym posiłku, który ktoś musiał przecież przygotować, a wcześniej na niego zapracować? Czy potrafię milczeć, gdy jest dyskusja o sprawach mogących kogoś zniesławić, oczernić? Maryja jako Nowy Człowiek zawsze „wszystkie te sprawy rozważała”, zachowując je w swoim sercu.
Każdy człowiek ma w swej naturze wrodzoną zdolność do przekraczania siebie. Jeśli z niej nie skorzysta, wtedy zacznie się degradować, umniejszać. A to znaczy, że każdy może i powinien podejmować w życiu określone zadania, postanowienia i starać się w ten sposób podnosić na wyższy poziom człowieczeństwa.
Można to powiedzieć inaczej - że po różnych upadkach, niepowodzeniach i głębokiej refleksji duchowej mamy integrować się na wyższym poziomie naszego życia i duchowego, i społecznego. Chcemy bowiem stać się nowymi ludźmi w Chrystusie przez pomnażanie w życiu wszelkiego dobra i miłości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu