Inspiracją tej refleksji stały się dwa obszerne artykuły w
Życiu z 20 grudnia minionego roku. Już same tytuły zdradzają ironię
autorów. Jeden - Ważne, co powie proboszcz i drugi Europejskie lęki
Kościoła.
Wprowadzając w atmosferę obu uczonych wywodów można w
skrócie powiedzieć, że wskutek spadku fascynacji Unią próbuje się
szukać przyczyn, a w tym przypadku winnych.
Jednoznacznie wynika z obu tekstów, że winni są proboszczowie
i siedem procent serio wierzących, którzy proboszczów słuchają i
tak w referendum zagłosują, jak powie proboszcz.
Kolejnymi przeszkodami na drodze wstąpienia są Radio
Maryja i nasza Niedziela. Z politowaniem twierdzą konstruktorzy obu
tekstów, że ci oponenci to ludzie starzy i mało wykształceni. I tu
normalny człowiek musi się zdenerwować. Wprawdzie po ostatniej refleksji
na temat Bagna otrzymałem upomnienia, że trochę złości, która się
ujawniła nie przystoi takiej gazecie, ale nie zgadzam się z takim
twierdzeniem i też pozwolę sobie na przejawy mojej złości.
Jeżeli w pogoni za byciem coraz bardziej atrakcyjnym
według kanonów Unii nie zafundujemy ludziom starym ustawy o eutanazji,
to już teraz w artykułach poświęconych Unii takiej intelektualno-ontycznej
eutanazji się dokonuje. Wszystkiemu są winni "starzy", którzy przez
lata musieli zmagać się z różnorakim zniewoleniem, a teraz pozbawieni
uczciwych rent i emerytur spotykają się z pogardą "pismaków", którzy
na ich ofierze budują dzisiaj swoją wolność słowa. Czy jednak nie
ma granic dobrego smaku?
Kiedy ci "starzy" byli młodzi cierpieli niepokój kokieterii
władzy komunistycznej, która pisała do Stalina petycje, aby Polskę
uczynić kolejną republiką raju, jakim był w ich mniemaniu ZSRR. Potem
trwali w lęku przed wprowadzeniem kołchozów. Teraz nie mają prawa
lękać się o krwawo zdobyte miejsca autonomii. Przecież to, co się
dzieje wokół UE musi napełniać niepokojem. Bieda w kraju, pyskówki
w Sejmie, a nasi politycy jak ongiś pani Gierkowa co chwilę ciągną
do Brukseli i kokietują polityków jak, nie przymierzając, kobieta
sprzedajna. Spokojnie czytając wspomniane artykuły można odnieść
i pozytywny ich wymiar. Skoro wszak ta odrobina miernoty intelektualno-zdrowotnej
zagraża naszemu postępowi to znaczy, że coś z tą Unią jest nie tak.
Nie ma wszak ludzi, którzy byliby przeciwnikami dobrobytu, polepszenia
naszej sytuacji materialnej. Także w gronie starszych i niewykształconych.
Skoro są, to może to jest tak, że oni są mądrzejsi i wiedzą, nie
bacząc na iloraz inteligencji, że się ich próbuje oszukać. Skoro
dzisiejszy rząd mając totalnie za sobą "postępowe" media, nie potrafi
przekonać o dobru płynącym z wejścia to znaczy, że coś tu śmierdzi.
Chyba wiem co! Wychowani na Popcornie, Bravie i innych temu podobnych
tytułach skierowanych do "intelektualnych" gigantów są już kupieni.
Sytuacja jest trochę podobna do dramaturgii życia duchowego. Szatan
jako istota rozumna nie traci sił, by nękać pokusami tych, którzy "
obżerają" się nimi bez udziału Lucyfera. Atakuje tych zmagających
się ze słabością.
W obu artykułach mimo dobrej woli i wnikliwej lektury
nie znalazłem jednego zdania na temat korzyści z naszego wejścia.
Cała "boleść", to ci starzy i niedouczeni. No, i jeszcze Niedziela,
która nie chce zachłysnąć się takim dobrodziejstwem.
Rodzi się pytanie o wolność myślenia, o ujawnianie niepokojów.
Jeżeli młodzieżowe czasopisma tak gremialnie propagują niemoralność,
jeśli kłamliwie "udowadniają", że jedynym lekarstwem na AIDS jest
prezerwatywa, to czy to znaczy, że Niedziela ma to popierać, a może
przedrukowywać te postępowe rewelacje? Nie uważam. I chwała tym,
którzy, a Niedziela taką jest, bez zajadłości, lecz merytorycznie
stawiają pytania o zagrożenia. Euroentuzjaści mają tyle sposobów
na propagowanie swoich tendencji, że aż dziw bierze skąd ten lęk.
Pozostańmy zatem wierni naszym niepokojom. Czas pokaże,
kto miał rację. Wczoraj w telewizji program o euro. Przykry. Od stycznia
w wielu krajach zniknie dotychczasowa waluta - synteza zmagań, dochodzenia
do autonomii. Pojawi się moneta, która nic oprócz mocy finansowej
nie reprezentuje. A tak przy okazji, skoro w Unii jest tak dobrze,
a euro to synteza postępu, dlaczego nie przyjęła tej waluty Anglia.
Z tego co wiem, nie ma tam ani Radia Maryja, ani Niedzieli. Są ludzie
starzy, kochający swoją tradycję. Może to oni zdecydowali o pozostaniu
przy owej tradycji.
Bronię ludzi starych. Nie są głupi, są spracowani i mają
prawo, po tylu latach czuć niepokój przed każdą nowością. Trzeba
z poszanowaniem ich wkładu w dzisiejszą rzeczywistość, która odwdzięcza
się pogardą i biedą, z szacunkiem przekonywać powoli do zmian. Nie
dokonujmy na tych ludziach mentalnościowej eutanazji, to bardzo smutne,
nieludzkie. I ja też już niemłody i pewnie nie tak wykształcony jak
autorzy wspomnianych publikacji nie chcę takiej formy dialogu ze
społeczeństwem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu