Reklama

Pożegnanie Wołyniaczki

17 marca na cmentarzu św. Wojciecha Koło Ziemi Wołyńskiej i Sobotnia Szkoła Polska im. Paderewskiego oraz najbliższa rodzina i przyjaciele żegnali Irenę Żarczyńską, pochodzącą z Wołynia znaną i zasłużoną działaczkę polonijną.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W lipcu 1943 r. pani Irena, jako 6-letnie dziecko, musiała wraz z całą rodziną opuścić Wołyń. Helena Miszkiewicz, mająca dzisiaj 95 lat, matka śp. Ireny, widzi zamysł Boży w ocaleniu ich rodziny, gdy musieli uciekać ze wsi Huta Stepańska przed zbliżającymi się bandami UPA. Gdy uciekali wtedy w pole z obrazem Matki Bożej, nie wiadomo skąd nadciągnęły deszczowe chmury i ulewa zasłoniła uciekających przed zbliżającymi się oddziałami ukraińskimi, które niszczyły wszystko co polskie: ludzi, zagrody, domy, dobytek. Rodzina została wywieziona do Niemiec i tam pracowała w różnych obozach pracy, jako przymusowi robotnicy aż do wyzwolenia przez Amerykanów w kwietniu 1945 r. W 1951 r. jako emigranci wyjechali do Ameryki, osiedlili się w Chicago, gdzie do dzisiaj mieszkają mama i trzy siostry Ireny: Jadwiga, Roma i Teresa.
Tułaczy los Polaków z Wołynia na zawsze pozbawił ich więzi z ziemią rodzinną. Ból rozstania z tym, co było dla nich najdroższe był tym większy, że nie mogli oni odwiedzać swych rodzinnych stron ze względu na zakaz władz komunistycznych ZSRR. Dopiero w 1991 r. władze Ukrainy zezwoliły na odnawianie polskich cmentarzy i zrujnowanych kościołów należących niegdyś do Polski.
Pani Irena jako przedstawicielka Koła Ziemi Wołyńskiej w Chicago nawiązała w tamtym czasie kontakt z innymi Polakami pochodzącymi z Wołynia, a mieszkającymi w Polsce. To przy jej wydatnej pomocy Wołyniacy z Chicago postawili pomnik na cmentarzu w Hucie Stepańskiej dla uczczenia pomordowanych tam Polaków. Najbardziej wzruszająca dla śp. pani Ireny podróż na Wołyń miała miejsce w 2001 r., kiedy Ukrainę odwiedzał Papież Jan Paweł II. Pani Irena zorganizowała wtedy pielgrzymkę Wołyniaków z Chicago. Najpierw pojechali do Lwowa, na spotkanie z Papieżem, a następnie wyruszyli w sentymentalną podróż do stron rodzinnych. Trasa wiodła przez Krzemieniec, Równe, Sarny, Kostopol, Stepań do Huty Stepańskiej. Wszyscy pragnęli jak najwięcej zaczerpnąć z tych miejsc swojego dzieciństwa, zbierając kwiaty, liście z drzew i poleskie zioła. Niektórzy pojechali, jak dawniej furmanką do pobliskiego lasu i do uzdrowiskowego ruczaju solankowych wód, gdzie było sanatorium lecznicze zwane „błotami”. Odwiedzili kamieniołomy w Janowej Dolinie, słynne unikalne bazalty, które wydobywano jedynie w dwóch miejscach na świecie: w Kaliforni i koło Kostopola na Wołyniu. „Kostopolszczyzna, to Kalifornia Wołynia, kraina uboga i zarazem słodka kraina przeszłości. Jej bazaltowe skarby spłukują wody obu potężnych rzek wołyńskich: Słuczy i Horynia, które toczą swe wody wśród czarownego krajobrazu: lasów, bagien, kamiennych brył granitu i bazaltu” - tak pisał o tamtych stronach Leonard Szutkowski, budowniczy i dyrektor Państwowych Kamieniołomów w Janowej Dolinie w 1939 r. Dzisiaj pozostały tylko wielkie urwiska po kamieniołomach zalane wodą. Niektórzy z pielgrzymów mieli szczęście trafić do swoich domów, które ocalały po wojennej pożodze, a nawet wejść do swojego kościoła np. w Tuczynie, gdzie przyjmowali Pierwszą Komunie św., a dziś stoi on jako ruina - świadek tragicznej historii. W trakcie tamtej pielgrzymki pani Irena pragnęła, by wszyscy jej uczestnicy dotarli do miejsc rodzinnych, tych pamiętanych jeszcze z dzieciństwa, by odwiedzili zwłaszcza kościoły, które powstawały z ruin przy wydatnej pomocy Wołyniaków z Chicago, jak to ma miejsce w Równem, w Maniewiczach, Kiwercach, Rożyszczach, Zaturcach, Hołobach i oczywiście dotyczy także katedry w Łucku, która przyjęła pielgrzymów uroczystą grą na organach i śpiewem miejscowego chóru „Gaude Mater Polonia”.
Pani Irena, mówiąca z pięknym wołyńskim akcentem, ujmowała wszystkich swoją dobrocią i wielkim zaangażowaniem dla spraw Ojczyzny i Kościoła. Wdzięczność za jej oddanie dla dzieci i młodzieży wyrażali w domu pogrzebowym przedstawiciele szkoły im I. Paderewskiego, na czele z kapelanem nauczycieli polonijnych ojcem W. Gryzło, jezuitą. Zaś przedstawiciel Koła Ziemi Wołyńskiej H. Kołodyński złożył w imieniu wszystkich Kresowiaków w Chicago garść ziemi wołyńskiej do trumny Zmarłej, jako podziękowanie za jej trud i umiłowanie Wołynia.
Mszę św. w parafialnym kościele Ireny Żarczyńskiej w św. John Brebeuf w Niles odprawił ks. Adam Galek - kapelan Koła Ziemi Wołyńskiej i o. Władysław Gryzło. Na początku Mszy św. we wspólnej modlitwie wszyscy połączyli się z tymi, którzy nie mogli przybyć na pogrzeb, a byli bliscy jej sercu, jak bracia: ks. Jan i ks. Kazimierz Brzozowski - kuzyni pani Ireny. Podczas homilii ks. Adam podkreślił wiarę i patriotyzm Ireny, które były zawsze obecne w jej życiu. A przejście do niebieskiej ojczyzny poprzedziło jej cierpienie, które przyjęła w duchu miłości, przyjmując w przeddzień śmierci Chrystusa w Komunii św.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2007-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Proboszcz tłumaczy i przeprasza za słowa o prof. Dudku na spotkaniu z Nawrockim

2025-01-29 10:26
Spotkanie w Ciechanowie z Karolem Nawrockim

Facebook/Marek Sowa

Spotkanie w Ciechanowie z Karolem Nawrockim

Kontrowersje i manipulacje po wczorajszym spotkaniu Karola Nawrockiego z mieszkańcami Ciechanowa. Jak opisuje portal wPolityce.pl, media i przeciwnicy kandydata obywatelskiego ostro reagują na słowa duchownego, który w słowach skierowanych do Nawrockiego poradził, żeby „mu pan prawy prosty albo lewy wymierzył, jak go pan spotka”, w odniesieniu do prof. Antoniego Dudka. Ks. Jan Jóźwiak wydał w tej sprawie oświadczenie, przepraszając za swoje słowa i przenośnię.

Więcej ...

Ojciec Józef Wcisło: nie wyjawię danych penitenta, który powie, że chce zabić

2025-01-28 12:47

Episkopat.pl

Nie wyjawię danych osoby, która powie, że chce zabić – powiedział PAP ojciec Józef Wcisło. Moim obowiązkiem jest zachowanie danych penitenta w tajemnicy – dodał.

Więcej ...

Rzym: Włosi poruszeni historią Ulmów

2025-01-29 18:10

Vatican News

Przykład polskiej, błogosławionej Rodziny Ulmów dowodzi, że istnieje miłość, która nie stawia żadnych warunków, która wykracza poza ludzką logikę. Tę historię trzeba opowiadać we Włoszech - mówili 28 stycznia wieczorem uczestnicy spotkania w Rzymie na temat książki „Zabili nawet dzieci”. Historia z czasów II wojny światowej, o której opowiedzieli autorzy książki ks. Paweł Rytel-Andrianik i Manuela Tulli, wstrząsnęła publicznością w Wiecznym Mieście

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Błogosławiona Bolesława Lament

Niedziela Podlaska

Błogosławiona Bolesława Lament

Znalazło się nagranie z

Wiadomości

Znalazło się nagranie z "przejęzyczeniem" Nowackiej....

Modlitwa św. Tomasza z Akwinu

Modlitwa

Modlitwa św. Tomasza z Akwinu

Jest petycja o dymisję Nowackiej. To pokłosie jej słów...

Wiadomości

Jest petycja o dymisję Nowackiej. To pokłosie jej słów...

Kielecka Kuria zgłosiła do prokuratury możliwość...

Niedziela Kielecka

Kielecka Kuria zgłosiła do prokuratury możliwość...

Biskup Ważny ukarał księdza, który chodził po...

Kościół

Biskup Ważny ukarał księdza, który chodził po...

Trzeba prosić Boga o dobre oczy, aby widzieć i docenić...

Wiara

Trzeba prosić Boga o dobre oczy, aby widzieć i docenić...

Kanclerz Uniwersytetu Szczecińskiego przyznał, że są...

Wiadomości

Kanclerz Uniwersytetu Szczecińskiego przyznał, że są...

Warszawa: Muzeum Sztuki Nowoczesnej promuje deprawację i...

Wiadomości

Warszawa: Muzeum Sztuki Nowoczesnej promuje deprawację i...