Reklama

Wielkanocne tradycje

Zmartwychwstanie Pańskie jako centralne wydarzenie roku liturgicznego w wielu miejscach obrosło w zwyczaje i tradycje, które - nieznane innym - stają się swoistą wizytówką danej miejscowości czy regionu. Czasami zdarza się i tak, że w te dni przyjeżdżają turyści, dziennikarze i reporterzy z całej Polski, żeby zobaczyć to, co tylko w danym miejscu zobaczyć i przeżyć można. W diecezji takimi „egzotycznymi” miejscami są Radomyśl z tradycją „Turków”, Koprzywnica z legendarnymi prawie „bziukami”, Iwaniska ze swoim „bębnem” czy Ulanów i jego flisacka armata.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Radomyśl - Turki

Tradycja zaciągania w kościele w Radomyślu straży grobowych w okresie Świąt Wielkanocnych trwa od czasów zwycięstwa króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem do dzisiaj. Radomyślanie walczyli tam pod wodzą pułkownika husarii Nikodema Żaboklickiego. Jako że powrócili do domów szczęśliwie w Wielki Piątek 1684 r., weszli do kościoła parafialnego w czasie trwającego już nabożeństwa przebrani w barwne tureckie stroje. Dziękując Bogu za zwycięstwo i szczęśliwy powrót, zaciągnęli honorowe warty u Grobu Pańskiego.
Dzisiaj „armię turecką” tworzą młodzi ludzie należący do stowarzyszenia „Grono Młodzieży”, założonego w okresie zaborów dla kultywowania tradycji religijnych i patriotycznych, które działa nieprzerwanie od 1778 r. Na czele „armii” stoi „basza”, potem najwyżsi szarżą - oficerowie, dalej chorążowie, szeregowi, na końcu zaś - „doktorzy” i „dorda”. W „armii”, z wyjątkiem baszy, mogą być tylko kawalerowie.
Udział „armii tureckiej” w liturgicznych obrzędach Wielkiego Tygodnia rozpoczyna się w kościele parafialnym w Wielki Piątek wieczorem. Gdy podczas nabożeństwa kończy się liturgia słowa, do kościoła wkracza w paradnym szyku „armia turecka”. Po dwóch „wojaków” na zmianę zaciąga wartę honorową przy Grobie Pańskim na czas adoracji Najświętszego Sakramentu aż do Wielkanocy.
W Wielką Sobotę wieczorem oficerowie „armii tureckiej” otaczają rozpalone na dziedzińcu przykościelnym ognisko. W kościele, po Ewangelii, gdy kapłan, obwieszczając Zmartwychwstanie Pańskie, intonuje radosne „Alleluja”, odzywają się dzwony, orkiestra gra „Glorię”, a na końcu rozlegają się na wiwat wystrzały z moździerza. Żołnierze „armii tureckiej” ściągają ze swego sztandaru żałobny kir. Uroczystości Wielkiej Soboty kończy parada „armii tureckiej” na Małym Rynku.
Nocą „turki”, chodząc od domu do domu, budzą mieszkańców Radomyśla na rezurekcję. Kolejna parada „armii tureckiej” po Mszy św. rezurekcyjnej przyciąga wielu gości, którzy zjeżdżają do Radomyśla na święta. Żartom i uciechom nie ma wtedy końca: „doktorzy” porywają z tłumu młode dziewczęta i tańczą z nimi na ulicy, „dorda” z halabardą zatrzymuje samochody i przechodniów, aby pobrać „myto”. On też uprzedza gospodarzy okrzykiem: „Turki idą!” o zbliżających się do domów żołnierzach „armii tureckiej”, którzy spieszą złożyć wszystkim życzenia z okazji świąt wielkanocnych.

Reklama

Alicja Trześniowska

Ulanów - wielkanocna armata

Armata Bractwa św. Barbary w Ulanowie jest wyjątkowo oryginalna - zrobiona głównie z drewna i pewnie dlatego strzelanie z niej na wiwat rozsławiło Ulanów nad Tanwią w całej Polsce. Pierwszy wystrzał z armaty, nazywanej też „beczką”, mieszkańcy miasteczka słyszą zawsze wczesnym rankiem przed uroczystą Rezurekcją. Stary zapis o strzelaniu na wiwat pochodzi z księgi cechu retmańskiego i sternickiego z lat 1765-1928 i warto nadmienić, że w Ulanowie strzelano z armaty jedynie w wielkie święta: Wielkanoc, Boże Ciało i oczywiście 4 grudnia - w święto Barbary Męczennicy, patronki flisaków. Ulanowska armata ma 4,5 m długości i 1 m średnicy u wylotu, wystrzał z niej ma być tak donośny, że obudzi mieszkańców całej okolicy, którzy w taki nietypowy sposób usłyszą prawdę o Zmartwychwstaniu Chrystusa. Nikt nie powinien spać w tak ważnym momencie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Andrzej Zych

Koprzywnica - bziuki

Stara i obrosła legendami i tradycją Koprzywnica słynie z jednego z najbardziej widowiskowych polskich obyczajów wielkanocnych, zwanych „bziukami” (czyli nocne zabawy z żywym ogniem). Niezwykle widowiskowa procesja rezurekcyjna, która w ciemności Wielkiej Soboty rozświetla strzelanym w górę ogniem, przyciąga tutaj tłumy z okolic i całej Polski. Podpalanie strug powietrza i nafty, „bziukanych” na pochodnie, odbywa się przy tłumnej asyście wszystkich wiernych i akompaniamencie miejscowej orkiestry dętej.
To element oryginalnego miejscowego zwyczaju, niespotykanego nigdzie poza Koprzywnicą, gdzie w kościele Matki Bożej Różańcowej można zobaczyć „bziuki”. Każdy strażak (a jest ich kilku, prowadzonych w procesji przez proboszcza) wydmuchuje energicznie, czyli „bziuka” z ust w kierunku płonącej pochodni słup powietrza z rozpyloną naftą, która zapalając się z charakterystycznym odgłosem, tworzy długi nawet na kilka metrów słup ognia. Dzieje się to w nocy w Wielką Sobotę, zaraz po Rezurekcji. W kompletnej ciemności raz za razem wybuchają słupy ognia, którym przypatrują się licznie zgromadzeni mieszkańcy. Nocne zabawy z ogniem, które niegdyś były elementem pradawnych rytuałów, są teraz częścią miejscowego kultu św. Floriana, którego relikwie uroczyście sprowadzono do Koprzywnicy z Krakowa w 1911 r.

Andrzej Zych

Iwaniska - prastara tradycja

Iwaniska są bodaj jedynym miejscem w Polsce, gdzie praktykowany jest niezwykle ciekawy wielkanocny zwyczaj, popularnie zwany bębnem. Jego początki sięgają niepamiętnych czasów. Nawet w czasie II wojny światowej, choć okupanci niechętnym okiem patrzyli na wszelkie przejawy tego typu obrzędowości, tradycja bębna była pielęgnowana, z tą tylko różnicą, że cały ceremoniał ograniczał się wówczas do obrębu miejscowej świątyni.
O tym, jak wygląda tradycja wielkanocnego bębnienia, opowiadał mi niegdyś znany miejscowy regionalista Bronisław Wolański. Już na kilka dni przed świętami należy odpowiednio przygotować instrument. Jest to ogromnych rozmiarów, powleczony grubą, dobrze wyprawioną skórą taraban, który z trudem dźwigają dwie osoby. Werbliści starannie naciągają i smarują jego błonę, aby później nie pękała pod wpływem mocnych uderzeń.
Właściwa część obrzędu rozpoczyna się w Wielką Sobotę. Na kilka minut przed północą bęben wnoszony jest do kościoła, gdzie trwa jeszcze czuwanie przy grobie. Dokładnie z wybiciem godz. 12 rozpoczyna się kilkunastominutowy koncert najbardziej doświadczonego wirtuoza, po czym już cały korowód doboszy wędruje z bębnem najpierw pod plebanię, a stąd dalej wszystkimi ulicami miasteczka.
Zwyczaj nakazuje zagrać przed domem każdej panny, a w sporadycznych przypadkach również u kawalerów, którzy w danym roku zamierzają zawrzeć związek małżeński.
Bębniarze są wyczekiwanymi gośćmi. Dla dziewcząt satysfakcją jest, że o nich się pamięta. Na ogół jeśli chłopak ma już swoją sympatię, osobiście wygrywa pod jej oknem. Zgodnie z obyczajem, gospodarz domu, przed który zawitają muzycy, wychodzi ich przywitać i zaprosić na krótki poczęstunek, w trakcie którego składa się sobie wzajemnie życzenia świąteczne. Bęben wraca do kościoła na procesję rezurekcyjną. W jej trakcie zazwyczaj jeden werblista wybija miarowy, poważny rytm marsza. Podczas Mszy św. również w odpowiednich momentach odzywa się bęben. Po zakończeniu uroczystości trafia on do przechowującej go osoby, gdzie pozostaje aż do następnych Świąt Wielkanocnych.
Wbrew pozorom niełatwo jest zagrać na takim instrumencie. Opanowanie techniki to dopiero połowa sukcesu. Prócz tego trzeba jeszcze wcale niemałej siły. Rytm wybijany jest masywnymi, drewnianymi szczypułami. Po całonocnym muzykowaniu wielu werblistom pozostają na rękach długo gojące się rany i odparzenia.
Trzeba dodać, że bębniarze z Iwanisk uczestniczą w ważnych uroczystościach religijnych o charakterze ogólnodiecezjalnym. Grali np. podczas pożegnania figury Matki Bożej Fatimskiej, która zakończywszy peregrynację podsandomierskich parafii, przewieziona została do Odessy na Ukrainie.

Rafał Staszewski

Podziel się:

Oceń:

+1 0
2007-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Prośmy Pana Boga, aby pomnażał naszą wiarę

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 14, 7-14.

Więcej ...

Jak udzielić pasterskiego wsparcia

2024-04-27 12:45
Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

Archiwum organizatora

Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

27 kwietnia w Świebodzinie odbyły się warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych, których tematem było, jak rozmawiać, żeby się spotkać relacyjnie i udzielić pasterskiego wsparcia.

Więcej ...

Rodzina świątynią miłości

2024-04-27 16:03

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Zakończyła się peregrynacja relikwii bł. Rodziny Ulmów w Diecezji Sandomierskiej.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Kard. Stanisław Dziwisz kończy 85 lat

Kościół

Kard. Stanisław Dziwisz kończy 85 lat

Giuseppe Moscati – lekarz, który leczył miłością

Święci i błogosławieni

Giuseppe Moscati – lekarz, który leczył miłością

Prośmy Pana Boga, aby pomnażał naszą wiarę

Wiara

Prośmy Pana Boga, aby pomnażał naszą wiarę

Oświadczenie diecezji warszawsko-praskiej ws. księdza...

Kościół

Oświadczenie diecezji warszawsko-praskiej ws. księdza...

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Kościół

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Kościół

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec

Kościół

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec

Legenda św. Jerzego

Święci i błogosławieni

Legenda św. Jerzego