Katarzyna Kawa: - Od jak dawna funkcjonuje Dom Dziecka w Żyznowie?
Kazimierz Dudek: - Tutejszy Dom Dziecka istnieje od 1949 r. Początkowo przeznaczony był dla chłopców. Obecnie zamieszkuje tu 41 wychowanków w wieku od 6 do 20 lat. Budynek jest po kapitalnym remoncie, przystosowany do potrzeb dzieci wychowywanych w systemie rodzinkowym. Ja pracuję tu od 1976 r. To już 31 lat.
- Na czym polega system rodzinkowy, o którym Pan wspomniał?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Jest to sposób na zachowanie podstawowych więzi rodzinnych między dziećmi, które do nas trafiają, oraz ich biologicznymi rodzinami, jeżeli tylko jest to możliwe. Staramy się, żeby rodzinkę tworzyło rodzeństwo naturalne - jest to bardzo ważne, ponieważ wszystkie problemy dziecka rozwiązywane są w kręgu najbliższych krewnych, braci i sióstr oraz jednego wychowawcy, który opiekuje się konkretną rodzinką. Dzięki temu dzieci identyfikują się z opiekunem, traktowane są indywidualnie, otwierają się, mówią o swych problemach, co pomaga w leczeniu ich bardzo poranionej psychiki. Wychowawca troszczy się o odbudowę wartości każdego z dzieci poprzez rozmowy, terapię, a przede wszystkim życzliwość i miłość.
- W jaki sposób wygląda współpraca z rodzinami tych dzieci? Jaki jest jej cel?
Reklama
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że mimo największych starań nie możemy zastąpić dzieciom prawdziwej rodziny. Dlatego chcemy współpracować ze środowiskiem rodzinnym naszych podopiecznych, nawet jeśli nie z rodzicami, bo czasami taki kontakt nie jest możliwy ze względu na dużą demoralizację tych ludzi, to z babciami, dziadkami, wujkiem czy ciocią. System rodzinkowy bardzo to ułatwia, bo wszystkie dzieci z danej rodzinki mają tych samych krewnych.
- Jaka atmosfera panuje w tutejszym domu na co dzień?
- W naszym domu dzieci czują się bardzo dobrze, są za siebie odpowiedzialne, pomagają sobie wzajemnie, opiekują się rodzeństwem, wspierają się nawzajem. Rodzinek jest 8 i tylu wychowawców. O prawdziwie rodzinnej atmosferze świadczą więzi, które łączą nas z dawnymi wychowankami. Wielu z nich ciągle tu wraca, choć mają już swoje rodziny. Są także młodzi dorośli ludzie, którzy studiują, ale na podstawie zawartej umowy mogą wracać do naszego domu, kiedy tylko chcą i potrzebują.
- Kto zarządza domem od strony gospodarczej?
- Nasz dom prowadzony jest przez Starostwo Powiatowe w Strzyżowie. Nie możemy narzekać na braki finansowe. Jeżeli takie są, to w ich rozwiązaniu bardzo pomagają sponsorzy: szkoły, m. in. IV Liceum Ogólnokształcące z Rzeszowa, i inne instytucje. Ta współpraca ze szkołami owocuje podwójnie, otóż odwiedziny licealistów dla naszych dzieci są wielką radością. Są nawet pewną ukrytą formą terapii, ponieważ przez to dzieci czuję się potrzebne, szczęśliwe, że ktoś ich odwiedza.
- W jaki sposób dzieci uczą się kultywowania tradycji, obchodzenia świąt czy uroczystości, jak I Komunia św., które przecież są bardzo rodzinnymi uroczystościami?
- Dzieci, które do nas trafiają, są najczęściej odrzucone przez biologiczne rodziny. Dlatego trzeba pedagogizować rodziców, żeby zrozumieli, kim powinny być te dzieci dla nich. A ponieważ naszym wychowankom bardzo potrzeba ciepła rodzinnego, więc staramy się organizować i przeżywać święta w jak największym zakresie, w wymiarze kościelnym i domowym. Jest to m.in. Wielkanoc, Boże Narodzenie (wigilia wspólna dla wszystkich, a w wieczór 24 grudnia - dla tych, co zostali na święta, bo część dzieci jest zabierana przez rodziny), I Komunia św. To najlepszy sposób na odbudowanie w tych dzieciach wiary i poczucia własnej wartości.
- Życzę, aby wszystkie działania podejmowane przez Pana, wszystkich wychowawców i pracowników tego ciepłego, pełnego troski i miłości domu przynosiły piękne owoce.